Właśnie takiej Polski i takiego patriotyzmu boi się Salon. Dzisiejsze Święto Niepodległości przywraca narodowi godność

Fot. PAP, P. Supernak / wPolityce.pl
Fot. PAP, P. Supernak / wPolityce.pl

Nie ma kotylionów i czekoladowych orłów. Nie ma pseudopatriotyzmu wleczonego „środkiem polskiej drogi”, ani gadaniny o nowoczesnej tolerancji. Jest Rzeczpospolita w biało-karmazynowych barwach, która od wczorajszego wieczoru świętuje odzyskanie Niepodległości. Godność i cześć dla bohaterów, ale i wielka świadomość zobowiązania wobec tych, którzy uratowali Polskę od zagłady – takie jest Święto Niepodległości w wydaniu prezydenta Andrzeja Dudy.

CZYTAJ WIĘCEJ: Andrzej Duda: „Nech żyje Polska wolna i niepodległa, nasze wspaniałe państwo!” [PRZEMÓWIENIE PREZYDENTA]

„Dobra zmiana” nadeszła. Obietnice zostały rzucone, zobowiązanie zostało przyjęte, teraz czas na realizację. Polacy wierzą, że tym razem nie zostaną oszukani. Widać tę nadzieję w każdej rozmowie – na przystanku, w kolejce, na cmentarzu, przy stole. Na nowym rządzie spoczywa ogromna odpowiedzialność za naprawę państwa oszpeconego nieudolnością dotychczasowej władzy. Nowemu rządowi nie wolno zawieść tej wiary. Zwycięstwo prawicy to owoc potężnej siły zjednoczenia Polaków, którzy mimo medialnej manipulacji i tworzenia ciągłych rozłamów, nie dali się zwieść.

Jesteśmy narodem przebudzonym. Gotowym do podejmowania nowych wyzwań i odnowienia fundamentów państwa. Być może to ostanie obywatelskie zjednoczenie, na jakie Polaków teraz stać. Polska potrzebuje troskliwej i kompetentnej władzy, która weźmie odpowiedzialność za każdy zaniedbany zakątek kraju. Potrzeba władzy, która zdoła zyskać zaufanie społeczne i odbudować szacunek.

Te wybory pokazały, że narodowi nie potrzeba ateizowania państwa, rozcieńczania edukacji w finansowanych przez unię programach, ani naiwnego pseudopatriotyzmu. Polska potrzebuje przywrócenia należytego miejsca niepodległości, okupionej krwią przodków. Polacy łakną obywatelskiej godności i dumy z narodowych bohaterów. Chcą się cieszyć prawdziwymi zwycięstwami, a nie tanią propagandą przecinania wstęg na niedokończonych odcinkach autostrad.

Kazimierz Kutz w ostatnim programie Tomasza Lisa, drżał z przerażenia przed zmianami, jakie wprowadzi nowy rząd.

My tu sobie siedzimy, a oni za kilka dni zabiorą media państwowe. I być może pan zdąży zrobić jeszcze dwa programy. Ten kocioł będzie się odbywał w mediach

— pieklił się Kutz, patrząc na przytakującego mu z troską Lisa.

Wie pan, ten hurrapatriotyzm i tak dalej… Właśnie przez to międlenie się tą polskością, polskością, Polakami, narodem to nam już zęby wypadają. Jedną z przyczyn tego, że to się musi skończyć to jest to przejedzenie się nacjonalizmem lokalnym, polskim, narodowo-katolickim, XIX-wiecznym

— mówił z obrzydzeniem, podkreślając że PiS-owska prawica „jest głęboko zakorzeniona w XIX-wiecznej historii Polski” i „musi się skończyć”. Kilkakrotnie podkreślał, że „musimy wyskoczyć z XIX wieku jeśli chodzi o mentalność”. Czyżby? Skąd ten lęk? Dokładnie ten sam postulat powtarza od lat Magdalen Środa, której środowisko nakłoniło platformerskie MEN do zmiany programów nauczania i odejścia od krzewienia XIX-wiecznych wzorców.

To strach przed moralną odnową, przed zjednoczeniem narodu, przed obywatelską siłą, przed świadomością i konsekwencją działania. Naród wychowany na XIX-wiecznych wzorcach jest narodem niezłomnym. Silnym, świadomym, zdolnym do podjęcia największego ryzyka w obronie Ojczyzny. Właśnie dlatego z kanonu lektur wymazywane są konsekwentnie od lat treści budujące polską tożsamość narodową.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.