Ziemkiewicz o paszkwilu tygodnika Lisa: „Nędznie. Chodziło o skompromitowanie nazwiska Duda”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Adam Warżawa/natemat
fot. PAP/Adam Warżawa/natemat

Nędznie. To kolejna już publikacja „Newsweeka” oparta na pytaniach retorycznych, mglistych stwierdzeniach, sugerujących, że coś jest nie w porządku, nie ma jednak żadnych twardych dowodów

— Rafał Ziemkiewicz nie ma wątpliwości co do charakteru ataku tygodnika Tomasza Lisa na lidera „Solidarności” Piotra Dudę.

CZYTAJ WIĘCEJ: Piotr Duda obnaża manipulacje pisma Lisa: 14 kłamstw „Newsweeka”! „On jest funkcjonariuszem partyjnym, a nie dziennikarzem!”

Pytany o to, czemu taki tekst miał służyć, stwierdza:

Wydaje się, że chodziło o skompromitowanie nazwiska Duda, że autorzy mieli nadzieję, że to pójdzie szeroko, a czytelnik nie zorientuje się, że chodzi nie o prezydenta, a lidera Solidarności. Tomasz Lis od dawna już prowadzi antyprezydencką krucjatę.

Jak podkreśla w „Super Expressie” Ziemkiewicz, jaskrawym przykładem nierzetelności tekstu „Newsweeka” jest „wskrzeszenie” teściowej Piotra Dudy. „SE” zwrócił się o wyjaśnienie m.in. tej kwestii do Michała Krzymowskiego, współautora tekstu w „Newsweeku”.

Podtrzymujecie, że jego teściowa żyje?

— pada pytanie.

Akurat w tym przypadku pan Duda rzetelnie odczytał fragment naszego tekstu. Jeden z naszych rozmówców, menedżer z hotelu, opowiadał nam, jak spotkał przewodniczącego w windzie w towarzystwie jego bliskich. Dwoje starszych państwa przedstawiał jako swoich teściów. Nie wnikaliśmy w prywatne sprawy szefa Solidarności. Nasz rozmówca podpisał zobowiązanie, że wszystko, co powiedział, zezna przed sądem

— prześlizguje się nad pytaniem dziennikarz.

Krzymowski oświadcza, że podtrzymuje wszystko co napisał i czeka spokojnie na pozew. W rozmowie z Mirosławem Skowronem wspomina m.in. o kelnerkach z hotelu „Bałtyk”, gdzie nocował lider „Solidarności”, które miały być rewidowane przy wyjściu z pracy.

Myśli pan, że Duda nakazał rewizje albo o tym wiedział? Tomasz Lis wie, jak zachowują się np. ochroniarze w „Newsweeku”?

— zauważa Skowron.

Nie, zawsze można powiedzieć, że pan Duda nie zauważał tych koszy z upominkami i się tylko o nie potykał. Chodzi jednak o kontrast. W tym samym czasie, kiedy w hotelu rozliczają ludzi z każdego plasterka wędliny, pan Duda wywozi w bagażniku upominki warte kilkaset złotych

— odpowiada wymijająco Krzymowski.

Mam wrażenie, że to jest tak, że jak się pojedzie do jakiegoś miasteczka i zapyta ludzi, co mają do powiedzenia o „panu X”, to zawsze znajdą się jakieś osoby, które powiedzą na temat danej osoby coś złego. Potem okazuje się, że połowa tych rzeczy jest nieprawdą

— komentuje Ziemkiewicz.

Czytaj dalej na następnej stronie

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych