Były już przypadki, że Komisji Europejskiej udawała się zmiana rządu bez wyborów w danym kraju
— mówi portalowi wPolityce.pl prof. Ryszard Legutko.
wPolityce.pl: Unijny komisarz Guenther Oettinger uznał, że Polska powinna zostać objęta pewną kontrolą Komisji Europejskiej. To kolejny głos z Unii wskazujący na duże zainteresowanie naszym krajem. Jak Pan ocenia tę inicjatywę?
Prof. Ryszard Legutko: Ta wypowiedź pokazuje niebywałą arogancję Komisji Europejskiej i całego aparatu KE. Pamiętajmy, że podobne wypowiedzi słychać było z ust przedstawicieli PE, w tym przewodniczącego Martina Schulza, czy przewodniczącego liberałów Verhofstadta i kilku innych polityków UE. Ta atmosfera przypomina mi książkę Franza Kafki. Jest oskarżony, ale nie jest znana treść aktu oskarżenia. Co właściwie tak strasznego się dzieje w Polsce, co upoważniałoby do mówienia o autorytaryzmie, dyktaturze, narodowym socjalizmie i specjalnych środkach KE wobec naszego kraju…
Tym razem chodziło o „zamach na media” publiczne.
No tak… Mamy zamach na demokrację, zamach na Trybunał, teraz zamach na media. Ale o co konkretnie chodzi? Co szczególnego się dzieje.
Może rząd powinien rozmawiać z Komisją i Unią i wyjaśnić sprawę?
To jednak jest bardzo trudne. Polemizować jest trudno, gdy nie ma jasnego zarzuty. Gdyby był jakiś konkret, który pokazywałby, że w tym i tym punkcie łamana jest zasada pluralizmu mediów, czy niezawisłość TK, to można dyskutować, tłumaczyć i się spierać. Jednak mamy do czynienia z rzeczą zupełnie niejasną i nieznaną. Panuje w Polsce przekonanie, że media publiczne były niebywałą, ordynarną wręcz tubą propagandową rządu.
To pana wrażenie.
To nie tylko moje wrażenie i nie tylko wrażenie. To można łatwo wykazać na przykładach, czasie antenowym poświęconym tym czy innym politykom itd. To można wykazać i wyliczyć. Pamiętamy przecież, że PO w 2007 roku prowadziła proces „odpolitycznienia” mediów, czyli wyrzuciła wszystkich dziennikarzy, którzy nie popierali polityki rządu PO-PSL. Wtedy jednak Komisja Europejska się nie odezwała.
Teraz się odzywa. Może rozgrzebywanie przeszłości nie ma sensu?
Mówię o tym, żeby pokazać, że mamy do czynienia nie ze stawianiem zarzutów, na które można odpowiadać i reagować, ale ze zwykłą walką z rządem Polski. Widać to doskonale w przypadku Trybunału Konstytucyjnego. Nikt mi nie powie, że proporcja mianowanych przez poprzedni i obecny Sejm sędziów 9:6, jak jest obecnie, jest gorsza niż 14:1, jak chciała PO. Komu są bliskie standardy demokratyczne, ten powinien przyklasnąć zmianom, jakie prowadził PiS. Nikt mi również nie powie, że orzekanie w składzie 13 sędziów jest mniej demokratyczne niż orzekanie przez 5 sędziów wybieranych arbitralnie przez prezesa TK.
O czym miałoby to świadczyć?
To pokazuje, że w krytyce działalności polskiej władzy nie chodzi o konkrety, ale o atak na rząd, o zastraszenie polskiej władzy. Zapewne część urzędników nie wie w ogóle co dzieje się w Polsce, zamiast stawiać konkretne zarzuty oni wolą mówić o zamachach, rzucać hasła mówiące o narodowym socjalizmie. Unia boi się, że urasta w Polsce siła, która nie będzie pokorna, nie będzie posłuszna. Przez ostatnie 8 lat Polska przyzwyczaiła Komisję i Unię do tego, że zawsze mówiła „tak”, w żadnym przypadku się nie opierała. A teraz nagle, okazuje się, że jest zagrożenie, że Polska będzie miała własne zdanie, że może się stawiać. To wprawia Unię w stan osłupienia i niemałej drżączki.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Były już przypadki, że Komisji Europejskiej udawała się zmiana rządu bez wyborów w danym kraju
— mówi portalowi wPolityce.pl prof. Ryszard Legutko.
wPolityce.pl: Unijny komisarz Guenther Oettinger uznał, że Polska powinna zostać objęta pewną kontrolą Komisji Europejskiej. To kolejny głos z Unii wskazujący na duże zainteresowanie naszym krajem. Jak Pan ocenia tę inicjatywę?
