Za publiczne zniesławianie czy obrażanie prezydenta grozi kara do 3 lat więzienia. Pewnie prezydent nie skorzysta z tego prawa, ale ten przepis pokazuje granice brykania,i zniesławiania prezydenta i obniżania jego autorytetu, tak jak to ma miejsce dzisiaj, w ramach obskurantyzmu świadomości prawnej
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl mec. Piotr Andrzejewski, członek Trybunału Stanu, współtwórca polskiej konstytucji, odpowiadając na pytanie czy można postawić prezydenta Andrzeja Dudę przed Trybunałem Stanu.
wPolityce.pl: Czy, według pana, wybór pięciu sędziów TK przez Sejm nowej kadencji jest zgodny z prawem?
Mec. Piotr Andrzejewski: Najpierw określmy kompetencje, jakie przypisuje się Trybunałowi Konstytucyjnemu. Wszędzie mówię: wara Trybunałowi Konstytucyjnemu od dyrektywnego zarządzania swoimi werdyktami, od sposobu wykonywania prawa. Pracowałem nad tym ukonstytuowaniem się w konstytucji kompetencji Trybunału. Chciałem dać mu, tak jak to zrobiliśmy w obywatelskim projekcie konstytucji, wykładnię przepisów konstytucji. Świadomie Komisja Konstytucyjna pozbawiła konstytucję TK prawa wykładni.
Tak więc nie jest to sensu scricto sąd. To jest organ kontrolny do badania spójności stanowionego prawa, uchwalanego, funkcjonującego z konstytucją. Jeśli Sejm nie zgadza się z werdyktem, to musi zmienić albo prawo albo konstytucję. Jak pozostaje bierny, to wtedy ten przepis uznany za niekonstytucyjny wygasa samoczynnie. Ale wara trybunałowi od tego, jak wykonują werdykt, jak orzekają sądy powszechne, Trybunał Stanu i - proszę to podkreślić: w bezpośredniej kontroli sposobu wykonywania - prezydent. Konstytucja nie przewiduje jak ta główna kompetencja prezydenta - czuwania nad konstytucją i wykonywaniem konstytucji, ma być realizowana. W związku z tym wprowadziliśmy przepis do konstytucji, że tam, gdzie nie ma regulacji podustawowych do norm dyrektywnych konstytucji, tam konstytucję stosuje się wprost. Trybunał Konstytucyjny nie ma nic do działań prezydenta. Nie ma tu żadnej spójności, żadnej władzy.
Czy zapowiedzi o postawieniu prezydenta przed Trybunałem Stanu są realne?
Tak jak kochać wolno, tak sprzeciwiać się i manifestować swoje poglądy też można. I bardzo dobrze, że chcą to zrobić! Bo wówczas komisja odpowiedzialności konstytucyjnej określi to oskarżenie za niesłuszne. Należy przy tym przypomnieć, że art. 135 Kodeksu Karnego mówi, że za publiczne zniesławianie czy obrażanie prezydenta grozi kara do 3 lat więzienia. Pewnie prezydent nie skorzysta z tego prawa, ale ten przepis pokazuje granice brykania, zniesławiania prezydenta i obniżania jego autorytetu, tak jak to ma miejsce dzisiaj, w ramach obskurantyzmu świadomości prawnej. Celowo obniża się w społeczeństwie świadomość prawną tą celową, nieuprawnioną interpretacją działań Sejmu i prezydenta. Komisja odpowiedzialności konstytucyjnej wyraźnie ukazałaby, jak przebiega konstytucyjny podział władz.
Co w takim razie z odpowiedzialnością prezesa Rzeplińskiego, który jest współtwórcą ustawy… zakwestionowanej przez Trybunał. To świadczy o jego kompetencji, prawda?
Tutaj, pozwolicie państwo, że wstrzymam się z oceną, ponieważ znam osobiście pana prof.Rzeplińskiego. To jest socjolog. Przy tej poprawce, która jest haniebna, bo zawłaszczała kompetencje przyszłego parlamentu w wyborze sędziów TK był sędzia Piotr Tuleja, który był wczoraj sprawozdawcą. Tu nie chodzi o to, że oni opiniowali. Nie chodzi o to, że tworzyli ustawę co do zasad. Chodzi o wprowadzenie przepisów niszczących nawet ustawę czerwcową, które to przepisy zostały zakwestionowane przez Trybunał 3 grudnia. Przecież do zasad wprowadzonych w czerwcu, wprowadzono jeszcze lex specialis - specjalny przepis, który miał zapobiec wybraniu sędziów TK, których kadencja upływa po wyborach, przez następny parlament. Nastąpiło zawłaszczenie. I z tego co ja wiem, to cały czas przy tej wadliwej legislacji była asystencja przedstawiciela TK. Tak więc nie mówmy o samym prof. Rzeplińskim. Jeżeli pojawia się ktoś w imieniu TK, to nie reprezentuje siebie, lecz cały Trybunał.
Naprawdę nie razi pana to, że sędzia Rzepliński chodzi po zaprzyjaźnionych mediach i de facto zapowiada jakie będą werdykty TK?
To już jest element ocenny. Ale niech się tłumaczy, bardzo dobrze, że się tłumaczy, bo jest z czego tłumaczyć się Trybunałowi i panu prezesowi. Byle nie sugerowali kompetencji, których Trybunał Konstytucyjny nie ma.
