To musiało się tak skończyć. Lech Wałęsa odwołuje debatę o "Bolku" i grozi IPN sądem...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
tvn24/wSieci
tvn24/wSieci

Zamieszanie wokół debaty o przeszłości Lecha Wałęsy, którą zaproponował sam zainteresowany, a której organizacji podjął się Instytut Pamięci Narodowej, trwa w najlepsze.

Były prezydent miotał się w tej sprawie od ściany do ściany - a to apelując o dyskusję, a to umawiając się w dniu debaty na… spotkanie w Chile.

WIĘCEJ: „Idę ze świadkami, żeby znowu nikt mnie nie oszukał” - coraz bardziej groteskowy Wałęsa przed debatą o „Bolku” broni się przez atak

Sporo informacji o tym, jak wyglądają kulisy sprawy przynosi blog Wałęsy. Jak czytamy w jednym z ostatnich wpisów byłego prezydenta… debata nie dojdzie do skutku, a IPN nie będzie organizatorem dyskusji, ale oskarżonym przed sądem.

O co chodzi? Odsyłamy do wpisu byłego prezydenta:

IPN w moim przypadku w sprawie rzekomej współpracy z SB wyjaśnienia wykonał niewłaściwie, nieuczciwie i niedbale. Właściwie wykonał to na spreparowanych, przygotowanych przez SB

— napisał Wałęsa.

Jednocześnie IPN dopuścił nieodpowiedzialnych, niefachowych ludzi do wyciągania i publikowania kłamliwych oskarżeń i pomówień. (…) IPN opowiedział się po stronie manipulacji i kłamstw

— czytamy.

Jak dodał, „IPN upiera się”, aby po jego pięciominutowych komentarzach pozostali uczestnicy mieli po trzy minuty riposty.

Na to nie może być i nie będzie mojej zgody. Bo znowu ja bym musiał mieć ripostę. O to się rozbijamy. Jeśli będzie zgoda, spotkanie odbędzie się, jeśli nie, to nie. Spotkamy się w sądzie. IPN w moim przypadku niczego w żadnej sprawie nie wyjaśnił, opierał się na komunistycznej dokumentacji i argumentacji

— zastrzegł.

Poprosiłem IPN, aby zorganizował spotkanie prowadzące do prawdy, ale z tego, co widać, nie da się. Zrobimy inaczej

— napisał m.in. b. prezydent.

Oskarżam IPN za czasów Kurtyki o umożliwienie niszczenia wizerunku mojego i Solidarność, opierając kłamstwa i pomówienia na dokumentach spreparowanych i przygotowanych przez władze komunistyczne. Dopuszczono w tym czasie do tych spreparowanych materiałów ludzi niepoważnych o kiepskim warsztacie

— ocenił Wałęsa.

Dodał, że władze komunistyczne „zniszczyły prawie 100 grubych tomów” opisujących jego działalność.

Pozostawiono celowo przygotowane spreparowane kilka karteluszek (…) Przyjęto argumenty komunistycznych władz, a nie moją. Pierwszy raz zwyciężają mnie komuniści przy pomocy ludzi wydawałoby się z tego samego obozu politycznego

— podkreślił.

Wałęsa nie chciał komentować swojej decyzji ws. debaty; nie rozmawiał z dziennikarzami.

Dyrektor jego biura w Gdańsku Anna Domińska (córka b. prezydenta - PAP) wyjaśniała dziennikarzom, że kwestia, czy debata się odbędzie, nie jest jeszcze ostatecznie przesądzona.

W tej chwili trwają ciągle dyskusje na temat, jak ma wyglądać debata. I do tego czasu, jak nie będziemy mieli jej kształtu ustalonego na 100 proc. pan prezydent nie będzie tej debaty komentował do mediów. Rozbieżność dotyczy warunków, na jakich ma być prowadzona debata

— dodała.

Po południu w środę oświadczenie ws. stanowiska Wałęsy zajął dyrektor gdańskiego oddziału IPN Mirosław Golon.

