„Może się skończyć tak, że wygrał Duda, a Prezydentem i Pierwszą Damą będą Sikorscy”. Prof. Pawłowicz o nowej ustawie dotyczącej TK. NASZ WYWIAD

Fot. PAP/Jacek Turczyk/Jacek Bednarczyk
Fot. PAP/Jacek Turczyk/Jacek Bednarczyk

Ustawa o TK może prowadzić do swobody marszałka w określaniu czasowej niezdolności prezydenta do pełnienia urzędu. Sejm nie miał prawa uchwalić tych przepisów…

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Krystyna Pawłowicz, poseł PiS, specjalistka od prawa konstytucyjnego.

wPolityce.pl: Sejm uchwalił ostatnio ustawę o TK, przed którą Pani ostrzega. Sprawa zrobiła się głośna, ponieważ kontrowersje dotyczą m.in. procedury uznania prezydenta za niezdolnego do pełnienia funkcji. Może Pani wyjaśnić, co Panią niepokoi?

Prof. Krystyna Pawłowicz: W przypadku tej ustawy są problemy i wątpliwości od samego początku. Ona została utworzona w przedziwnych okolicznościach. Sędziowie sami napisali jej projekt, i to w tajemnicy. Udział w tych pracach mieli sędziowie TK, obecni i byli, którzy są kojarzeni bardziej z lewicowymi środowiskami. Co zaskakuje, nikt nie chciał udostępnić dziennikarzom opracowanego projektu. Tą sprawą zajmował się nawet Wojewódzki Sąd Administracyjny, który poparł sędziów, uznając, że autorzy projektu nie mają obowiązku go udostępniać. To zaskakuje, ponieważ to dotyczy przecież ustawy ustrojowej i poważnych zmian w prawie. Ukrywając ten projekt, uniemożliwiono przeprowadzenie dyskusji nad propozycjami, nie odbyły się żadne konsultacje środowiskowe i eksperckie. Ten projekt został zaniesiony do prezydenta, który zgłosił go jako swój.

W Sejmie był czas na dyskusje i uzgodnienie projektu? Jak odbywały się prace w komisjach?

Projekt został przepchnięty niemal kolanem, przeszedł bez żadnych konsultacji czy uzgodnień. Sędziowie, o których wspominałam wcześniej, narzucili wszystkim swoje propozycje i rozwiązania. Koalicja ma większość, więc ustawa przeszła. Nasze poprawki zostały odrzucone. Nikt nie chciał słuchać argumentów. Prace sejmowe toczyły się najpierw dość powoli, ale potem nagle przyspieszyły. Moich zastrzeżeń jednak, formułowanych przeze mnie od początku, nikt nie wyjaśnił a wątpliwości nie rozwiał. W tej sprawie od dyskusji uchylali się również sędziowie TK, których te przepisy mają dotyczyć. Usłyszałam, że prezes i członkowie Trybunału nie mają obowiązku niczego wyjaśniać. Tryb przygotowania tej ustawy oraz sposób prac nad nią w Sejmie pozostawia wiele do życzenia.

Uważa Pani, że w tej sprawie zmian nie należy w ogóle wprowadzać?

Tego nie mówię. Taką ustawę należy jednak opracować zupełnie inaczej. Nowelizacja powinna być wynikiem politycznego konsensusu wszystkich sił. Taki projekt powinien powstać w Sejmie lub w którymś z ciał roboczych i powinien zostać poddany szerokim konsultacjom. Tu chodzi o regulacje dotyczące TK, który może uchylać decyzje suwerena. Nie można w tej sprawie przepychać projektu sędziów na zasadzie, że koalicji wszystko wolno.

Przechodząc do samej treści ustawy, coś Panią w niej niepokoi? Może sama ustawa jest dobra?

Jest wręcz odwrotnie. Ta ustawa jest zła. Już na wstępie mówi się, że Trybunał Konstytucyjny wykonuje kompetencje określone w Konstytucji i ustawach. To jest błędny zapis, bowiem tylko konstytucja określa kompetencje TK. Pytałam dlaczego mowa o ustawie. Przecież nie można przyznawać kompetencji organowi konstytucyjnemu w ustawie. Pytałam o jakie ustawy chodzi i usłyszałam, że z innych ustaw mogą wynikać jakieś techniczne zapisy dotyczące prac TK. Rzeczywiście techniczne procedury dotyczące prac TK można określać, ale ustawa mówi o poszerzeniu kompetencji. To co innego! Kompetencje mogą wynikać w tym przypadku jedynie z Konstytucji. To jednak dopiero początek wątpliwości.

Jakie zapisy jeszcze Panią niepokoją?

Okazuje się, że Trybunał przyznał sobie na nowo prawo wydawania wyroków interpretacyjnych. TK będzie mógł nadawać słowom znaczenie, będzie mówił, jak należy rozumieć zapisy. Przyznano TK również prawo uzupełniania luk prawnych, mówienia, co ustawodawca chciał powiedzieć. To jest już przekroczenie kompetencji TK, który ma jedynie orzekać o konstytucyjności ustaw.

Najwięcej emocji zdaje się jednak budzą inne zapisy, te dotyczące przejmowania władzy przez marszałka Sejmu. Jak wygląda ta procedura?

