W bardzo interesującą całość składa się szereg medialnych publikacji i wypowiedzi w ostatnim czasie. Kilka dni temu na antenie tvn24 - ni stąd, ni zowąd - Katarzyna Kolenda-Zaleska zapytała premier Ewę Kopacz o nieznane taśmy, które w najbliższych dniach mają zostać opublikowane. Szefowa rządu zapewniała, że nic nie wie.
Tymczasem czwartkowa „Gazeta Wyborcza” rozwija ten wątek, pisząc o nagraniu ze spotkania Jana Kulczyka z Donaldem Tuskiem. Panowie mieli spotkać się trzy razy, a nagranie ma pochodzić z pierwszej połowy 2014 roku. Co ciekawe, Kulczyk z Tuskiem mieli spotkać się w strzeżonej willi premiera przy ul. Parkowej w Warszawie. Jak więc możliwe, że zostali nagrani w tak bezpiecznym - przynajmniej w teorii - miejscu?! Tego nie wiadomo - pytany o sprawę Paweł Graś wyklucza, że na spotkaniu był catering z Sowy i Przyjaciół, ale po prostu pracowała obsługa z Parkowej. Tak czy inaczej fakt, że szef polskiego rządu zostaje nagrany we własnej willi budzi olbrzymie zdumienie i jest jeszcze jednym potwierdzeniem tezy, że „państwo polskie istnieje tylko teoretycznie”.
Nagrana rozmowa miała dotyczyć interesów biznesmena na Ukrainie. Ani Graś, ani Tusk, ani sama „Wyborcza” nie piszą jednak o szczegółach. Czerska sugeruje zaś, że osoby dysponujące nagraniami próbują je sprzedać i ujawnić. W artykule pojawia się też informacja o tym, że nagrania mają być odsłuchiwane w… Wiedniu, a taśmy liczą ponad 700 godzin.
Czy czwartkowa publikacja to próba wcześniejszej detonacji bomby, która ma wybuchnąć wraz z ujawnieniem taśmy w najbliższych dniach? Czas pokaże. Jedno jest pewne - kwestia afery taśmowej wróci jako jeden z głównych tematów kampanii wyborczej. Raczej bez korzyści dla rządzącej Platformy.
lw, wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/263463-czerska-probuje-detonowac-bombe-tasmowa-gw-tusk-z-kulczykiem-zostali-nagrani-w-strzezonej-willi-premiera-czy-nagranie-ujrzy-swiatlo-dzienne