Takiego poziomu toksycznego rozemocjonowania nie było od 1989 roku. A przecież nie stało się nic tragicznego, zwyciężył kandydat popierany przez większość wyborców - mówi w rozmowie z portalem gazeta.pl Marcin Meller.
Jak przypomina portal - po ogłoszeniu wyników exit poll Marcin Meller zaproponował na Facebooku rozhisteryzowanym wyborcom Komorowskiego „coś na uspokojenie”. W ciągu kilku godzin blisko 20 tys. osób kliknęło „lubię to”. W rozmowie z gazetą tak tłumaczy swój wpis..
Poziom złego, toksycznego rozemocjonowania jest dziś taki, jakiego nie było chyba od 1989 roku. To mogło być zrozumiałe w kampanii wyborczej, choć już wtedy emocje przekraczały wszelkie możliwe granice. Jednak z czasem osiągnęło to niezdrowy wymiar - kłócili się znajomi, rodziny. Od paru lat żyjemy w stanie psychologicznej zimnej wojny domowej, nie podkręcajmy tego jeszcze bardziej.
— mówi Meller i dodaje:
Pamiętajmy, że nie stało się nic tragicznego. Nie zaczęła się wojna, nie doszło do zamachu stanu. Były wybory i zgodnie z demokratycznymi regułami gry zwyciężył w nich jeden z kandydatów, popierany przez większość wyborców. Tego kandydata popiera partia, która dla wielu może być kontrowersyjna, ale przecież przestrzega reguł demokracji.
Meller przypomina, że zmiana wadzy jest wpisana w istotę demokracji:
Normalne jest, że raz wygrywają jedni, raz drudzy. Przez osiem lat była jedna władza, a każdej władzy przyda się zmiana po jakimś czasie. Nawet gdyby rządzili święci, to każda władza się degeneruje. Osiem lat przy władzy to bardzo dużo, zwłaszcza w polskich realiach i takich czasach
— argumentuje.
Zapewnia, że choć sam nie jest wyborcą PiS-u to traktuje poważnie deklarację Andrzeja Dudy że ten „chciałby, aby po pięciu latach jak najwięcej rodaków mogło mówić: jest prezydentem wszystkich Polaków”.
Warto go trzymać za słowo, zamiast znieważać na dzień dobry
— podkreśla.
Meller dystansuje się też od dyskredytowania samodzielności nowego prezydenta.
Można straszyć, że nowy prezydent to Macierewicz czy Kaczyński w masce. Ja natomiast uważam, że Andrzej Duda to Andrzej Duda. Tak jak pisałem na Facebooku, po raz pierwszy ktoś z PiS jest na takiej pozycji, z której Jarosław Kaczyński nie może go odwołać. Na pięć lat Duda jest prezydentem naszego kraju i tworzy to nową i nieznaną nam na razie dynamikę sytuacji politycznej
— tłumaczy.
Zwróćmy uwagę choćby na kwestię wieku polityków. Duda ma 43 lata, Jarosław Kaczyński prawie 70. Zaczynają się pewne procesy, których rezultatu na razie nie znamy. To średnie pokolenie w PiS może z czystego pragmatyzmu zacząć patrzeć w stronę Dudy, a nie Kaczyńskiego
— dodaje. Jego zdaniem lepiej dla Polski byłoby „gdyby prawica w Polsce miała twarz Andrzeja Dudy.”
Z tego, co o nim słyszałem, Duda jest człowiekiem raczej spokojnym, koncyliacyjnym. W swoim Krakowie miał rozmawiać z ludźmi z różnych obozów - także tymi, którzy się z nim politycznie nie zgadzają. Dlatego daję mu jakiś kredyt zaufania i wolę poczekać na działania samego Dudy
— mówi Meller.
Histeryczne reakcje na zwycięstwo Dudy na pewno nie służą łagodzeniu sporu politycznego. Spychanie go do jednego narożnika z Macierewiczem, Rydzykiem i Pawłowicz jest według mnie kontrproduktywne i nielogiczne. Może Duda niekoniecznie chce w najbliższych latach zaistnieć w takim otoczeniu
— podkreśla rozmóce gazety.
Wpisy o tym, że ktoś chce wyjechać z kraju, to raczej panikarstwo i taka polska histeria. Gdy jedni wygrywają, to drudzy chcą wyemigrować, i na odwrót. Obie strony wieszczą koniec Polski i ogłaszają tragedię. Także moim wpisem na Facebooku chcę spojrzeć na tę sytuację w przymrużeniem oka i raczej ją wykpić, niż dąć w surmy bojowe, i wzywać: ludzie, uspokójcie się!
— przekonuje Meller.
Jego zdaniem wynik wyborów był czerwona kartką dla Platformy, która zraziła do siebie wyborców arogancją i butą.
Do wyniku Komorowskiego przyczyniła się zarówno słaba kampania, jak i arogancja prezydenta i całokształt dorobku rządu. (…) Ja już od dłuższego czasu byłem więcej niż zdziwiony - podkreślając przy tym osiągnięcia ostatnich 25 lat - sposobem, w jaki odnoszono się do kwestii wyjazdu tych 2,5 miliona ludzi z kraju. Kiedy powtarzałem, że to jest największe nieszczęście Polski, to wśród osób związanych z obozem władzy spotykałem się albo z niezrozumieniem, albo protekcjonalizmem i kpinami. A to tylko jeden z wielu elementów. One się nagromadziły - no i to niezadowolenie się wylało
—podsumowuje Meller.
ansa/gazeta.pl
Przemysł pogardy trwa nadal!
Polecamy wSklepiku.pl książkę Sławomira Kmiecika „Przemysł pogardy 2”. Mowa nienawiści wobec Lecha i Jarosława Kaczyńskich przed i po 10 kwietnia 2010 r.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/245907-marcin-meller-apeluje-do-wyborcow-po-o-wyciszenie-histerii-andrzeja-dude-warto-trzymac-za-slowo-zamiast-zniewazac-na-dzien-dobry
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.