Dnia 27 stycznia 2016 roku, w związku z deklaracją prezydenta Lecha Wałęsy dotyczącą woli udziału w debacie o jego przeszłości, Instytut Pamięci Narodowej postanowił podjąć się tego zadania i wyraził gotowość zorganizowania dyskusji na temat kontaktów byłego prezydenta RP ze Służbą Bezpieczeństwa PRL. Podejmując decyzję, Instytut kierował się wagą sprawy

— podkreślił szef gdańskiego IPN w komunikacie opublikowanym na stronie internetowej instytutu.

Dodał, że IPN chciał doprowadzić do „pierwszej publicznej dyskusji między prezydentem Lechem Wałęsą a historykami i publicystami”, a przede wszystkim dr. hab. Sławomirem Cenckiewiczem i dr. Piotrem Gontarczykiem - autorami wydanej w 2008 roku przez IPN książki „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii”.

Golon przypomniał, że do udziału w debacie zostali zaproszeni także reżyser Grzegorz Braun, dr Andrzej Drzycimski, dr Grzegorz Majchrzak, Piotr Semka, dr hab. Jan Skórzyński i Paweł Zyzak. Debatę miał poprowadzić dziennikarz Adam Hlebowicz.

Dla ułatwienia przebiegu dyskusji Instytut zaproponował, żeby wszyscy jej uczestnicy otrzymali kopie dokumentów z archiwów IPN, związanych z tą sprawą

— wyjaśnił.

Jak zaznaczył Golon, proponowana formuła debaty miała dać „wszystkim uczestnikom możliwość swobodnego wypowiedzenia się”. Scenariusz zakładał wprowadzenie do dyskusji i przypomnienie jej zasad przez Adama Hlebowicza (ok. 10 min.), wypowiedź Lecha Wałęsy (10 min.), wypowiedzi uczestników (w kolejności ustalonej w losowaniu przeprowadzonym przez prowadzącego) trwające do 8 minut; po każdej wypowiedzi pięciominutowy komentarz prezydenta Lecha Wałęsy oraz trzyminutowa odpowiedź uczestnika.

W dniu dzisiejszym prezydent Lech Wałęsa oświadczył, że odrzuca zaproponowaną przez IPN formułę debaty. W tej sytuacji spotkanie się nie odbędzie

— napisał Golon.

Szef gdańskiego oddziału IPN dodał, że spotkanie 16 marca miało mieć charakter zamknięty, z udziałem przedstawicieli mediów i bezpośrednią transmisją „na żywo”.

Jak mówił wcześniej PAP rzecznik prasowy gdańskiego oddziału IPN Marcin Węgliński, odpowiedzi od zaproszonych uczestników debaty spływają, ale dopiero, gdy dotrą wszystkie, IPN poinformuje, kto z zaproszonych zadeklarował chęć uczestnictwa w spotkaniu.

Wiadomo, że udziału w niej odmówił dr Drzycimski: powiedział on w środę PAP, że wysłał już do IPN stosowne krótkie oświadczenie. W rozmowie z PAP odmowę uzasadnił m.in. tym, że nie do końca odpowiadała mu formuła debaty, a jego wiedza na temat Lecha Wałęsy oparta jest na relacjach świadków oraz samego b. prezydenta.

Nie jestem partnerem do dyskusji archiwalnej, bo nie siedziałem w archiwum

— powiedział PAP dr Drzycimski.

Z propozycją zorganizowania debaty wystąpił w pierwszej połowie stycznia do gdańskiego IPN sam Wałęsa. W piśmie adresowanym do dyrektora gdańskiego oddziału Instytutu Mirosława Golona b. prezydent napisał, że proponuje on finał sprawy tzw. Bolka „mając na względzie prawdę historyczną, powołując się na właściwą rolę IPN”, a jednocześnie trwający nieustannie stalking, „tak w tradycyjnych środkach przekazu medialnego jak i w przestrzeni internetowej”.

Mamy dziwne przekonanie, że to musiało się tak skończyć… No cóż, powodzenia w Chile, panie prezydencie.

svl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych