PiS w Strasburgu: Profesjonalizm i Spryt. Głęboki - i chyba niespodziewany - oddech prawicy po debacie w PE

Fot. KPRM
Fot. KPRM

Po trzecie - zadanie dla PiS ułatwiła… nieudolna opozycja. Rząd Beaty Szydło skutecznie wciągnął polityków Platformy Obywatelskiej w pułapkę współodpowiedzialności za to, co działo się w Strasburgu. Europosłowie PO z jednej strony reagowali niezwykle ostro (przykład porannego spotkania z panią premier), a z drugiej nie potrafili wyartykułować swojego przekazu (vide wystąpienie Jana Olbrychta jako reprezentanta PO w debacie). Efekt był taki, że Platforma z jednej strony nie chciała zaprezentować się jako „zdrajcy”, a z drugiej jako wspierający PiS. Końcowy rezultat okazał się dla PO kompromitujący.

Beata Szydło - jak niegdyś Donald Tusk - wciągnęła opozycję w grę, z której nie ma dobrego wyjścia. Było to widać już podczas sejmowej dyskusji o polityce zagranicznej (jej wydźwięk przykryła jednak decyzja KE o wszczęciu procedury nadzoru), a dziś mieliśmy uzupełnienie tego stanu rzeczy. Politycy Platformy okazali się nieporadni, a ich jedynym argumentem okazało się to, że PiS wsparli dziś eurosceptycy. Doprawdy, straszne.

Po czwarte - Beacie Szydło i polskiej delegacji skutecznie udało się przenieść ciężar debaty z „polskiego problemu” na to, co dalej ze wspólnotą. W pewnym momencie dyskusji dotyczyła ona już nie tego, co polski rząd robi w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, ale tego, w którą stronę zmierza cała UE. Zabieg prosty, ale skuteczny.

Wszystkie te argumenty, zagrywki i działania nie spełniłyby jednak swojej roli, gdyby nie występowały razem, a przy tym nie były - wreszcie - przejawem konsekwencji. W Strasburgu czy Brukseli, co pokazał już przykład Węgier, nie przemawiają (w takim stopniu, jak byśmy chcieli) argumenty odwołujące się do historii, II wojny światowej czy poczucia dumy narodowej, ale konkrety prawne, legislacyjne, wręcz techniczne. Dziś polska delegacja odrobiła lekcje i zrozumiała to bardzo dobrze, co było widać na przykład przy odwołaniu się premier Szydło do… stanowiska rządu Donalda Tuska sprzed roku.

Właśnie, Donald Tusk… Ciasno mu w gorsecie przewodniczącego Rady Europejskiej - nawet abstrahując od złośliwych docinek pod adresem prezydenta Dudy. Warto jednak zwrócić uwagę na stanowisko Donalda Tuska w sprawie procedury, którą uruchomiła KE. Jeszcze wczoraj były premier sugerował, że jest przeciwko, że jej nie rozumie i że „można było to rozwiązać innymi metodami”.

Dziś Donald Tusk stwierdził:

Komisja podjęła decyzję. Jestem całkowicie pewien, że jest to decyzja optymalna, i w pełni ją popieram.

Zostawmy jednak pana przewodniczącego, sam ma wiele kłopotów ze swoją rolą i swoją formacją w Polsce. Wtorkowa debata w PE choć była momentami niewiele znaczącym teatrem, pokazała, że polska delegacja i rząd - po chwilowej (oby) nierównowadze - stanęli na wysokości zadania. Dyskusja w Strasburgu dała prawicy dość nieoczekiwany, ale solidny i głęboki oddech po ostatniej zadyszce.

Nie ma jednak się co przesadnie cieszyć - to dopiero początek maratonu.

CZYTAJ WIĘCEJ: Decyzję KE wobec Polski należy widzieć przynajmniej na trzech poziomach. Żaden z nich nie pozwala na optymistyczne wnioski. Każdy każe zadać pytanie o taktykę Polski wobec UE

« poprzednia strona
12

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych