NASZ WYWIAD. Maciej Wąsik o kulisach przyjętej ustawy ws. służb specjalnych: "Platforma podrzuciła nam kukułcze jajo i próbowała wywołać histerię. Nowa ustawa nie daje ani jednego milimetra więcej uprawnień"

PAP/Tomasz Gzell
PAP/Tomasz Gzell

Trzeba podkreślić, że nowa ustawa nie daje ani jednego milimetra więcej nowych uprawnień służbom w porównaniu z tym, co było dotychczas

mówi Maciej Wąsik w rozmowie z portalem wPolityce.pl, komentując przyjętą w piątek ustawę o policji.

wPolityce.pl: Panie ministrze, Sejm – po gorącej dyskusji – przyjął w piątek nowelizację kilkunastu ustaw regulujących zasady pobierania przez służby specjalne billingów i prowadzenia kontroli operacyjnej. Czy Polacy powinni się niepokoić nowym prawem?

CZYTAJ WIĘCEJ: Sejm przegłosował ustawę o policji. Będą zmiany w zasadach zakładania podsłuchów i inwigilacji

Maciej Wąsik, zastępca ministra koordynatora służb specjalnych, sekretarz stanu, poseł PiS: Uważam, że ta ustawa nie powinna budzić emocji, jakie Platforma chciała wywołać wśród obywateli. Zacznijmy od początku – przypominam, że przyjęta dziś ustawa jest wynikiem wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który nakazał ustawodawcom uporządkować kompetencje służb, wprowadzić pewne procedury, etc. I ta ustawa daje satysfakcję temu wyrokowi, bowiem w trzech głównych obszarach reguluje prace służb.

Jakich trzech obszarach?

Chodzi o procedury pobierania danych, które nie wymagają zgody sądów, procedury niszczenia danych, których służby nie wykorzystały na potrzeby procesu karnego i wreszcie procedury związane z niszczeniem zakazów dowodowych i tajemnic zawodowych. Nowa ustawa porządkuje kompetencje służb – dotychczas były one bowiem rozproszone w kilku ustawach.

Mówił pan o gorącej dyskusji w parlamencie - powiem tak, że reakcję opozycji można podzielić na dwa rodzaje: pierwszy z nich to ci politycy i posłowie, którzy przeczytali nasza ustawę i wnieśli do niej merytorycznej poprawki – część z nich przyjęliśmy. Drugi zaś rodzaj reakcji, do którego zaliczam głównie polityków Platformy Obywatelskiej, polegał na tym, że oni nie udawali nawet, że czytali ustawę, tylko chcieli przestraszyć Polaków. W ich narracji miałoby dojść do inwigilacji internetu i nie wiadomo jak dużej kontroli. Mam wrażenie, że wszystko udało się przeprowadzić spokojnie: bez histerii i nikomu niepotrzebnych niepokojów społecznych.

To ciekawe, że Platforma protestowała – wszak Wasz projekt w dużej mierze bazował na ustawie… przygotowanej przez Platformę kilka miesięcy temu. Po prostu nie zdążyli jej uchwalić.

Nie zdążyli, a precyzyjnie mówiąc - dostaliśmy od Platformy kukułcze jajo. Rząd dostał bowiem od Trybunału Konstytucyjnego 18 miesięcy na uchwalenie ustawy, z czego 16 miesięcy miała Platforma, a my tylko dwa. Trzeba też przyznać, że byli ludzie w PO – jak Marek Biernacki – którzy nalegali, by uchwalić ustawę w jeszcze poprzedniej kadencji, bo inaczej, gdyby ustawa nie została uchwalona do końca stycznia, służby straciłyby oczy i uszy. Biernacki słał rozpaczliwe pisma do komisji, do pana Wójcika, który jednak ani razu nie zebrał komisji, która mogłaby projekt senacki omówić.

Projekt Platformy miał lepsze i gorsze aspekty, z niektórych zrezygnowaliśmy…

Na przykład?

Na przykład zrezygnowaliśmy z pomysłu, by decyzję o wykorzystaniu materiału operacyjnego zebranego wokół posłów i senatorów miałby podejmować pierwszy sędzia Sądu Najwyższego. Zrezygnowaliśmy również z rozszerzenia katalogu kontroli operacyjnej, a także szeregu przepisów dodatkowych. Krótko mówiąc, staraliśmy się iść w stronę wykonania wyroku Trybunału Konstytucyjnego.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.