Prof. Gliński: "To nie jest prywatny teatr, to nie jest teatr porno, to nie jest dzielnica 'czerwonych latarni'. To publiczne pieniądze!"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl/TVN24
Fot. wPolityce.pl/TVN24

Minister kultury prof. Piotr Gliński, który był gościem programu „Fakty po Faktach” (TVN24), odniósł się do medialnej wrzawy wokół spektaklu „Śmierć i dziewczyna”. Wicepremier zwrócił uwagę na kontrowersyjne wypowiedzi dyrekcji Teatru Polskiego i reżyser spektaklu.

CZYTAJWNIEŻ: Kancelaria Komorowskiego rozgrabiła publiczny majątek, a dziennikarze uparcie grillują ministra Glińskiego. Czy infantylne media kiedyś dorosną do demokracji?

Jest mi bardzo smutno, że tak to przebiega, ponieważ jest to jakieś nieporozumienie. Zająłem stanowisko jako minister kultury ws. dość istotnej, w kwestii zapowiedzi spektaklu teatralnego, w których to zapowiedziach ze strony dyrekcji spektaklu, jak i pani reżyser padały sformułowania bardzo bulwersujące. Ci państwo twierdzili, że chcą przedstawić na scenie publicznego teatru za publiczne pieniądze twarde porno z wykorzystanie specjalnie zaangażowanych za publiczne pieniądze aktorów pornograficznych

— powiedział prof. Gliński.

Chodziło o to, żeby nie bulwersować społeczeństwa

— zaznaczył minister kultury.

Jeśli tak zapowiada się spektakl, to minister kultury zastanawia się, dlaczego z pieniędzy publicznych mają być finansowane przedstawienia ze tzw. scenami hard porno

— mówił wicepremier.

Prof. Piotr Gliński nie wykluczył, że to prowokacja artystyczna lub polityczna.

To cios w autonomię teatru!

— grzmiała Justyna Pochankę.

To zakaz publicznej pornografii na publicznej scenie

— wyjaśnił prof. Gliński.

— zaznaczył.

To nie jest prywatny teatr, to nie jest teatr porno, to nie jest dzielnica „czerwonych latarni”. To publiczne pieniądze!

— tłumaczył gość „Faktów po Faktach”.

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych