Podobnie uważa dr hab. Ewa Marciniak z Instytutu Nauk Politycznych UW, która również podkreśla, że PiS buduje wizerunek partii, która zmierza do centrum.
Przekaz konwencji zaadresowany był przede wszystkim do elektoratu umiarkowanego i klasy średniej. To dlatego główne akcenty położono na politykę społeczną i gospodarkę, a nie na sprawy ideologiczne czy światopoglądowe, które dotychczas bardziej definiowały Prawo i Sprawiedliwość na tle innych partii
— oceniła Marciniak.
„Centrowa” była jej zdaniem także retoryka przyjęta przez większość mówców - odwołująca się do zdrowego rozsądku i „dobrych zmian”.
Warto zauważyć, że na konwencji nie poruszono np. tematu katastrofy smoleńskiej. Przywódcy PiS uznali, że elektorat ideologicznej prawicy już mają i że jest on w wystarczającym stopniu zmobilizowany, a więc można pozwolić sobie na nie poruszanie kwestii, które mogłyby odstraszyć elektorat centrowy
— powiedziała Marciniak.
Według niej było za to: „dużo konkretów, dużo szczegółów, epatowanie faktami i liczbami”.
To może sprawiać wrażenie bardzo merytorycznego przekazu
— oceniła. Z drugiej strony, jak podkreśliła Marciniak, odwołano się także do emocji wyborców, obiecując im zmiany na lepsze w polityce, ale i rozbudzając nadzieje na lepsze życie.
W sensie wizerunkowym konwencja się PiS-owi udała. Pytanie brzmi, czy ich propozycje to dobre odpowiedzi dla problemów społecznych i rozwojowych Polski, jak się mają do realiów
— oceniła Marciniak.
Jej zdaniem potrzebna jest szeroka merytoryczna dyskusja z udziałem ekspertów nad propozycjami programowymi Zjednoczonej Prawicy.
Według Marciniak, PiS będzie musiał bronić się przed zarzutami oponentów politycznych o populizm. Ta etykieta zrażać może jej zdaniem „elektorat umiarkowany” i klasę średnią, choć „wiadomo oczywiście, że w programie każdej z naszych partii politycznych znajdziemy elementy populistyczne”.
Populistyczne w wizji Polski przedstawionej na konwencji PiS jest na pewno to, że wszystkim ma być w niej lepiej; niewiele mówi się o tym, jakie grupy społeczne mają wziąć na siebie koszty postulowanych reform
— zauważyła.
Szydło przedstawiła wyliczenia skąd zdobyć pieniądze na główne postulowane przez PiS reformy, ale większość opinii publicznej nie wie, czy są one wiarygodne
— dodała.
Ważnym celem konwencji była - zdaniem Marciniak - demonstracja jedności pomiędzy PiS a jej sojusznikami ze Zjednoczonej Prawicy.
Konwencja miała pokazać, że Zjednoczona Prawica jest gotowa do wspólnego przejęcia władzy
— podkreśliła.
W jej ocenie przebieg konwencji świadczy o tym, że PiS nie zdecydował się na walkę z Pawłem Kukizem o „elektorat protestu”.
Prawo i Sprawiedliwość postanowiło zaprezentować się nie jako partia systemowej rewolucji, ale dobrej, ewolucyjnej zmiany, jako partia odpowiedzialna, dojrzała, której rządy będą przewidywalne, bezpieczne dla Polski i Polaków
— oceniła Marciniak, dodając, iż spodziewa się ze strony PiS utrzymania takiego właśnie przekazu w kampanii wyborczej.
Z punktu widzenia celów strategicznych tej partii jest to podejście słuszne. Pojawiła się bowiem możliwość pozyskania znacznego elektoratu centrowego - zawiedzionych wyborców PO. Umiarkowany przekaz PiS może więc oznaczać zepchnięcie Platformy do głębokiej defensywy
— argumentowała. Drugą grupą, o którą zawalczy PiS będą - zdaniem Marciniak - wyborcy bierni, którzy nie sympatyzowali dotąd z żadną z sił politycznych.
Istotną funkcją konwencji było, według Marciniak, „budowanie i utwierdzanie pozycji politycznej Beaty Szydło, która do czasu kampanii prezydenckiej nie jawiła się jako jeden z liderów PiS”. Politolożka jest zdania, iż pytanie o jej rzeczywistą autonomię będzie mogła rozstrzygnąć dopiero praktyka.
Na pewno będzie jednak musiała dbać o wizerunek osoby niezależnej
— podkreśliła.
lap/PAP
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Podobnie uważa dr hab. Ewa Marciniak z Instytutu Nauk Politycznych UW, która również podkreśla, że PiS buduje wizerunek partii, która zmierza do centrum.
Przekaz konwencji zaadresowany był przede wszystkim do elektoratu umiarkowanego i klasy średniej. To dlatego główne akcenty położono na politykę społeczną i gospodarkę, a nie na sprawy ideologiczne czy światopoglądowe, które dotychczas bardziej definiowały Prawo i Sprawiedliwość na tle innych partii
— oceniła Marciniak.
„Centrowa” była jej zdaniem także retoryka przyjęta przez większość mówców - odwołująca się do zdrowego rozsądku i „dobrych zmian”.
Warto zauważyć, że na konwencji nie poruszono np. tematu katastrofy smoleńskiej. Przywódcy PiS uznali, że elektorat ideologicznej prawicy już mają i że jest on w wystarczającym stopniu zmobilizowany, a więc można pozwolić sobie na nie poruszanie kwestii, które mogłyby odstraszyć elektorat centrowy
— powiedziała Marciniak.
Według niej było za to: „dużo konkretów, dużo szczegółów, epatowanie faktami i liczbami”.
To może sprawiać wrażenie bardzo merytorycznego przekazu
— oceniła. Z drugiej strony, jak podkreśliła Marciniak, odwołano się także do emocji wyborców, obiecując im zmiany na lepsze w polityce, ale i rozbudzając nadzieje na lepsze życie.
W sensie wizerunkowym konwencja się PiS-owi udała. Pytanie brzmi, czy ich propozycje to dobre odpowiedzi dla problemów społecznych i rozwojowych Polski, jak się mają do realiów
— oceniła Marciniak.
Jej zdaniem potrzebna jest szeroka merytoryczna dyskusja z udziałem ekspertów nad propozycjami programowymi Zjednoczonej Prawicy.
Według Marciniak, PiS będzie musiał bronić się przed zarzutami oponentów politycznych o populizm. Ta etykieta zrażać może jej zdaniem „elektorat umiarkowany” i klasę średnią, choć „wiadomo oczywiście, że w programie każdej z naszych partii politycznych znajdziemy elementy populistyczne”.
Populistyczne w wizji Polski przedstawionej na konwencji PiS jest na pewno to, że wszystkim ma być w niej lepiej; niewiele mówi się o tym, jakie grupy społeczne mają wziąć na siebie koszty postulowanych reform
— zauważyła.
Szydło przedstawiła wyliczenia skąd zdobyć pieniądze na główne postulowane przez PiS reformy, ale większość opinii publicznej nie wie, czy są one wiarygodne
— dodała.
Ważnym celem konwencji była - zdaniem Marciniak - demonstracja jedności pomiędzy PiS a jej sojusznikami ze Zjednoczonej Prawicy.
Konwencja miała pokazać, że Zjednoczona Prawica jest gotowa do wspólnego przejęcia władzy
— podkreśliła.
W jej ocenie przebieg konwencji świadczy o tym, że PiS nie zdecydował się na walkę z Pawłem Kukizem o „elektorat protestu”.
Prawo i Sprawiedliwość postanowiło zaprezentować się nie jako partia systemowej rewolucji, ale dobrej, ewolucyjnej zmiany, jako partia odpowiedzialna, dojrzała, której rządy będą przewidywalne, bezpieczne dla Polski i Polaków
— oceniła Marciniak, dodając, iż spodziewa się ze strony PiS utrzymania takiego właśnie przekazu w kampanii wyborczej.
Z punktu widzenia celów strategicznych tej partii jest to podejście słuszne. Pojawiła się bowiem możliwość pozyskania znacznego elektoratu centrowego - zawiedzionych wyborców PO. Umiarkowany przekaz PiS może więc oznaczać zepchnięcie Platformy do głębokiej defensywy
— argumentowała. Drugą grupą, o którą zawalczy PiS będą - zdaniem Marciniak - wyborcy bierni, którzy nie sympatyzowali dotąd z żadną z sił politycznych.
Istotną funkcją konwencji było, według Marciniak, „budowanie i utwierdzanie pozycji politycznej Beaty Szydło, która do czasu kampanii prezydenckiej nie jawiła się jako jeden z liderów PiS”. Politolożka jest zdania, iż pytanie o jej rzeczywistą autonomię będzie mogła rozstrzygnąć dopiero praktyka.
Na pewno będzie jednak musiała dbać o wizerunek osoby niezależnej
— podkreśliła.
lap/PAP
Strona 3 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/258321-pis-pokazala-sie-jako-partia-zdolna-do-ponoszenia-ciezaru-odpowiedzialnosci-za-panstwo-politolodzy-oceniaja-konwencje-prawa-i-sprawiedliwosci?strona=3