I to ma być finał "największej afery w historii Polski"?! Główny oskarżony ws. infoafery skazany na 4,5 roku więzienia w zawieszeniu. Nie było nawet procesu...

fot.  cba.gov.pl
fot. cba.gov.pl

W śledztwie przesłuchano ok. 300 świadków; prokuratura chciała, aby na rozprawy do sądu wezwano mniej niż połowę. Akta sprawy są bardzo obszerne; są wśród nich stenogramy podsłuchanych przez CBA rozmów telefonicznych oskarżonych oraz dokumentacja licznych przetargów. Według prok. Michalskiego, podsłuchy nie były głównym dowodem sprawy.

Pierwsze osoby CBA zatrzymało w 2011 r.: M., jego żonę oraz szefa jednej z firm Janusza J., podejrzanego o wręczenie łapówki za wygraną w przetargu. Oprócz nich zarzuty usłyszeli m.in. b. wiceszef MSWiA Witold D. (ma oddzielny proces), wiceszef GUS (odwołany zaraz potem) Krzysztof K., Monika F., naczelnik wydziału zamówień publicznych w MSZ, i przedstawiciele firm informatycznych. W toku postępowania zebrano też dowody przestępstw związanych z zamówieniami także w innych instytucjach, w tym MSZGUS (śledztwo w tych wątkach trwa). W sumie zatrzymano 41 osób, które usłyszały ok. 70 zarzutów.

Prokuratura nie wiąże łapówek z wpływaniem przez M. na dawanie zleceń preferowanym firmom, lecz z „budowaniem przychylności” dla nich. M. został zwolniony z MSWiA w 2010 r. przez ówczesnego szefa resortu Jerzego Millera.

W 2014 r. amerykański koncern Hewlett-Packard przyznał się do praktyk korupcyjnych m.in. w Polsce. Departament sprawiedliwości USA wyraził wtedy uznanie CBA i prokuraturze za pomoc ws. koncernu. Prokuraturze nie udało się ustalić, czy istniał „fundusz łapówkowy” w jakiejkolwiek firmie.

W 2014 r. Sejm odrzucił wnioski SLD i Solidarnej Polski o powołanie komisji śledczej w sprawie „infoafery”. Jej powołaniu sprzeciwiały się PO i PSL. Czy nie powinien takiej komisji powołać obecny parlament?!

CZYTAJ TEŻ: Gigantyczne straty na infoaferze: Polska może pożegnać się z 488 mln unijnych euro!

PAP/JKUB

« poprzednia strona
123

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych