Powyborcze rozgoryczenie przykrywa rocznicę wybuchu powstania. Bronisław Komorowski kończy w naprawdę złym stylu

PAP/Jacek Turczyk
PAP/Jacek Turczyk

Nie muszę państwu przypominać, jak wyglądało oburzenie mainstreamowych mediów i komentatorów na każdą próbę „upolitycznienia” czy „zawłaszczenia” takich uroczystości. Literka „W” w plakacie referendalnym PiS dała powód do tego, by Jarosława Kaczyńskiego przebrać na okładce durnego tygodnika za powstańca. Nie trzeba też dużej wyobraźni, by pogłówkować, jak zareagowałaby opinia publiczna, gdyby to prezydent Kaczyński czy Duda próbował wykorzystywać tego typu wydarzenie do w gruncie rzeczy partyjnych i personalnych rozliczeń. A tutaj był krok dalej, bo przecież gen. Ścibor-Rylski sugerował, że Komorowski wróci za pięć lat.

Szalenie to smutne, że prezydent Komorowski postanowił przykryć swoim żalem tak piękne obchody. Jego postawa powinna być też przestrogą dla nowej władzy - nie wiadomo, w jakiej atmosferze i przy jakim poparciu będą kończyć swoje rządy. Rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego jest ostatnią okazją do tego, by uzewnętrzniać swoje pretensje do świata.

Powyborcze ruchy pana prezydenta (bo jest ich więcej, jak choćby zrównanie Stauffenberga z powstańcami warszawskimi) tylko umacniają w przekonaniu, że Polacy dobrze zrobili, pokazując mu czerwoną kartkę. Ale i przegrywać trzeba umieć. Całe szczęście, że potrwa to jeszcze tylko kilka dni.


Każdy, kogo interesuje prawda, powinien zapoznać się z tą książką!

Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego” autorstwa Wojciecha Sumlińskiego. Pozycja w ciągłej sprzedaży wSklepiku.pl. Polecamy!

« poprzednia strona
12

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.