Narty dla Owsiaka, czyli błąd prezydenta

Allegro
Allegro

Nowa sytuacja polityczna tworzy groteskowe kombinacje. Część komentatorów i obserwatorów polityki zgina się ósemkę, aby dowodzić, że to, co wcześniej przedstawiali jako czarne, dziś jest białe – i odwrotnie. Stałość ocen i poglądów nie jest w cenie.

Tak się właśnie stało, gdy pojawiła się wiadomość, że prezydent Andrzej Duda przekazał swoje narty zjazdowe na aukcję Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy – podobno po usilnych zabiegach Jerzego Owsiaka, aby wciągnąć głowę państwa mocniej w promowanie corocznej hucpy. Gest prezydenta jest poważnym błędem, szczególnie rozpatrywany w kontekście jego dotychczasowych działań – bezwartościowym wizerunkowo, za to przynoszącym straty zarówno w planie taktycznym, jak i strategicznym. Zarazem jednak bronią go ci, którzy zwykle z pogardą mówią i piszą o piarze. Gdy wielokrotnie wskazywałem, że wizerunek jest w polityce ważny, oni stwierdzali, że ważny nie jest, a „hejt” będzie trwał i tak, więc po co się starać. Tym razem, gdy trzeba tłumaczyć „swojego” polityka w związku z wykonaniem przez niego wątpliwego czysto piarowego gestu, są gotowi sięgnąć po rozumowanie jak żywcem wzięte z epoki materializmu dialektycznego, który pozwalał komunistom na gruncie pseudofilozoficznym uzasadnić każdy zwrot i zmianę.

Pozornie wydaje się, że Andrzej Duda postąpił rozsądnie: rozbroił bombę, coś jednak Owsiakowi dając, a zarazem nie angażując się przesadnie w popieranie jego imprezy. Zarazem – twierdzą obrońcy prezydenta – choćby lekko poprawił nadszarpnięty wcześniej wizerunek i być może ponownie przekonał do siebie tę grupę wyborców, którzy z jednej strony uważają Owsiaka za szlachetnego dobroczyńcę, a z drugiej – głosowali na Dudę (taka faktycznie niewątpliwie istnieje).

Wszystkie te rachuby są chybione. Zacznijmy od szerszego kontekstu. Jak już kilkakrotnie przy różnych okazjach wskazywałem, największy koszt polityczny pierwszego okresu rządów PiS poniósł właśnie Andrzej Duda – przede wszystkim dlatego, że został zmuszony do wsparcia pacyfikacji Trybunału Konstytucyjnego, podczas gdy mógł w tej sprawie wystąpić jako choćby pozorny rozjemca, z jednej strony nie rezygnując z neutralizacji niechętnych nowej władzy tendencji w TK, ale z drugiej – promując dobre ustrojowo rozwiązania, takie jak choćby proponowany przez klub Kukiz ’15 wybór sędziów TK większością dwóch trzecich głosów. Zamiast tego bez oporów (na zewnątrz, bo wewnątrz pałacu takie były) podpisał błyskawicznie przygotowaną przez PiS i firmowaną przez posła Piotrowicza nowelizację, a następnie – co było gigantycznym błędem i prawdopodobnie przyklei się do wizerunku prezydentury na zawsze – zaprzysiągł nowych sędziów w środku nocy. Jeżeli Duda ma dziś problem z opinią prezydenta partyjnego (podkreślam: prezydent partyjny to co innego niż prezydent z wyrazistymi poglądami politycznymi, co jest całkowicie normalne), to właśnie z tego powodu. Tak więc szkody wizerunkowe, jakie poniósł Duda, były związane z poważnym sporem ustrojowym, w którym prezydent miał szansę odegrać rolę bynajmniej nie marionetkową. Teraz miałby próbować te szkody choćby częściowo reperować w sprawie z punktu widzenia ustroju całkowicie drugorzędnej – ale, co dalej wyjaśnię, bardzo istotnej z punktu widzenia walki o kształt państwa. Niestety, kosztem stanięcia w tej walce po złej stronie.

Upraszczając: w sprawie kluczowej Andrzej Duda mógł nie tylko swój niezależny wizerunek umocnić, ale w dodatku zadziałać na rzecz ustanowienia dobrego ustrojowo rozwiązania; w sprawie nieistotnej ustrojowo próbuje teraz zaklajstrować ubytki w piarze, ale robi to bez żadnej korzyści dla państwa, a wręcz ze szkodą.

Czy w planie czysto taktycznym prezydent swoim gestem cokolwiek zyskuje? Oczywiście – nie. Po pierwsze – jakaś część jego wyborców, którzy do Owsiakowej hucpy mają stosunek krytyczny, poczuje się wystawiona do wiatru. I to nawet nie samym gestem prezydenta, ale tym, że czciciele Owsiaka zyskali dzięki niemu argument: „Wy hejtujecie Jurka, a tu nawet prezydent go wspiera”. Po drugie – czy prezydent może kogokolwiek swoim gestem zyskać? Wątpię. Twardzi zwolennicy Owsiaka stoją po całkowicie przeciwnej światopoglądowo i politycznie stronie. Dla nich prezydent okazał się po prostu zwykłym frajerem, słabeuszem, którego „święty Juras” zmusił do posłuszeństwa. „Patrzcie, nawet Duduś (tak pogardliwie nazywają głowę państwa jego najtwardsi przeciwnicy) nie umie się postawić Jurkowi. No, on się zresztą nikomu nie umie postawić, prezesowi także” – idę o zakład, że takie komentarze w sieci już są lub za moment się pojawią.

Z kolei ci, którzy może na Dudę głosowali, ale i WOŚP wspierają, ani się na ten gest nie złapią, ani nie zrobiłaby na nich wrażenia medialna kampania o tym, że prezydent Wielkiej Orkiestry nie wspomógł. Ich te walki w błocie po prostu średnio interesują, podobnie jak zapewne około 70 procent Polaków. Po trzecie – przekazując swoje narty na aukcję, prezydent stworzył kolejne wizerunkowe ryzyko, związane z sumą, za jaką zostaną ostatecznie kupione. Nie łudźmy się – nieprzychylne prezydentowi media z pewnością będą to bardzo uważnie obserwować. Najgorszym wariantem jest kupno nart przez jakiegoś zaprzysięgłego wroga nowej władzy, a następnie zrobienie wokół tego medialnego spektaklu. I to trzeba było wkalkulować w plan wsparcia WOŚP, ale zapewne nikt o tym nie pomyślał.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.