Ciąg dalszy czytaj na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Za publiczne zniesławianie czy obrażanie prezydenta grozi kara do 3 lat więzienia. Pewnie prezydent nie skorzysta z tego prawa, ale ten przepis pokazuje granice brykania,i zniesławiania prezydenta i obniżania jego autorytetu, tak jak to ma miejsce dzisiaj, w ramach obskurantyzmu świadomości prawnej
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl mec. Piotr Andrzejewski, członek Trybunału Stanu, współtwórca polskiej konstytucji, odpowiadając na pytanie czy można postawić prezydenta Andrzeja Dudę przed Trybunałem Stanu.
wPolityce.pl: Czy, według pana, wybór pięciu sędziów TK przez Sejm nowej kadencji jest zgodny z prawem?
Mec. Piotr Andrzejewski: Najpierw określmy kompetencje, jakie przypisuje się Trybunałowi Konstytucyjnemu. Wszędzie mówię: wara Trybunałowi Konstytucyjnemu od dyrektywnego zarządzania swoimi werdyktami, od sposobu wykonywania prawa. Pracowałem nad tym ukonstytuowaniem się w konstytucji kompetencji Trybunału. Chciałem dać mu, tak jak to zrobiliśmy w obywatelskim projekcie konstytucji, wykładnię przepisów konstytucji. Świadomie Komisja Konstytucyjna pozbawiła konstytucję TK prawa wykładni.
Tak więc nie jest to sensu scricto sąd. To jest organ kontrolny do badania spójności stanowionego prawa, uchwalanego, funkcjonującego z konstytucją. Jeśli Sejm nie zgadza się z werdyktem, to musi zmienić albo prawo albo konstytucję. Jak pozostaje bierny, to wtedy ten przepis uznany za niekonstytucyjny wygasa samoczynnie. Ale wara trybunałowi od tego, jak wykonują werdykt, jak orzekają sądy powszechne, Trybunał Stanu i - proszę to podkreślić: w bezpośredniej kontroli sposobu wykonywania - prezydent. Konstytucja nie przewiduje jak ta główna kompetencja prezydenta - czuwania nad konstytucją i wykonywaniem konstytucji, ma być realizowana. W związku z tym wprowadziliśmy przepis do konstytucji, że tam, gdzie nie ma regulacji podustawowych do norm dyrektywnych konstytucji, tam konstytucję stosuje się wprost. Trybunał Konstytucyjny nie ma nic do działań prezydenta. Nie ma tu żadnej spójności, żadnej władzy.
Czy zapowiedzi o postawieniu prezydenta przed Trybunałem Stanu są realne?
Tak jak kochać wolno, tak sprzeciwiać się i manifestować swoje poglądy też można. I bardzo dobrze, że chcą to zrobić! Bo wówczas komisja odpowiedzialności konstytucyjnej określi to oskarżenie za niesłuszne. Należy przy tym przypomnieć, że art. 135 Kodeksu Karnego mówi, że za publiczne zniesławianie czy obrażanie prezydenta grozi kara do 3 lat więzienia. Pewnie prezydent nie skorzysta z tego prawa, ale ten przepis pokazuje granice brykania, zniesławiania prezydenta i obniżania jego autorytetu, tak jak to ma miejsce dzisiaj, w ramach obskurantyzmu świadomości prawnej. Celowo obniża się w społeczeństwie świadomość prawną tą celową, nieuprawnioną interpretacją działań Sejmu i prezydenta. Komisja odpowiedzialności konstytucyjnej wyraźnie ukazałaby, jak przebiega konstytucyjny podział władz.
Co w takim razie z odpowiedzialnością prezesa Rzeplińskiego, który jest współtwórcą ustawy… zakwestionowanej przez Trybunał. To świadczy o jego kompetencji, prawda?
Tutaj, pozwolicie państwo, że wstrzymam się z oceną, ponieważ znam osobiście pana prof.Rzeplińskiego. To jest socjolog. Przy tej poprawce, która jest haniebna, bo zawłaszczała kompetencje przyszłego parlamentu w wyborze sędziów TK był sędzia Piotr Tuleja, który był wczoraj sprawozdawcą. Tu nie chodzi o to, że oni opiniowali. Nie chodzi o to, że tworzyli ustawę co do zasad. Chodzi o wprowadzenie przepisów niszczących nawet ustawę czerwcową, które to przepisy zostały zakwestionowane przez Trybunał 3 grudnia. Przecież do zasad wprowadzonych w czerwcu, wprowadzono jeszcze lex specialis - specjalny przepis, który miał zapobiec wybraniu sędziów TK, których kadencja upływa po wyborach, przez następny parlament. Nastąpiło zawłaszczenie. I z tego co ja wiem, to cały czas przy tej wadliwej legislacji była asystencja przedstawiciela TK. Tak więc nie mówmy o samym prof. Rzeplińskim. Jeżeli pojawia się ktoś w imieniu TK, to nie reprezentuje siebie, lecz cały Trybunał.
Naprawdę nie razi pana to, że sędzia Rzepliński chodzi po zaprzyjaźnionych mediach i de facto zapowiada jakie będą werdykty TK?
To już jest element ocenny. Ale niech się tłumaczy, bardzo dobrze, że się tłumaczy, bo jest z czego tłumaczyć się Trybunałowi i panu prezesowi. Byle nie sugerowali kompetencji, których Trybunał Konstytucyjny nie ma.
Ciąg dalszy czytaj na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/274640-mec-andrzejewski-wspoltworca-polskiej-konstytucji-wara-trybunalowi-konstytucyjnemu-od-sposobu-wykonywania-prawa-tk-nie-ma-nic-do-dzialan-prezydenta-nasz-wywiad