Bronisław Komorowski wychodził z debaty przegrany i w zasadzie z tym pogodzony

Fot. PAP/Jacek Turczyk
Fot. PAP/Jacek Turczyk

Podziwiam Andrzeja Dudę za anielską cierpliwość wobec manier „hrabiego” Bronisława Komorowskiego. I podczas debaty (21 maja) w TVN, i wcześniejszej w TVP. Podczas tej drugiej nadal był dobrze wychowany, ale jednak uznał, że tolerowanie absolutnej recydywy w udowadnianiu, iż hulaj dusza, zasad nie ma, to jednak przesada.

Dlatego tym razem Andrzej Duda pokazał nie tylko kulturę, ale i pazur. Jeśli dodać do tego walory zaprezentowane na konwencjach i podczas spotkań z wyborcami oraz błyskotliwość, wynik nie mógł być inny. Bronisław Komorowski miotał się i prowokował, ale nic tym nie ugrał. Debatę wyraźnie przegrał. Między innymi wskutek boksowania poniżej pasa w kampanii i obu debatach. Akurat w dniu debaty Komorowski dostał rękawice bokserskie od niezbyt udanego kiedyś boksera Przemysława Salety, tylko nie zrozumiał, że w boksie za bicie poniżej pasa dostaje się upomnienie. A jeśli to się powtarza, wylatuje się z ringu. Poza wszystkim niektóre chwyty zastosowane przez Bronisława Komorowskiego są już tak zgrane, a aktor tak niesprawny, że to miotanie się w stylu Miętusa z „Ferdydurke” Gombrowicza, było tylko irytujące.

Do manier „hrabiego” Komorowskiego przed dzisiejszą debatą dostosował się, a nawet mocno je przelicytował główny program informacyjny TVN - „Fakty”. Dyżurny czekista „Faktów”, Jakub Sobieniowski, wylał na Andrzeja Dudę, kilkanaście minut później gościa stacji, beczkowóz pomyj, a nawet zabawił się w szambonurka. Tak się właśnie przejawia kultura środowiska medialnego, do którego Bronisław Komorowski ma bezgraniczne zaufanie i otrzymuje od niego nielimitowane poparcie. Może dlatego starał się nie za bardzo odróżniać od znanych od dawna metod i manier Sobieniowskiego. Pewnie dlatego przy powitaniu zaczął od insynuacji, że Duda zastanawiał się nad udziałem w debacie. Potem popisała się jeszcze Monika Olejnik, która zamiast przedstawić obu kandydatom te same pytania, zaczęła recenzować Andrzeja Dudę. Wyszedł kompletny brak profesjonalizmu, szczególnie widoczny na tle znowu najlepszego Bogdana Rymanowskiego.

Do manier Sobieniowskiego, Olejnik i samego Komorowskiego znakomicie pasowałby odpustowy sygnet, który obecny prezydent nosił ponad cztery lata. I nie wiem, czy zdjął go na czas kampanii, czy wskutek tego, że kiedyś na tym portalu opisałem, czym jest noszenie takiego odpustowego sygnetu. Niech będzie, że to nie moja zasługa. W każdym razie sygnetu nie było, ale zapach, smak i dźwięki odpustu pozostały. Do tego doszło zamroczenie na początku debaty prezentem Andrzeja Dudy, czyli chorągiewką ze znakami Platformy Obywatelskiej. Najpierw nie wiedział, co z nią począć, a potem przekazał Monice Olejnik, która postawiła ją na podłodze. To początkowe zamroczenie i zdenerwowanie sprawiło, że przy wielu ripostach Komorowski tracił oddech, głośno przełykał, a przy jednym pytaniu bezradny zapytał: „No co mam powiedzieć?”.

Ciąg dalszy na kolejnej stronie

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.