Janusz Piechociński we wtorkowej rozmowie z TVP1 zwrócił uwagę na pewien problem, który w kontekście ostatnich działań i ruchów sztabowców największych partii (głównie Platformy Obywatelskiej), staje się całkiem ważną kwestią. Wicepremier i szef PSL narzekał bowiem, że PO i PiS próbują obchodzić i naginać prawo wyborcze, publikując spoty i billboardy jeszcze przed oficjalnym początkiem kampanii.
PSL nie jest tu zresztą święty, wystarczy bowiem przypomnieć sobie choćby, jak Marek Sawicki wykorzystywał swoje stanowisko ministra rolnictwa i robił „kampanię informacyjną” w sprawie dotacji unijnych - kampanię z jego twarzą, przypadkiem tuż przed wyborami samorządowymi.
Nie w tym jednak rzecz, która partia zawiniła mocniej, a w zasadach, które powinny obowiązywać wszystkich. Choćby w teorii. Nowa kampania billboardowa Ewy Kopacz oraz spot wyborczy, w którym szefową rządu ze łzami w oczach wspominają koleżanki z Szydłowca to przecież czysta kampania wyborcza. Michał Kamiński może opakować ją jako „kampanię informacyjną”, „wizerunkową” albo wymyślić jeszcze inne określenie, ale nie udawajmy, że jest inaczej - to normalne wysiłki mające zachęcić do poparcia Platformy i jej polityków. W spocie widać nawet logo PO.
Takie działania są obejściem prawa wyborczego - a konkretnie otwierają furtkę do tzw. „podwójnego finansowania kampanii”. Co jakiś czas zresztą partie wzajemnie zarzucają sobie tego rodzaju nieczystą grę.
Chodzi o „wydatkowanie środków finansowych komitetu wyborczego przed dniem, od którego zezwala na to ustawa” - artykuł 506 kodeksu wyborczego. Nie miejmy bowiem złudzeń, kto zapłaci za wyborczy spot Ewy Kopacz i jego emisję w wieczornych telewizjach - podatnicy. Dziś dotyczy to Platformy, ale problem jest szerszy. Bulwersować należałoby się równie mocno, gdyby Beata Szydło i PiS postanowili już dziś ruszyć z klipami i billboardami. Na razie jednak chodzi o PO i panią premier.
Portal wPolityce.pl zwrócił się z prośbą do Państwowej Komisji Wyborczej o opinię i komentarz w tej sprawie. Na marginesie, odpowiedź przyszła bardzo szybko - najwyraźniej w PKW już wcześniej ktoś zwrócił na ten temat uwagę, a sama Komisja po zmianach w jej składzie lepiej kontaktuje się z mediami.
Jak brzmi stanowisko PKW?
Czytaj dalej na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Janusz Piechociński we wtorkowej rozmowie z TVP1 zwrócił uwagę na pewien problem, który w kontekście ostatnich działań i ruchów sztabowców największych partii (głównie Platformy Obywatelskiej), staje się całkiem ważną kwestią. Wicepremier i szef PSL narzekał bowiem, że PO i PiS próbują obchodzić i naginać prawo wyborcze, publikując spoty i billboardy jeszcze przed oficjalnym początkiem kampanii.
PSL nie jest tu zresztą święty, wystarczy bowiem przypomnieć sobie choćby, jak Marek Sawicki wykorzystywał swoje stanowisko ministra rolnictwa i robił „kampanię informacyjną” w sprawie dotacji unijnych - kampanię z jego twarzą, przypadkiem tuż przed wyborami samorządowymi.
Nie w tym jednak rzecz, która partia zawiniła mocniej, a w zasadach, które powinny obowiązywać wszystkich. Choćby w teorii. Nowa kampania billboardowa Ewy Kopacz oraz spot wyborczy, w którym szefową rządu ze łzami w oczach wspominają koleżanki z Szydłowca to przecież czysta kampania wyborcza. Michał Kamiński może opakować ją jako „kampanię informacyjną”, „wizerunkową” albo wymyślić jeszcze inne określenie, ale nie udawajmy, że jest inaczej - to normalne wysiłki mające zachęcić do poparcia Platformy i jej polityków. W spocie widać nawet logo PO.
Takie działania są obejściem prawa wyborczego - a konkretnie otwierają furtkę do tzw. „podwójnego finansowania kampanii”. Co jakiś czas zresztą partie wzajemnie zarzucają sobie tego rodzaju nieczystą grę.
Chodzi o „wydatkowanie środków finansowych komitetu wyborczego przed dniem, od którego zezwala na to ustawa” - artykuł 506 kodeksu wyborczego. Nie miejmy bowiem złudzeń, kto zapłaci za wyborczy spot Ewy Kopacz i jego emisję w wieczornych telewizjach - podatnicy. Dziś dotyczy to Platformy, ale problem jest szerszy. Bulwersować należałoby się równie mocno, gdyby Beata Szydło i PiS postanowili już dziś ruszyć z klipami i billboardami. Na razie jednak chodzi o PO i panią premier.
Portal wPolityce.pl zwrócił się z prośbą do Państwowej Komisji Wyborczej o opinię i komentarz w tej sprawie. Na marginesie, odpowiedź przyszła bardzo szybko - najwyraźniej w PKW już wcześniej ktoś zwrócił na ten temat uwagę, a sama Komisja po zmianach w jej składzie lepiej kontaktuje się z mediami.
Jak brzmi stanowisko PKW?
Czytaj dalej na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/259344-tylko-u-nas-pkw-przestrzega-ewe-kopacz-i-platforme-ws-spotow-i-billboardow-to-obejscie-prawa-nalezy-w-koncu-uregulowac-to-w-przepisach