Prof. Krasnodębski: Polsce potrzeba rządu, a nie komitetu wyborczego pani, którą zadanie bycia premierem RP przerasta. NASZ WYWIAD

Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski;wPolityce.pl
Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski;wPolityce.pl

Trzeba rozwiązać problem, a tego nie da się zrobić bez jego właściwego zdiagnozowania i twardych decyzji. Problem przez relokację w tej chwili ok. 160 tys. imigrantów nie zniknie. To tak nie zadziała

— mówi portalowi wPolityce.pl prof. Zdzisław Krasnodębski, europoseł PiS.

wPolityce.pl: W Unii Europejskiej widać coraz więcej napięć. Kolejne kraje budują mury na swoich granicach, czym narażają się na krytykę brukselskich elit. PE i część krajów apeluje o solidarność ws. imigrantów, a Niemcy wskazują, że wszystkich przyjmą, by potem zamknąć granice i naciskać na inne państwa UE, by i one przyjmowały imigrantów. Czy migracje mogą doprowadzić do poważnego pęknięcia w Europie?

Prof. Zdzisław Krasnodębski: Sądzę, że to pęknięcie jest już widoczne od dawna. Napięcia między krajami są tak mocne, jak jeszcze chyba nigdy w historii UE. Nie było jeszcze sprawy, która budziłaby tak różne postawy, decyzje i emocje. Ten kryzys jest o wiele głębszy niż można było sądzić. Widać, że traktaty unijne nie działają, układy zawarte w UE nie działają. Nie działa umowa dublińska, nie działa układ Schengen. Widać również brak przywództwa w Unii. Unia nie ma zdaje się pomysłu, co robić w tej sytuacji.

Z czego to może wynikać?

To jest związane z kryzysem idei europejskiej, czyli idei „Europy bez granic”. Na naszych oczach widzimy, że świat bez granic oznacza chaos, niekontrolowane wędrówki ludów. Granice zewnętrzne Unii nie są odpowiednio chronione, dlatego poszczególne kraje zmuszone są zamykać swoje granice. Zielone światło w tej sprawie dali również Niemcy, najpierw deklarując, że przyjmą wszystkich uchodźców, którzy chcą do Niemiec wjechać, a potem nagle wprowadzając kontrole graniczne. Coraz więcej krajów zdaje sobie sprawę, że trzeba kontrolować napływ imigrantów i uchodźców. Nie możemy wykluczać, że ten strumień ludzi zacznie napływać do Polski.

Na razie nasz kraj imigranci omijają.

Jednak przy kolejnych decyzjach dotyczących zamykania granicy ludzie mogą ruszyć np. do Niemiec przez Polskę. Mogą znaleźć sobie nowe szlaki – przechodząc z Węgier lub Rumunii na Ukrainę i dalej do Polski. Widać, że ta sprawa może dotknąć i nas. To też musimy brać pod uwagę. Skądinąd, gdy opadną emocje powinniśmy się zastanowić nad naszą polityką imigracyjną i azylową.

Polscy politycy zdają się mocno podzieleni w tej sprawie. W głosowaniu w PE dot. imigrantów polscy europosłowie głosowali w bardzo różny sposób.

Rzeczywiście. Warto zaznaczyć, że w tym głosowaniu uwidoczniła się ponadpolityczna narodowa solidarność części europosłów. Włosi czy Grecy głosowali za, nawet mimo różnic politycznych. Bo przecież Włosi i Grecy od dawna apelują o pomoc i solidarność. Posłowie prawicy i lewicy z tych krajów głosowali tak samo. Problem jest bardzo skomplikowany i trudny.

Skoro mowa o głosowaniu w PE, jak ocenia Pan zachowanie europosłów PO. Większość z nich wstrzymała się od głosu ws. przymusowej relokacji imigrantów, ale kilkoro głosowało „za”, a dwóch „przeciw”, czyli tak jak PiS. Z czego wynika taki „rozstrzał”?

Takie zachowanie posłów PO wynika w mojej ocenie z ich dezorientacji. Ich grupa polityczna, czyli EPL, była zdecydowanie za przymusowym rozdziałem imigrantów. Koledzy z PO na ogół kierują się stanowiskiem CDU/CSU, a w tym przypadku ta formacja nie była jednoznaczna. W niej samej doszło do różnicy zdań. Widać w Platformie dezorientację, już nie widzą, jakim nurtem płynąć, gdzie jest ów sławetny „główny nurt”. Widać, że nie są w stanie podjąć decyzji. Oni mają również świadomość nastrojów w kraju. To się przyczynia do podziału stanowisk w PO. Jednak większość i tak tylko wstrzymała się od głosu.

W debacie publicznej nie brakuje głosów, że Polska może obecnie stać się liderem regionu i powinna wesprzeć Węgrów budujących mur na swoich granicach. Polski rząd powinien wspierać działanie Węgrów i ich mur?

Polska powinna przede wszystkim wnieść wkład do rozwiązań systemowych w tej sytuacji i do namysłu nad strategią polityczną. Trzeba rozwiązać problem, a tego nie da się zrobić bez jego właściwego zdiagnozowania i twardych decyzji. Problem przez relokację w tej chwili ok. 160 tys. imigrantów nie zniknie. To tak nie zadziała.

Ciąg dalszy na kolejnej stronie

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.