Nawet dzidzi to widzi, że wiele środowisk i osób jest modelowo rozgrywanych przez wrogów Polski

PAP/Radek Pietruszka
PAP/Radek Pietruszka

Ten schemat jest już zwyczajnie męczący. „Gazeta Wyborcza”, TVN 24 lub inne media obiektywne inaczej stają na głowie, żeby ktoś ważny z Zachodu powiedział cokolwiek o nowej władzy w Polsce, co dałoby się później przerobić na negatywną opinię. Nie wystarczają im już opinie własnych dziennikarzy pisujących do zachodnich mediów, a potem cytowanych jako głos tamtych redakcji. Nie wystarczają im ich koledzy zachodni korespondenci, którzy jak mogą pomagają obiektywnym inaczej kolportować „wyborcze” i „tvn-owskie” opinie jako własne. Nie wystarcza wielka praca Radosława Sikorskiego oraz jego żony Anne Applebaum, którzy sami oraz przy pomocy wszystkich możliwych kolegów ze studiów i różnych fundacji (np. Fareeda Zakarii) bardzo się starają stworzyć czarny obraz Polski pod rządami PiS. To wszystko mało, więc trzeba codziennie coś zmanipulować, przekręcić, wykoślawić. Czasem ma to wręcz groteskowy i humorystyczny wymiar.

Oto Marcin Wrona, korespondent TVNUSA, bardzo się wysilał, żeby namówić rzecznika Departamentu Stanu Marka Tonera do jakiejkolwiek złej opinii o rządzie PiS i prezydencie Andrzeju Dudzie. Żeby potem różne media to wykorzystały, kreśląc wizje wielkiego zaniepokojenia o sytuację w naszym kraju, choćby indagowany nie powiedział nawet pół negatywnego zdania. Najpierw Wrona zasugerował w pytaniu, że nowe ustawy, podpisywane przez prezydenta Andrzeja Dudę, szczególnie ta o Trybunale Konstytucyjnym, mają jakąś wielką antydemokratyczną wadę i co na to Departament Stanu USA. Na co rzecznik Toner spokojnie odpowiedział, że system równowagi i wzajemnej kontroli władz oraz niezależność sądów są ważnymi elementami demokracji. I że Polska interesuje USA, bo jest ważną demokracją i wartościowym sojusznikiem w NATO. Rząd USA śledzi to, co się dzieje w Polsce, bo chce być na bieżąco i nie zmienia swego przekonania o sile polskiej demokracji oraz o tym, że Polacy mogą stawiać i rozstrzygać swoje problemy zgodnie z regułami demokracji i prawa. Marcina Wrony to oczywiście nie zadowoliło, więc dociskał, czy Amerykanie nie są jednak zaniepokojeni zmianami w Polsce. I znowu Mark Toner oświadczył, że Polska jest demokratyczna i jest ważnym sojusznikiem w NATO, a system równowagi władz oraz niezależność sądów są ważne – jak to w demokracji. Rząd USA obserwuje rozwój sytuacji w Polsce, bo to demokratyczny kraj i ważny sojusznik w NATO i będzie obserwował itd., itp. Skoro rządu USA nic specjalnie w Polsce nie zaniepokoiło, korespondent TVN powołał się na artykuł w „Washington Post”, który z kolei zaniepokoił samego Wronę. Zaniepokoił, bo koledzy żony Radka Sikorskiego, Anne Applebaum, postulowali, by rząd USA wpłynął na to, co dzieje się w Warszawie niezgodnie z życzeniami małżeństwa Sikorskich i podjął w tym celu jakieś rozmowy z władzami w Warszawie. Korespondent TVN chciał zatem wiedzieć, jakie kroki administracja USA podjęła lub podejmie wobec rządu w Warszawie. Na co rzecznik Mark Toner odpowiedział, że rząd USA ma dobre i bliskie relacje z władzami w Warszawie, a wymiana informacji ma się dobrze, w tym na takie tematy jak zmiany dotyczące Trybunału Konstytucyjnego. I nie jest to nic nadzwyczajnego, bo odbywa się w ramach dobrych i przyjaznych relacji, jak to bywa między demokratycznymi państwami. I tu korespondent TVN Wrona nie zdzierżył i użył broni atomowej, czyli odwołał się do „Gazety Wyborczej”. Zacytował więc insynuacje dziennika Michnika, jakoby prezydent Obama opóźniał spotkanie z prezydentem Dudą, a szczyt NATO w 2016 r. w Warszawie nie był wcale taki pewny, a nawet rozważano jego przeniesienie do innego państwa. Na co rzecznik Mark Toner spokojnie wyjaśnił, że to NATO wybrało sobie Warszawę na zasadzie konsensusu i nic się w tej mierze nie zmienia. A prezydent Obama też ani na jotę nie zmienia swoich planów spotkania się z prezydentem Dudą i w żaden sposób niczego nie unika. Bo Polska jest ważnym sojusznikiem w NATO, USA mają z nią dobre i bliskie stosunki i chcą nadal mieć, podobnie jak z polskim narodem. Tak to wyglądało faktycznie, co nie zmienia woli „Gazety Wyborczej” i TVN, by przedstawiać coś zupełnie innego, licząc na to, że ogromna większość odbiorców ich politgramoty nie sprawdza i nie dowie się jak jest naprawdę.

Gazeta Michnika, TVN i inne media mogą przy tym liczyć na różnych polityków europejskich, którzy od dawna są zafiksowani na zrobieniu z Unii Europejskiej kołchozu i nie mają oporów, żeby ostro chłostać przeciwników tej idei. Zafiksowany jest np. szef frakcji liberalnej w europarlamencie, Belg Guy Verhofstadt, który w 2005 r. napisał nawet swego rodzaju traktat o eurokołchozie – książkę „Stany Zjednoczone Europy”. Zafiksowany jest Frans Timmermans, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, reprezentujący holenderską Partię Pracy, z której był szefem MSZ Holandii. Ci marzyciele o eurokołchozie i wrogowie myślenia o UE w kategoriach interesów narodowych są kawalerami Krzyża Wielkiego Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. I nikogo chyba nie zdziwi, że Verhofstadtowi przyznał do prezydent Kwaśniewski, zaś Timmermansowi prezydent Komorowski. Oni oraz tacy postępowi Europejczycy jak szef PE socjalista Martin Schulz czy Jean Asselborn, minister spraw zagranicznych Luksemburga z Luksemburskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej, robią wszystko, żeby w UE nie przeszła żadna nieprawomyślność, nie doszło do wzmocnienia państw narodowych. Nieprzypadkowo wszyscy oni są lewicowcami (Verhofstadt – lewakoliberałem), bo idea eurokołchozu to lewicowa obsesja. Ich ataki na Polskę pod rządami PiS nie wynikają z niczego innego, tylko z wykorzystania okazji, by walić w przeciwnika ich ukochanego eurokołchozowego pomysłu.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.