Henryka Krzywonos nie ma prawa wypowiadania się w imieniu „Solidarności” - uważają Andrzej i Joanna Gwiazdowie. Gdańscy opozycjoniści są oburzeni ostatnimi wypowiedziami obecnej posłanki PO i jej powoływaniem się na autorytety dawnej opozycji.
CZYTAJ TAKŻE: Krzywonos przekracza granice przyzwoitości! „Gdyby Lech Kaczyński wstał z grobu, toby się chyba ze wstydu jeszcze raz położył”
Gdy zadajemy pytanie o ocenę zachowań świeżo upieczonej posłanki podczas debaty dotyczącej Trybunału Konstytucyjnego - Andrzej Gwiazda przypomina historię gdańskiej tramwajarki:
Henia była niewątpliwie bardzo prostym człowiekiem, ale w czasie strajku zapamiętałem ją jako dzielną. Była członkiem komitetu strajkowego. Ona nie była delegatem, ale w stoczni zjawiła się indywidualnie, po zatrzymaniu strajku, po tym jak Ania Walentynowicz, Alina Pieńkowska, Halina Ossowska zatrzymały część załogi, która została i kontynuowała strajk. Henia zjawiła się już na bramie obsadzonej przez straż. I są na to świadkowie.
– opowiada.
W czasie strajku wypisywała kwity na benzynę, na podstawie których Komitet Strajkowy Rafinerii Gdańskiej wydawał benzynę. To było jedyne źródło dla karetek pogotowia i innych społecznych potrzeb. A także dla tych, co przyjechali z Krosna, by dowiedzieć się, co się dzieje, lub zapisać się do MKS
– mówi Andrzej Gwiazda.
Po podpisaniu porozumienia, kiedy komitet strajkowy stał się komitetem założycielskim – na członków prezydium spadł obowiązek wymyślenia, co związek zawodowy ma w kraju komunistycznym robić, w czasach już stabilniejszych. I tu Henia okazała się całkowicie niekompetentna. Sprawiała kłopoty. Bo jako członek prezydium miała pewien zakres decyzji indywidualnych , które trzeba było prostować, wycofywać
– wspomina opozycjonista.
Nie była delegatem załogi. Załogi Wojewódzkiego Zakładu Komunikacji i Oddziału Komunikacji Miejskiej - cały czas protestowały, że to nie ich reprezentant wybrany przez załogę zasiada w prezydium, tylko Krzywonos, która przyszła samodzielnie na stocznię. Mówimy cały czas o roku 80-tym. Były tam sprawy kompromitujące, o których nie chcieliśmy mówić, bo zwyciężyła opinia, że żeby nie kalać gniazda, to będziemy na ten temat milczeć.
I to zostało przedstawione, że dzielna Henia Krzywonos, dla dobra związku, postawiła wyżej jego dobro, niż swoją pozycję i na własne żądanie odeszła. To były pierwsze dwa tygodnie września
– mówi Andrzej Gwiazda.
Czyli Krzywonos, była (bo po imieniu nie jesteśmy już dawno) pełniła tę funkcję – góra miesiąc. Więcej się nie zjawiła. „Solidarność” powstała 17 września – w rocznicę najazdu bolszewickiego. I wtedy już Krzywonos w prezydium nie było. Czyli w Solidarności nie była ani dnia!
– podkreśla. Jak tłumaczy:
Ponowny kontakt nawiązaliśmy już po 89’ roku, jak była rejestracja drugiej „Solidarności”. Natomiast przez cały Stan Wojenny – od połowy września 80-go roku nie była w związku.To jest po prostu sztucznie zrobiona legenda. Krzywonos działa pod legendą działacza związkowego, którym nie była! A jeśli była - to przez miesiąc. Nie była internowana. Nikt jej do drzwi nie walił. 2-go października bezpieka włączyła ją do sprawy operacyjnego sprawdzenia pod kryptonimem Tabor i przestała się nią interesować w marcu 81-go roku
– opowiada.
o tym dlaczego pozbyto się Henryki Krzywonos z Solidarności czytaj na następnej stronie ==>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Henryka Krzywonos nie ma prawa wypowiadania się w imieniu „Solidarności” - uważają Andrzej i Joanna Gwiazdowie. Gdańscy opozycjoniści są oburzeni ostatnimi wypowiedziami obecnej posłanki PO i jej powoływaniem się na autorytety dawnej opozycji.
