Według „Faktu” w kuluarach wyjazdowego posiedzenia klubu PO, mówiono, że sztabem wyborczym partii, podczas kampanii parlamentarnej, może pokierować Joanna Mucha. To świetna wiadomość, tyle, że nie dla PO.
Czytaj także: Drgawki w Platformie: Mucha szefem kampanii, a Biernat głęboko schowany?!
Trochę dała o sobie ostatnimi czasy Joanna Mucha zapomnieć, więc ją przypomnijmy. W braku społecznej wrażliwości i waleniu gaf była minister sportu (a może raczej - ministra, bo tak chciała być zwana Mucha) tylko nieznacznie ustępuje Bronisławowi Komorowskiemu. To przecież ona jest autorką słynnego powiedzenia, że starsi ludzie chodzą do lekarza dla rozrywki.
Starsi ludzie są przyzwyczajeni do traktowania wizyt u lekarza co dwa tygodnie jako rozrywki
– podsumowała Joanna Mucha w 2011 w wywiadzie dla gazetki PO była minister sportu.
Gdy Donald Tusk powoływał ją do rządu miała być jego ozdobą, asem w rękawie, genialnym zabiegiem pijarowym, służyć promocji Polski za granicą jako twarz Euro 2012. Dość szybko zaczęła jednak Tuskowi ciążyć niczym kamień u szyi. Była jednym z tych „zderzaków” (jak określił swoich ministrów Tusk), które zamiast chronić byłego szefa rządu, narażały go na kolejne ciosy.
Wpadek pani minister miała po tej dotyczącej emerytów wiele, ale przypomnijmy tylko te bardziej spektakularne. Zatrudniła na przykład swojego fryzjera na wiceszefa Centralnego Ośrodka Sportu. Szybko jednak przyjazne media zbagatelizowały sprawę tłumacząc, że za tak marne pieniądze ciężko o prawdziwego fachowca.
Pani minister już na wstępie urzędowania szczerze przyznała, że wiedzę o sporcie czerpie z Internetu, czemu dała wyraz w swoich kolejnych publicznych wystąpieniach. Głośne stały się jej słowa o tym, że mamy w Polsce III ligę hokeja, z których drwili nawet jej partyjni koledzy.
Po tych, można uznać, zabawnych wpadkach, przyszła jednak kolej na potężną kompromitację. Okazało się, że wybudowany za ciężkie miliony nowoczesny Stadion Narodowy ma dach, który nie zamyka się w deszczu i służby, które nawet przed prestiżowymi meczami nie kontrolują prognozy pogody. Na Joannę Muchę spadła polityczna odpowiedzialność za powódź na Narodowym. I nawet jej poprzednik w fotelu ministra sportu, Mirosław Drzewiecki, przyznawał, że decyzję o zamknięciu dachu należało po prostu podjąć wcześniej.
**Nikogo nie śmieszyły też milionowe premie dla szefów rządowej spółki PL.2012, które zostały wypłacone za przygotowania i pracę przy projekcie Euro 2012. Szef spółki PL.2012 Marcin Herra otrzymał dokładnie 1.330.436 zł, a wiceprezes Andrzej Bogucki 1.307.713 zł. Minister Mucha dała się poznać jako zawzięta obrończyni nagród i pensji obu panów. Co więcej, na podstawie przygotowanej przez nią umowy, obaj panowie mieli dostać potężne nagrody, nawet gdy Stadion Narodowy będzie przynosił straty.
Apogeum niekompetencji osiągnęła Mucha tracąc prawie 6 mln zł z budżetu państwa na organizację koncertu Madonny. Warszawa stała się w ten sposób jedyną stolicą, która do takiego show dopłaciła. Okazało się też, że Mucha najzwyczajniej w świecie złamała prawo. Najwyższa Izba Kontroli orzekła, że minister sportu i turystyki wydała publiczne pieniądze na koncert Madonny niegospodarnie i niezgodnie z ich przeznaczeniem. Niegospodarność w tym przypadku polegała na sponsorowaniu koncertu Madonny ze środków publicznych, pochodzących z rezerwy celowej przeznaczonej na zadania związane z Euro 2012 oraz na upowszechnianie sportu wśród dzieci i młodzieży w zakresie piłki siatkowej.
Gdyby więc potwierdziły się pogłoski o tym, że na czele parlamentarnej kampanii PO znaczyłoby to tyle, że PO całkowicie utraciła instynkt samozachowawczy. A w PiS już mogą otwierać szampana.
Ps. Sądząc po zdjęciach zamieszczonych profilu Joanny Muchy na FB, była minister, podobnie jak prezydent lubi się fotografować z celebrytami. Niektórzy uczą się na błędach. Niekoniecznie w PO.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/255076-tonacy-muchy-sie-chwyta-byla-ministra-sportu-na-czele-sztabu-po-to-swietna-wiadomosc-dla-pis