„Po raz pierwszy od lat nie na kolanach” - czy to cała prawda o wizycie prezydenta Dudy w Niemczech? Poczytajmy trochę między wierszami. KORESPONDENCJA Z BERLINA

fot. M. Czutko
fot. M. Czutko

Wizyta polskiego prezydenta w stolicy Niemiec nie była już tak radosną wycieczką, jak pierwsza zagraniczna podróż do Talinna. „To była twarda dyplomacja” - mówili nam uczestnicy delegacji w samolocie powracającym do Warszawy. Dobrze brzmi, ale cóż to może oznaczać?

Jeszcze będąc w Berlinie dobiegały nas głosy zachwytu nad stylem prowadzenia polityki zagranicznej przez prezydenta Dudę. „Po raz pierwszy od lat nie na kolanach” - ten komentarz najbardziej zapadł mi w pamięć. Rzeczywiście, po pięciu latach ospałej prezydentury Bronisława Komorowskiego zmiana jest widoczna, ale czy wyartykułowanie przez Dudę wprost naszego stanowiska, to już powód do takiej euforii? Ja bym radził poczekać na jakiekolwiek efekty tej eskapady.

Wizyta w Berlinie rozpoczęła się od ważnego elementu, którego ranga została nieco umniejszona. Prezydent Andrzej Duda przyjął niemieckiego ministra spraw zagranicznych Franka-Waltera Steinmeiera w swoim apartamencie hotelu „Adlon” (traktowanego wczoraj jako tymczasowa rezydencja) tuż przy Bramie Brandenburskiej. O kulisach tej rozmowy nie wiemy nic. To był jedyny punkt programu, gdzie nawet podczas ceremonii przywitania prezydentowi nie towarzyszyli fotografowie prasowi i operatorzy kamer telewizyjnych. Uścisk ręki na przywitanie zarejestrowali tylko osobiści fotografowie.

Znając zasadę, że „dyplomacja lubi ciszę”, można zatem domniemywać, że podczas tego spotkania padły jakieś ważne słowa. No, ale oficjalnego komunikatu nie ma i zapewne nie będzie. Pozostajemy w sferze domysłów. Wniosek jest jeden, Andrzej Duda nie mając wsparcia w polskim szefie dyplomacji postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i dać się poznać osobiście, bez pośrednictwa rządu, co mogłoby pewnie zadziałać jak krzywe zwierciadło.

Problemem jest to, że Andrzeja Dudy nikt osobiście w Niemczech nie zna. Wiemy tylko, że jest kandydatem PiS i niebawem pewnie w Polsce będzie rządził PiS, zatem jest obawa. Bo mamy już takie doświadczenia z okresu, gdy w Polsce rządzili Kaczyńscy i nie był to dobry okres dla naszych stosunków. Potrzebna jest większa ofensywa medialna prezydenta Dudy, aby dał nam się bardziej poznać

— powiedział mi Christoph von Marschall, szef redakcji zagranicznej dziennika „Der Tagesspiegel”. Ja mam dokładnie odwrotne wrażenie. Jeżeli Duda będzie „dawał się poznawać Niemcom poprzez media”, a wiemy jaki jest stosunek polskich mediów do niego, to możemy sobie wyobrazić, jaki obraz „pisowskiego” prezydenta dotarłby do Berlina. Mogę sobie też wyobrazić, jaki obraz Dudy może przedstawiać ministrowi Steinmeierowi jego polski odpowiednik Grzegorz Schetyna. Dlatego ten bezpośredni kontakt jest tak ważny i bardzo dobrze, że do niego doszło.

ciąg dalszy na następnej stronie ==>

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.