Powstał nowy rozdział w ustawie, który rzeczywiście określa procedurę stwierdzania niemożności i czasowej niemożliwości sprawowania urzędu przez Prezydenta RP. Powołano się na przepisy Konstytucji, które mówią o sytuacjach, w której marszałek Sejmu przejmuje kompetencje Prezydenta. Konstytucja mówi o tym, kiedy marszałek Sejmu przejmuje obowiązki Prezydenta RP na stałe, jednak również wskazuje, że może to mieć miejsce czasowo. Prezydent sam może o tym zawiadomić, a gdy nie jest w stanie marszałek ma o tym zawiadamiać Trybunał Konstytucyjny.

To mówi Konstytucja. Co z ustawą?

Konstytucja nie precyzuje, w jakich przypadkach marszałek może zgłosić do TK niezdolność prezydenta do pełnienia funkcji. Ustawa przechodzi nad tym do porządku dziennego, wskazując, że Marszałek Sejmu może złożyć do TK wniosek o stwierdzenie przejściowej niemożności sprawowania urzędu przez Prezydenta. I dalej ustawa opisuje procedurę. To jest problem. Ustawa przechodzi do porządku dziennego nad tym, że Konstytucja nie precyzuje sytuacji, w których marszałek może się zwrócić w sprawie prezydenta do TK.

Dlaczego to taki problem, skoro ustawa powtarza przepisy konstytucji?

Bez określenia szczegółowych powodów korzystania z takiego mechanizmu nie można zalegalizować takiej luki. Ta ustawa może bowiem wprowadzić dowolność określenia, jaki powód sprawia, że marszałek Sejmu będzie mógł przejąć kompetencje Prezydenta RP. W mojej ocenie należy najpierw zmienić Konstytucje a dopiero potem ustawa może regulować taką procedurę. Do tej pory nie było w ustawie takiego rozdziału. Pojawia się pytanie, jak sędziowie Trybunału, którzy mają stać na gruncie Konstytucji, odniosą się do tych przepisów? Jeśli Konstytucja nie określa sytuacji, w których marszałek może czasowo przejąć obowiązki głowy państwa, autorzy ustawy nie mieli prawa napisać takiego projektu. A Sejm nie miał prawa uchwalić tej ustawy. Ustawy, która może prowadzić do swobody marszałka w określaniu czasowej niezdolności prezydenta do pełnienia urzędu.

Internauci od dawna zastanawiają się do jakich skutków może to prowadzić? Czy prezydentura Andrzeja Dudy może być zagrożona?

Te przepisy rodzą zagrożenia. Można sobie wyobrazić, że marszałek Sejmu nagle składa do TK wniosek, że prezydent nie może pełnić urzędu. I uzasadni to w jakiś fikcyjny czy naciągany sposób. Można sobie wyobrazić takie scenariusze. I TK będzie się wtedy zastanawiał, czy prezydent jest zdolny do pełnienia swojej misji czy nie. Może się okazać, że z niewiadomych przyczyn prezydent na kilka miesięcy straci swoją funkcję na mocy decyzji TK i marszałka Sejmu! Na mocy ustawy można będzie przedłużać ten okres. To nie jest konstytucyjny zapis. Nie można przejść do porządku dziennego i opisywać procedurę w sytuacji, w której nie mamy określonych przesłanek do zastosowania danej procedury. Powody zawieszenia misji prezydenta muszą być określone w Konstytucji. Obecnie prawo zostawia dowolność marszałkowi Sejmu. Przy złej woli można sobie wyobrazić, że takie przepisy będą źle wykorzystywane.

Nie przesadza Pani? Może jednak nie należy podejrzewać złej woli?

Tak, słyszę teraz, że przesadzam, że zwariowałam, i tak dalej. Jednak przecież pokazuje jasno, że taka sytuacja może się zdarzyć, że luka w przepisach może zostać wykorzystana.

Jednak przed decyzją TK powinna się odbyć jakaś procedura. Czy to nie gwarantuje rzetelności orzeczenia?

Tu też jest problem. Ustawa w pierwotnej wersji mówiła, że posiedzenie w sprawie prezydenta odbywa się bez udziału przedstawiciela prezydenta! Pytałam, jak to możliwe, żeby Trybunał podejmował decyzje o zdjęciu prezydenta z urzędu bez wysłuchania prezydenta lub jego przedstawiciela. Mówiłam, że na posiedzeniu w tej sprawie powinien być ktoś z rodziny prezydenta. Łaskawie zgodzono się na obecność szefa Kancelarii. Wskazywałam, że rodzina jest bardziej wiarygodna niż szef Kancelarii, bo on przecież może mieć inne interesy niż prezydent. Rodzina powinna być obecna w czasie procedowania przed TK. Jednak na to się nie zgodzono. Cała ta procedura jest obarczona bardzo wieloma błędami. Razi szczególnie brak określenia w jakiej sytuacji marszałek Sejmu może kierować swój wniosek o przejęcie władzy do TK. Ustawa wprowadza pełną dowolność w tej sprawie. Są również inne, mniej znaczące problemy.

Jakiego typu?

Chodzi również o przepisy, które umożliwiają obecnej większości sejmowej uzupełnienie składu TK, choć powinien to już zrobić nowy Sejm. Koalicja ma większość obsadzi sobie skład TK, wybierze następców również tych, którym kadencja kończy się w grudniu. To przejaw arogancji i bezczelności. Cała ustawa dot. może być naprawdę niebezpieczna. Może się skończyć tak, że wygrał Duda, a prezydentem i Pierwszą Damą będą państwo Sikorscy…

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.