Cymański: Słowa Schulza? Niech Platforma nie udaje, że to spontaniczny odruch, że nie wie, skąd się to bierze. To ostra walka polityczna! NASZ WYWIAD

Fot. Piotr Drabik from Poland/flickr.com/CC/Wikimedia Commons
Fot. Piotr Drabik from Poland/flickr.com/CC/Wikimedia Commons

wPolityce.pl: W sobotę na ulice Warszawy wyszły tysiące Polaków, którzy sprzeciwiają się polityce rządu. Nie martwią Pana demonstracje antyrządowe w pierwszym miesiącu nowej władzy?

Tadeusz Cymański: Pan się pomylił… To nie była ponoć manifestacja przeciwko komukolwiek. Organizatorzy mówili, że oni z nikim nie walczą, że są wręcz prorządowi, że chcą jedynie bronić i chronić demokrację (śmiech). To jednak tylko słowa. To rzeczywiście było przeciwko rządowi. Te emocje, bardzo ostry kurs konfrontacyjny opozycji mówią same za siebie. Opozycja wykorzystała pretekst i używa bardzo potężnych słów i analogii, m.in. historycznych - porównano nas nawet do NSDAP, a Lech Wałęsa mówił, że jest wojna domowa w Polsce.

Może zasadne są ostrzeżenia, nawet trochę na wyrost?

Nie, nie ma podstaw, by tak mówić. Rozumiem emocje, rozumiem, że ktoś może mieć krytyczne zdanie. Jednak nie przesadzajmy. W Polsce nie dzieje się nic, co wymagałoby takich słów i porównań. Nasz obóz polityczny został zmuszony do pewnych działań. Retorsja jest uprawniona, gdy ktoś dokonał ataku.

Wchodzi Pan na wojenną ścieżkę…

Rzeczywiście to sformułowania z języka wojskowego, ale akcja PiS-u była adekwatna i stosowna. Zachowanie PiS było współmierne wobec wcześniejszych zdarzeń. Widać zmianę zachowania elit, które milczały, gdy Platforma świadomie, z zimną krwią, działała ws. TK. Te elity milczały, choć powinny krzyczeć. A dziś, gdy Sejm wybrał nowych sędziów, larum, dzwony, próba stawiania na nogi Unii Europejskiej, czy słowa o wojnie domowej. Demokracja w Polsce jednak nie jest zagrożona i nie będzie zagrożona.

Słyszymy jednak wciąż co innego, już przed wyborami media ostrzegały przez PiS-em…

To jest wręcz obraza dla Polaków. Gdyby doszło do rzeczywistego zagrożenia dla demokracji, czy zamachu, to Polacy przecież nigdy by nie pozwolili na to. Używa się nieprawdziwych, potężnych słów, by wzbudzić złe emocje wokół rządu. Te emocje są niezasadne i niepotrzebne. Jednak widać, że ktoś chce spolaryzować opinię publiczną i zbudować obóz przeciwko rządowi, przeciwko demokratycznie wybranej władzy, która ma niezwykle ambitny program.

Na razie media skupiają się jednak na sporach wokół TK, czy programie 500 zł na dziecko. To ten ambitny plan?

Już sam pomysł 500 złotych na dziecko to jest przełom, rewolucja. Przez 25 lat skala pomocy dla młodych rodzin i konsekwencje z tego płynące, czyli załamanie demograficzne, były dramatyczne. To jest ciąg zaniedbań i zaniechań. Nigdy nie wyciągnięto tak mocno ręki do młodych ludzi. I to wywołuje emocje. Słyszymy o rozdawnictwie, głupocie wręcz. Ci politycy, którzy obecnie tak krzyczą, oderwali się bardzo od rzeczywistości. Dlatego PO przegrała wybory. Symboliczna była wypowiedź byłego już prezydenta: „Zmień pracę, weź kredyt”. Oni się oderwali i są w chmurach. Niech wrócą do rzeczywistości. Prawda o Polsce jest bardziej złożona, to nie tylko Warszawa, i miasteczko Wilanów. To również rejony, gdzie żyje się dużo trudniej.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.