Prof. Nowak: Obóz "właścicieli" III RP reaguje w sposób histeryczny i lekceważy demokrację. "Garstka nieprzytomnych od pychy ludzi przeżywa prawdziwą traumę". NASZ WYWIAD

YT
YT

Sukces tej władzy rozstrzygnie się nie w kwestii Trybunału Konstytucji, ale w kwestii dotrzymania obietnic wyborczych, które nie dotyczyły Trybunału

— mówi prof. Andrzej Nowak w rozmowie z portalem wPolityce.pl.

wPolityce.pl: Panie profesorze, wiązał pan duże nadzieje z nową władzą, sprawowaną przez polityków Prawa i Sprawiedliwości. Jakie ma pan pierwsze wnioski po tych kilku tygodniach rządów? Z jednej strony zmiany następują dość szybko, z drugiej - przy ogromnej krytyce ze strony wielu środowisk.

Prof. Andrzej Nowak, historyk, UJ: Pretensje o to, że zmiany następują zbyt szybko trzeba adresować do Platformy Obywatelskiej, ponieważ to ona ustaliła kalendarz tych zmian. Zmiany te mogły następować albo w terminie, jakim następują, albo należało podjąć decyzje, że nowa władza nie będzie wprowadzała żadnych zmian.

Zamach na Trybunał Konstytucyjny, który dokonała Platforma wymusił reakcję ze strony nowej większości parlamentarnej w takim, a nie innym terminie. Później taka reakcja nie miałaby żadnego sensu. To samo dotyczy bezczelnego nadużycia władzy sądowniczej przeciwko panu Mariuszowi Kamińskiemu i jego kolegom z CBA. Tutaj również reakcja musiała być natychmiastowa, by minister Kamiński mógł w poczuciu legalności i pełnoprawności działania zacząć swoje urzędowanie, a - w moim przekonaniu - jest do tego lepiej przygotowany w swojej funkcji niż ktokolwiek inny w Polsce.

Krytyka jednak pozostaje.

Obóz „właścicieli” III RP reaguje w sposób histeryczny - oni mylą pojęcie obywatelstwa z pojęciem właścicielstwa. Uznali się za prawnych właścicieli III RP i lekceważą demokratyczny werdykt. To ci, którzy uznali, że konstytucja pana prezydenta Kwaśniewskiego, przewodniczących Cimoszewicza i Geremka jest niezmienna na zawsze, po prostu pomylono pojęcie prawa z pojęciem swojego prawa własności. Trzeba też powiedzieć o niegodnym zachowaniu moich kolegów z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Niegodnym?

Tak, trzeba nazwać rzeczy po imieniu. Stopień lekceważenia tego największego zaszczytu, jaki mógł spotkać uczelnię, a zwłaszcza wydział prawa - czyli wybór pracownika i absolwenta na prezydenta, na najwyższy urząd w Rzeczypospolitej. Wybór zamiast zaszczytu spotkał się nie tylko z lekceważeniem, ale wręcz wyrazem potępienia. To zjawisko groteskowe w skali ogólnoświatowej .Wystarczy porównać dumę Harvardu, Yaly czy Princeton w momencie, gdy absolwent którejś z tych uczelni otrzymuje najwyższy urząd w państwie. Wszystko to pokazuje mentalność ludzi, którzy uważają się za właścicieli III RP.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.