Prof. Ryszard Legutko: Ta wypowiedź pokazuje niebywałą arogancję Komisji Europejskiej i całego aparatu KE. Pamiętajmy, że podobne wypowiedzi słychać było z ust przedstawicieli PE, w tym przewodniczącego Martina Schulza, czy przewodniczącego liberałów Verhofstadta i kilku innych polityków UE. Ta atmosfera przypomina mi książkę Franza Kafki. Jest oskarżony, ale nie jest znana treść aktu oskarżenia. Co właściwie tak strasznego się dzieje w Polsce, co upoważniałoby do mówienia o autorytaryzmie, dyktaturze, narodowym socjalizmie i specjalnych środkach KE wobec naszego kraju…
Tym razem chodziło o „zamach na media” publiczne.
No tak… Mamy zamach na demokrację, zamach na Trybunał, teraz zamach na media. Ale o co konkretnie chodzi? Co szczególnego się dzieje.
Może rząd powinien rozmawiać z Komisją i Unią i wyjaśnić sprawę?
To jednak jest bardzo trudne. Polemizować jest trudno, gdy nie ma jasnego zarzuty. Gdyby był jakiś konkret, który pokazywałby, że w tym i tym punkcie łamana jest zasada pluralizmu mediów, czy niezawisłość TK, to można dyskutować, tłumaczyć i się spierać. Jednak mamy do czynienia z rzeczą zupełnie niejasną i nieznaną. Panuje w Polsce przekonanie, że media publiczne były niebywałą, ordynarną wręcz tubą propagandową rządu.
To pana wrażenie.
To nie tylko moje wrażenie i nie tylko wrażenie. To można łatwo wykazać na przykładach, czasie antenowym poświęconym tym czy innym politykom itd. To można wykazać i wyliczyć. Pamiętamy przecież, że PO w 2007 roku prowadziła proces „odpolitycznienia” mediów, czyli wyrzuciła wszystkich dziennikarzy, którzy nie popierali polityki rządu PO-PSL. Wtedy jednak Komisja Europejska się nie odezwała.
Teraz się odzywa. Może rozgrzebywanie przeszłości nie ma sensu?
Mówię o tym, żeby pokazać, że mamy do czynienia nie ze stawianiem zarzutów, na które można odpowiadać i reagować, ale ze zwykłą walką z rządem Polski. Widać to doskonale w przypadku Trybunału Konstytucyjnego. Nikt mi nie powie, że proporcja mianowanych przez poprzedni i obecny Sejm sędziów 9:6, jak jest obecnie, jest gorsza niż 14:1, jak chciała PO. Komu są bliskie standardy demokratyczne, ten powinien przyklasnąć zmianom, jakie prowadził PiS. Nikt mi również nie powie, że orzekanie w składzie 13 sędziów jest mniej demokratyczne niż orzekanie przez 5 sędziów wybieranych arbitralnie przez prezesa TK.
O czym miałoby to świadczyć?
To pokazuje, że w krytyce działalności polskiej władzy nie chodzi o konkrety, ale o atak na rząd, o zastraszenie polskiej władzy. Zapewne część urzędników nie wie w ogóle co dzieje się w Polsce, zamiast stawiać konkretne zarzuty oni wolą mówić o zamachach, rzucać hasła mówiące o narodowym socjalizmie. Unia boi się, że urasta w Polsce siła, która nie będzie pokorna, nie będzie posłuszna. Przez ostatnie 8 lat Polska przyzwyczaiła Komisję i Unię do tego, że zawsze mówiła „tak”, w żadnym przypadku się nie opierała. A teraz nagle, okazuje się, że jest zagrożenie, że Polska będzie miała własne zdanie, że może się stawiać. To wprawia Unię w stan osłupienia i niemałej drżączki.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/277064-prof-legutko-o-atakach-na-polske-opozycja-dazy-do-obalenia-rzadu-a-unia-boi-sie-ze-urasta-sila-ktora-nie-bedzie-posluszna-nasz-wywiad?strona=1
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.