Wolski o programie Lewickiej: Dla takich dziennikarzy nie ma miejsca w tym zawodzie. Zostały przekroczone wszelkie możliwe standardy. NASZ WYWIAD

Fot. Youtube.pl/Youtube.pl
Fot. Youtube.pl/Youtube.pl

Do emocjonującego sporu doszło na antenie TVP Info. Prof. Piotr Gliński i red. Karolina Lewicka spierali się na wizji. Jednak nie było to starcie merytoryczne. Premier denerwował się, że dziennikarka go przesłuchuje, nie słucha odpowiedzi, przerywa. Ona zaś tłumaczyła, że dziennikarz jest od zadawania pytań trudnych pytań, a premier mówić bez dopytywania może na konferencji prasowej.

O sporze na wizji rozmawiamy z Marcinem Wolskim, pisarzem, publicystą, szefem warszawskiego oddziału SDP.

wPolityce.pl: Dziennikarz powinien pytać, zadawać pytania trudne dla władzy, a władza powinna tłumaczyć opinii publicznej swoje motywacje. To sugeruje, że premier Piotr Gliński przesadził i stracił nerwy w rozmowie z red. Lewicką, a ona zachowała się zgodnie ze sztuką. Zgadza się Pan z tą interpretacją?

Marcin Wolski: Nie, zdecydowanie się z Panem nie zgadzam. Rzeczywiście dziennikarz jest od zadawania pytań i to trudnych, nawet najtrudniejszych. Jednak jego obowiązkiem jest także wysłuchanie odpowiedzi. Jeśli dziennikarz zadaje pytania i nie chce słuchać odpowiedzi, co więcej, przerywa zanim jeszcze odpowiedź nastąpi, to jest to zachowanie niedopuszczalne. To sugeruje, że dziennikarz albo jest bardzo źle wychowany, albo ma zadanie, pełni rolę nie dziennikarza, ale cyngla, który ma sprowokować, ośmieszyć.

Dociekliwy dziennikarz może po prostu działać na nerwy politykowi. Być może stąd taki przebieg programu?

Znów nie zgadzam się z tą sugestią. Pani red. Lewicka od początku zachowywała się jak osoba niekulturalna. To było szokujące. Przecież wicepremier Gliński mógłby być jej ojcem – to pierwszy powód, by okazać mu szacunek. On jest wicepremierem Rzeczypospolitej Polskiej! Jest również wybitnym fachowcem socjologii, a po czwarte jest gościem. Z tych powodów jest godny szacunku. Pani redaktor jednak tego szacunku odmówiła swojemu gościowi.

Może chciała po prostu zadać konkretne pytania i uzyskać odpowiedzi.

Ona występowała z gotowymi tezami, oznajmiała, a jak pytała, to nie dała odpowiedzieć. Co więcej, ona zachowywała się niezgodnie z zasadami w sprawie niewartej obrony. Jeśli dziennikarka mediów publicznych występuje w obronie pornografii, to coś tu nie jest w porządku. Rozumiem, że można mieć jakieś zlecenie na rząd, ale trzeba przynajmniej wybrać ciekawsze pole starcia.

Premier Gliński w pewnym momencie wyjął kartkę ze swoim listem ws. Teatru Polskiego i zaczął czytać. Może słusznie Lewicka zaznaczyła, że to nie konferencja prasowa. To zdaje się nie pasuje do konwencji programu publicystycznego.

Dialog, czy dyskusja w czasie programu to wymiana swoich racji, opinii. Celem tego jest zaprezentowanie danej sprawy publiczności, by ona wyciągnęła wnioski. Tymczasem widać było raczej próbę prowokowania gościa. Oglądając program miałem wrażenie deja vu. Ten duch standardów dziennikarskich w Polsce przed laty wyznaczył Piotr Gembarowski. Wtedy, on jako dziennikarz TVP, w sposób podobny do Lewickiej, rozmawiał z Marianem Krzaklewskim. Właściwie nie rozmawiał, ale szargał w błocie. Dla takich osób, dla takich dziennikarzy nie ma moim zdaniem miejsca w tym zawodzie. Zostały przekroczone wszelkie możliwe standardy.

Podobnie mówił prof. Gliński, wskazując, że TVP Info i audycja Lewickiej to propaganda, że niedługo się to zmieni. Czy takie słowa przystoją wicepremierowi?

Mnie się znacznie bardziej podobało jego sformułowanie, w którym przyznał, że czuje się jak na przesłuchaniu. Rzeczywiście miało to w sobie coś z przesłuchania. Tyle tylko, że na przesłuchaniu śledczy chociaż notuje odpowiedzi, jakie padają z ust przesłuchiwanego. Ocena prof. Glińskiego na pewno wywołała reakcje dziennikarzy, zapewne oni się poczuli urażeni. Oczywiście dziennikarze są różni. Nawet w tego rodzaju mediach. Jednak nawet jeśli premierowi trochę puściły nerwy, to jest on w pełni usprawiedliwiony atmosferą nagonki.

Premier Gliński mówił na antenie, że TVP się zmieni. Pan mówi, że dla takich dziennikarzy nie ma miejsca w zawodzie. Czeka nas czystka w mediach publicznych? Jakaś weryfikacja?

Słowa „czystka” czy „weryfikacja” źle brzmią i kojarzą mi się z poprzednim systemem. W 1982 roku byłem ofiarą takiej weryfikacji… Jeśli jednak ma zostać przeprowadzona odnowa mediów publicznych, to ona nie powinna się odbywać przez czystkę, ale przez poszerzenie oferty. Mnie ci dziennikarze zdecydowanie mniej będą przeszkadzać, jeśli w TVP znajdzie się miejsce dla dziennikarzy reprezentujących inny punkt widzenia, inną opcję, jeśli będą goście, którzy reprezentują inną stronę dyskursu.

Red. Lewicka zatem nie musi odchodzić?

Pani redaktor będzie mi zdecydowanie mniej przeszkadzać, jeśli zobaczę wraz z nią w zespole telewizji Anitę Gargas, Tomasza Sakiewicza, Rafała Ziemkiewicza, Michała Karnowskiego, Piotra Semkę. Jeśli oni będą również mieli swoje programy. Wtedy zobaczymy, kto będzie miał ciekawsze argumenty, osobowości, czyje programy będą chętniej oglądane.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

CZYTAJ TAKŻE:

Lewicka zawieszona za program z prof. Glińskim. Prezes TVP mówi o „zdecydowanym odejściu od standardów, które obowiązują w telewizji publicznej”

NASZ NEWS. Zespół TVP Info przechodzi do kontrataku i żąda przeprosin od prof. Glińskiego za nazwanie programu red. Lewickiej propagandowym. ZNAMY TREŚĆ LISTU PROTESTACYJNEGO

Zawieszona, ale nie do końca. Mimo kary - Karolina Lewicka nadal prowadzi rozmowy w TVP Info

Od dawna mamy poczucie, że telewizja publiczna nie pełni roli do jakiej została powołana”. LIST OTWARTY DZIENNIKARZY

Premier Szydło o prof. Glińskim i TVP: Nie miał szans, by przedstawić swoje stanowisko. „Niepotrzebnie ze sprawy spektaklu zrobiono aferę”

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.