Gole samobójcze bolą najbardziej. Albo "dobra zmiana" PiS obejmie również komunikację z obywatelami i wewnątrz obozu władzy, albo utopią ją "swoi" posłowie i ministrowie

PAP/Paweł Supernak
PAP/Paweł Supernak

Mało tego, „dobrą zmianę” w komunikacji PiS odczuł nawet sztandarowy program obozu władzy, czyli 500+. List Ministerstwa Finansów, w którym projekt ustawy został skrytykowany i uznany za nieprzygotowany (chodziło o przesunięcia na poziomie 200 mln w skali kilkunastu miliardów) tylko spotęgował poczucie chaosu i dał wodę na młyn opozycji i nieprzychylnym mediom. Wspólna konferencja ministrów Rafalskiej, Kowalczyka i Szałamachy była tylko gaszeniem pożaru zamiast ogłoszeniem sukcesu i prężeniem muskułów.

Rzecz jasna normalną sprawą są różnice interesów, wewnętrzne spory i walka o wpływy i pozycję - zwłaszcza w obozie, który od ośmiu lat musiał zaciskać zęby (i pasa). Oczywiste jest też, że nie wszystkich błędów da się uniknąć, ale wspomniane w tym krótkim tekście przykłady (a było ich więcej) pokazują, że kwestia dotyczy spraw elementarnych dla prowadzenia polityki medialnej dużej partii i rządu. Politycy PiS - w momentach gdy gabinet Szydło jest pod naprawdę dużym ostrzałem wielu wpływowych, w tym zagranicznych, środowisk - dorzucają „swoim” kolejne kłody pod nogi.

Negatywnym rezultatem takich błędów nie będą drastyczne spadki w sondażach czy obalenie rządu, co życzeniowo wieszczy opozycja, ale utknięcie „dobrej zmiany” w gęstym błocie wątpliwości i nieprzebicie się do opinii publicznej z naprawdę realnie zmieniającymi polską rzeczywistość ruchami, które przecież są wprowadzane.

W szeroko rozumianym otoczeniu rządu brakuje dziś spójności, sprawnej komunikacji i precyzji przekazu. O ile w kampanii wyborczej posłowie i działacze PiS byli zdyscyplinowani i grali do jednej bramki, o tyle po wyborach pojawiło się wyraźne rozluźnienie. Nie pomogą w tym ruchy personalne w stylu zamiany sprawnej Elżbiety Witek na Rafała Bochenka, który nadawał się do prowadzenia kampanijnych wieców, a nie odgrywania roli twarzy rządu 40-milionowego kraju. Brakuje kogoś pokroju Marcina Mastalerka.

WIĘCEJ: Dla takich żołnierzy jak Marcin Mastalerek miejsce w obozie zwycięzców po prostu powinno się znaleźć. Premier Szydło pytana o sprawę, odpowiada unikiem

Krótko mówiąc - albo „dobra zmiana” PiS obejmie też komunikację z obywatelami i wewnątrz obozu władzy, albo mogą utopić ją nie tyle przeciwnicy czy złe media, ale „swoi” posłowie i ministrowie. Gole samobójcze bolą najbardziej.

« poprzednia strona
12

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych