Komorowski u Lisa poucza... prezydenta Dudę, opozycję i wyborców! "Łatwo jest popełnić grzech pychy i zadufania w sobie! (...) Dlaczego Polacy ulegli mitowi nieszczęścia w Polsce?"

Czytaj więcej 50% taniej
Subskrybuj
wPolityce.pl/TVP/prezydent.pl
wPolityce.pl/TVP/prezydent.pl

Łatwo jest popełnić grzech pychy i zadufania w sobie

— mówił Bronisław Komorowski, który był gościem programu „Tomasz Lis na żywo” na antenie telewizyjnej Dwójki.

Słowa swe skierował do obozu Prawa i Sprawiedliwości oraz prezydenta Andrzeja Dudy. Komorowski łatwo rzucał „radami”, sugestiami i połajankami w kierunku nowego prezydenta i opozycji. Wcześniej jednak mówił, jak radzi sobie poza Belwederem.

Jest życie poza polityką, były prezydent to również jest funkcja publiczna i będę z tego korzystał. Wie pan, były prezydent organizuje swoją aktywność poza obszarem życia partyjnego i poza urzędem prezydenckim. Moim obszarem będzie biuro i instytut, a tutaj jestem w roli komentatora i osoby udzielającej rad i sugestii. Trzeba się zająć własnym życiem - zarabiać pieniądze, zająć się rodziną

— mówił.

Były prezydent szeroko komentował problem z imigrantami oraz możliwością przyjęcia ich do naszego kraju.

To rzeczywiście jest najgorszy okres do rozstrzygania spraw trudnych, ale nieuchronnych - a taką jest w Polsce pojawienie się w Polsce liczącej się grupy ludzi innych od nas samych. Taka jest logika współczesnego świata, że ludzie się przemieszczają - także Polacy, którzy szukają lepszego życia. (…) Nie jest ważny spór o to, czy ma to być 2 tys. czy 12 tysięcy. Tego zjawiska się nie da uniknąć, Polska nie jest krajem w ruinie, jest krajem rozwijającym się i pojawią się tu przybysze z zewnątrz. Sprawą państwa jest przygotowanie się do mądrej polityki imigracyjnej. W mojej kancelarii miałem taki zespół, pracował rok, są materiały

— ocenił.

Komorowski podkreślił konieczność asymilacji imigrantów w Polsce. Martwił się jednak tym, że opinia publiczna nie jest przekonana do przyjęcia imigrantów.

Niemcy sami chcieli rozwijać, że tak powiem gospodarkę, biorąc przybyszów z Turcji i Bałkanów. Dwumilionowy przybysz dostał w prezencie kwiaty i motocykl, gdy przyjechał czteromilionowy - podpalano osiedla. Musimy tego uniknąć. (…) Kampania ma to do siebie, że koncentruje się na cyferkach

— dodawał.

Zdaniem byłego prezydenta wraz z rozwojem polskiej gospodarki, nasze państwo będzie celem imigrantów. Komorowski ostro skrytykował też sejmowe wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego w Sejmie poświęcone właśnie problemowi napływu imigrantów.

Problem polega na tym, że kwestie związane z przyjęciem imigrantów - co nastąpi nieuchronnie - to będą kwestie ważne dla każdego rządu wyłonionego w wyniku wyborów. Każdy, kto mówi poważnie, powinien dzisiaj ważyć słowa. I koncentrować się nie na dokuczeniu innym, nie na budzeniu obaw polskich, ale rozwiązywaniu problemu. Jeszcze raz - polityka migracyjna wymaga zgody. Nie rozumiem, dlaczego nie doszło do spotkania prezydenta i premiera w tej sytuacji, dlaczego nie doszło do spotkania wszystkich sił politycznych. (…) Dlaczego nie doszło do spotkania prezydenta z premierem?! Tego się nie da zrozumieć!

— irytował się Komorowski.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych