To o tym trzeba mówić... Rosja może zamknąć niebo nad Polską i Bałtyk, szykuje ofensywę na Ukrainie i militaryzuje zachód kraju. Strachy na lachy czy poważne zagrożenie?

Fot. Kremlin.ru/wSieci
Fot. Kremlin.ru/wSieci

Rosyjska agentura wpływu swobodnie działała w kluczowych polskich mediach

mówił w wywiadzie dla wp.pl prof. Andrzej Zybertowicz.

Doradca Prezydenta RP i uznany badacz kwestii bezpieczeństwa państwa naświetla problem, który w Polsce powinien stać w centrum debaty publicznej. Media zamiast ekscytować się tak mocno europejską walką środowisk unijnych z rządem Polski powinny zajmować się kwestiami bezpieczeństwa narodowego. Szczególnie, że widać coraz lepiej działania Rosji, które mogą być próbą cofnięcia zmian geostrategicznych, jakie zaszły w latach 90. Polska już jest obiektem działań ofensywnych Rosji. I to one powinny zajmować Polaków i polski rząd.

O czym mowa? W ostatnim czasie media informowały, niestety zbyt cicho, o niepokojących działaniach Rosji. Rozbudowywana od lat siła ofensywna obwodu Królewieckiego oraz rozbudowa zdolności armii rosyjskiej zagraża Polsce i krajom Bałtyckim. Mówił o tym niedawno gen. Franc Gorenc, dowódca operacji sił powietrznych USA w Europie i Afryce. Zaniepokoiła go sytuacja, w której Rosja jest w stanie kontrolować około 1/3 nieba nad Europą Środkową. Ten problem dotyczy również Polski.

Rosyjska obrona przeciwlotnicza w coraz większym stopniu zagraża dostępowi militarnemu NATO do przestrzeni powietrznej w częściach Europy, łącznie z jedną trzecią nieba nad Polską

— mówił Gorenc w „NYT”.

Fot. TVP Info
Fot. TVP Info

O tym, jak niebezpieczna może być ta sytuacja mówił w programie Studio Wschód, prof. Hubert Królikowski z UJ i NCSS.

Rozmieszczenie rosyjskich systemów obrony powietrznej S-400 w Kaliningradzie, rejonie Petersburga powoduje, że przestrzeń powietrzna nad wschodnią Polską i Państwami Bałtyckimi może być zamknięta, albo chociaż trudno dostępna dla statków powietrznych nieakceptowanych przez Rosję. To może mieć poważne konsekwencje w wymiarze strategicznym

— tłumaczył, dodając, że w tej sytuacji pomoc Polsce w chwili wybuchu konfliktu może być bardzo utrudniona.

To może doprowadzić do sytuacji, w której pomysł, by siły odpowiedzi NATO były rozmieszczane dopiero w okresie kryzysu może się okazać nieskuteczny, spóźniony i niewykonalny. Dostęp powietrzny nad dużym obszarem Paktu może być wyłączony, w najbardziej negatywnym scenariuszu

— mówił Królikowski.

Fot. TVP Info
Fot. TVP Info

Dodał, że w tej sytuacji „stępieniu ulegają tzw. Polskie Kły”.

Okazuje się, że nad wschodnio-północne rubieże Polski nie będą miały dostępu żadne systemy rozpoznawcze umieszczone na platformach powietrznych, a również wojska, które będą się znajdowały na wschodnim terytorium Polski, będą pozbawione wsparcia ochrony powietrznej

— tłumaczył Królikowski.

Dodał, że sytuacja oznacza, że już zawczasu trzeba w Polsce umieścić siły mogące wesprzeć Polaków.

W obecnej sytuacji rozmieszczenie sił NATO w warunkach kryzysu może być trudne albo nawet niemożliwe, więc stałe bazy NATO jest najlepszym rozwiązaniem. Problem nie dotyczy tylko rakiet S-400, ale i rosyjskich systemów walki radioelektronicznej, systemów rozpoznania, czy też zakłócania

— zaznaczył Królikowski.

12345
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.