CZYTAJ TAKŻE: Krzywonos przekracza granice przyzwoitości! „Gdyby Lech Kaczyński wstał z grobu, toby się chyba ze wstydu jeszcze raz położył”
Gdy zadajemy pytanie o ocenę zachowań świeżo upieczonej posłanki podczas debaty dotyczącej Trybunału Konstytucyjnego - Andrzej Gwiazda przypomina historię gdańskiej tramwajarki:
Henia była niewątpliwie bardzo prostym człowiekiem, ale w czasie strajku zapamiętałem ją jako dzielną. Była członkiem komitetu strajkowego. Ona nie była delegatem, ale w stoczni zjawiła się indywidualnie, po zatrzymaniu strajku, po tym jak Ania Walentynowicz, Alina Pieńkowska, Halina Ossowska zatrzymały część załogi, która została i kontynuowała strajk. Henia zjawiła się już na bramie obsadzonej przez straż. I są na to świadkowie.
– opowiada.
W czasie strajku wypisywała kwity na benzynę, na podstawie których Komitet Strajkowy Rafinerii Gdańskiej wydawał benzynę. To było jedyne źródło dla karetek pogotowia i innych społecznych potrzeb. A także dla tych, co przyjechali z Krosna, by dowiedzieć się, co się dzieje, lub zapisać się do MKS
– mówi Andrzej Gwiazda.
Po podpisaniu porozumienia, kiedy komitet strajkowy stał się komitetem założycielskim – na członków prezydium spadł obowiązek wymyślenia, co związek zawodowy ma w kraju komunistycznym robić, w czasach już stabilniejszych. I tu Henia okazała się całkowicie niekompetentna. Sprawiała kłopoty. Bo jako członek prezydium miała pewien zakres decyzji indywidualnych , które trzeba było prostować, wycofywać
– wspomina opozycjonista.
Nie była delegatem załogi. Załogi Wojewódzkiego Zakładu Komunikacji i Oddziału Komunikacji Miejskiej - cały czas protestowały, że to nie ich reprezentant wybrany przez załogę zasiada w prezydium, tylko Krzywonos, która przyszła samodzielnie na stocznię. Mówimy cały czas o roku 80-tym. Były tam sprawy kompromitujące, o których nie chcieliśmy mówić, bo zwyciężyła opinia, że żeby nie kalać gniazda, to będziemy na ten temat milczeć.
I to zostało przedstawione, że dzielna Henia Krzywonos, dla dobra związku, postawiła wyżej jego dobro, niż swoją pozycję i na własne żądanie odeszła. To były pierwsze dwa tygodnie września
– mówi Andrzej Gwiazda.
Czyli Krzywonos, była (bo po imieniu nie jesteśmy już dawno) pełniła tę funkcję – góra miesiąc. Więcej się nie zjawiła. „Solidarność” powstała 17 września – w rocznicę najazdu bolszewickiego. I wtedy już Krzywonos w prezydium nie było. Czyli w Solidarności nie była ani dnia!
– podkreśla. Jak tłumaczy:
Ponowny kontakt nawiązaliśmy już po 89’ roku, jak była rejestracja drugiej „Solidarności”. Natomiast przez cały Stan Wojenny – od połowy września 80-go roku nie była w związku.To jest po prostu sztucznie zrobiona legenda. Krzywonos działa pod legendą działacza związkowego, którym nie była! A jeśli była - to przez miesiąc. Nie była internowana. Nikt jej do drzwi nie walił. 2-go października bezpieka włączyła ją do sprawy operacyjnego sprawdzenia pod kryptonimem Tabor i przestała się nią interesować w marcu 81-go roku
– opowiada.
o tym dlaczego pozbyto się Henryki Krzywonos z Solidarności czytaj na następnej stronie ==>
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/274142-tylko-u-nas-gwiazdowie-wsciekli-na-krzywonos-napisano-sztuczny-zyciorys-ktory-pozwala-jej-teraz-byc-cynglem-platformy