Płużański: Jeden z kolegów Krzywonos wyłączył prąd, więc jej tramwaj stanął. Ale ona nim wyjechała. Była zatem łamistrajkiem. NASZ WYWIAD

Fot. Harcerz182/CC/Wikimedia Commons
Fot. Harcerz182/CC/Wikimedia Commons

Krzywonos wchodzi chętnie w buty niezłomnej tramwajarki, która – można odnieść wrażenie – sama zatrzymała całą komunikację miejską w Trójmieście

— mówi portalowi wPolityce.pl Tadeusz Płużański.

wPolityce.pl: Po ostatnich wydarzeniach w Sejmie Henryka Krzywonos wyrasta na główną postać opozycji niepodległościowej z czasów PRL. Wtedy walczyła o wolną Polskę, dziś broni wolności przez PiS-em – taki przekaz serwuje nam Platforma. Jak Pan go ocenia?

Tadeusz Płużański: Mamy do czynienia z próbą pisania historii na nowo. Pani Henryka Krzywonos jest już od jakiegoś czasu bardzo lansowana przez kręgi związane z PO. Jest kreowana na osobę, która pełniła ważną rolę w obaleniu komunizmu, w „Solidarności”. To zjawisko nie dotyczy tylko jej. Pamiętamy, że podobna kreacja dotyczy takich osób, jak Donald Tusk, Bronisław Komorowski, czy Władysław Bartoszewski. Oni mają być ikonami oporu przeciwko komunie. Do tego dochodzi próba wymazania i przemilczania innych osób, często znacznie bardziej zaangażowanych w działania opozycji antykomunistycznej. Widać celowe umniejszanie państwa Gwiazdów, Krzysztofa Wyszkowskiego, Antoniego Macierewicza, czy braci Kaczyńskich. Wszyscy, którzy dziś są jakkolwiek kojarzeni i związani z PiS-em, są uważani za śmiertelnych wrogów. Jako tacy są deprecjonowani, są umniejszane ich zasługi. Hejt na braci Kaczyńskich trwa już od dłuższego czasu, a jego karykaturą jest planowany na 13 grudnia marsz pod domem Jarosława Kaczyńskiego. Przypomnę tylko, że Jarosław Kaczyński nie wywodzi się w żaden sposób z kręgów komunistycznych, które wprowadzały stan wojenny. To jakaś aberracja.

Wracając do Pani Krzywonos. Może jej biografia jednak pozwala na wzięcie ją na sztandary i pokazanie jako bohaterkę opozycji PRL-owskiej?

Sadzę, że to przede wszystkim ma swoje polityczne cele. Takie prezentowanie pani Krzywonos odpowiada na zapotrzebowanie konkretnych kręgów politycznych, które chcą mieć swoją ikonę walki z komuną. Ikonę, która podważy zasługi tych, którzy rzeczywiście walczyli. Mówię o śp. Annie Walentynowicz. Krzywonos miała przyćmić jej życiorys.

Zdaje się, że pani poseł Krzywonos odpowiada taka rola.

Rzeczywiście ona się na nią zgadza, wchodzi chętnie w buty niezłomnej tramwajarki, która – można odnieść wrażenie – sama zatrzymała całą komunikację miejską w Trójmieście.

Może tak było?

Sytuacja wyglądała inaczej. Nie tylko tramwaj Henryki Krzywonos zatrzymał się w wyrazie protestu przeciwko działaniom władz. Powiedziałbym wręcz, że ona najmniej powinna być bohaterką tych wydarzeń. Inni tramwajarze rzeczywiście nie wyjechali do pracy w ramach protestu. Z badań wynika, że pani Henryka Krzywonos wyjechała swoim tramwajem, więc można by powiedzieć, że była łamistrajkiem. Znany jest epizod, który wskazuje, że to jeden z jej kolegów wyłączyć prąd. I tramwaj Krzywonos stanął automatycznie. To są zupełnie inne przekazy niż to, co nam się przedstawia obecnie. Smutne jest to, że Henryka Krzywonos uczestniczy w tej nagonce, w atakach na prawdziwych bohaterów „Solidarności”, Sierpnia 1980. Szokujące są również relacje Anny Walentynowicz o Krzywonos.

Dlaczego szokujące?

Walentynowicz mówiła wiele razy, jaką rolę odegrała i jak się zachowywała Henryka Krzywonos. Ona nie była wzorem do naśladowania. Mówiło się o pijaństwie czy nawet kradzieżach. To są wydarzenia bardzo naganne. Jednak obecnie ona jest lansowana i daje się wykorzystywać do tego, by atakować obecną władzę i monopolizować dążenia niepodległościowe, opozycyjne.

Ciąg dalszy na kolejnej stronie

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.