Ewa Stankiewicz: "Istnieje realne zagrożenie, że wybory zostaną sfałszowane". NASZ WYWIAD

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Wybory prezydenckie były pierwszymi, w których mieliśmy działający, niezależny system liczenia głosów. To skutecznie przeciwdziałało fałszerstwom na dużą skalę

— mówi portalowi wPolityce.pl reżyser Ewa Stankiewicz, przedstawicielka Ruchu Kontroli Wyborów.

wPolityce.pl: Fundacja Batorego opublikowała oświadczenie, w którym apeluje o szczególną uwagę przy urnach, ponieważ w tych wyborach może być wiele głosów nieważnych. Jak Pani skomentuje to oświadczenie?

Ewa Stankiewicz, Ruch Kontroli Wyborów: W związku z tym oświadczeniem chciałabym zaalarmować o pewnym niebezpieczeństwie. Fundacja Batorego o dziwo nagle włączyła się w akcję powtarzania, że wybory są bardzo skomplikowane, w związku z tym istnieje prawdopodobieństwo wystąpienia dużej liczby głosów nieważnych. Myślę, że jest to bardzo niebezpieczne. Te wybory są bardzo proste. Potrzebne są dwa krzyżyki - jeden na senatora, jeden na posła.

Moim zdaniem ta akcja jest próbą usprawiedliwienia ewentualnego przyszłego fałszerstwa wyborczego. Ilość nieważnych głosów można traktować w kategorii dowodu na fałszerstwo wyborcze. Europejska średnia to od 1 do 2 proc. głosów nieważnych. Kiedy w Polsce było 5,6% OBWE pod wpływem tych danych postanowiło zdecydowało się wysłać do Polski trzy zespoły obserwatorów. Przypomnijmy, że w wyborach samorządowych w 2014 roku oficjalnie było 17,45 proc. takich głosów. W normalnych warunkach takie wybory nie miałyby żadnej rangi, trzeba by było je powtórzyć.

Nie sądzi Pani, że to jednak przydatna inicjatywa. Po prostu chcą poinformować wyborców jak głosować.

Gdyby oni rzeczywiście mieli dobre intencje, to wyprodukowaliby po prostu jeden spot informacyjny, instruujący o tym jak głosować. Czyli jeden krzyżyk w wyborach do Sejmu i jeden krzyżyk w wyborach Senatu. Jeśli chciano by coś zrobić w tej sprawie, to są bardzo proste narzędzia, by ludzi poinformować. Wydaje mi się, że Batory zwraca uwagę na to, że jest wysoko prawdopodobne i nie będzie niczym dziwnym jeżeli pojawi się wiele głosów nieważnych. To bardzo niepokojące.

Czy istnieją jakieś szczególne zagrożenia związane z nadchodzącym głosowaniem?

Na poziomie centralnym głosów nie liczy PKW, tylko Krajowe Biuro Wyborcze, wynajęte przez PKW. Jest ono zarządzane przez osobę, która od lat 90-ych jest w PKW, czyli panią Beatę Tokaj. KBW to jedyne miejsce gdzie spływają wyniki z całej Polski i jest to miejsce, do którego nie ma dostępu żaden mąż zaufania. To jest całkowicie nieprzejrzysta komórka. Z naszych danych wynika, że te najpoważniejsze fałszerstwa odbywają się na poziomie okręgowym i centralnym. Poprzez ręczne sterowanie systemem komputerowym. Nie ma możliwości zweryfikowania wyników z tego systemu z wynikami papierowymi. A mamy uzasadnione obawy, na podstawie doświadczeń lat poprzednich, że to sie wydarzy, że jest takie realne zagrożenie. Przypomnę, że Ruch Kontroli Wyborów odsetek głosów nieważnych powyżej 4 proc. traktuje jako dowód na fałszerstwo i powód do ponownego przeliczenia głosów.

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych