Szok! Olejnik zapytała Komorowskiego o artykuł we "wSieci". Prezydent... wpada w furię: "Pani powtarza kłamstwa, bzdury i kalumnie! Źli ludzie robią bat polityczny!"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
prezydent.pl
prezydent.pl

Musimy przyznać, że szeroko otworzyliśmy oczy, gdy Monika Olejnik w swojej rozmowie z Bronisławem Komorowskim zapytała o artykuł tygodnika „wSieci” (choć oczywiście nie wymieniając tytułu pisma…) poświęcony białym plamom w życiorysie urzędującego prezydenta.

Prasa prawicowa cały czas zadaje pytania, skąd pan wziął na początku lat 90., które pan wpłacił do parabanku Palucha, który okazał się parabankiem WSI

— zagaiła prezenterka tvn.

CZYTAJ WIĘCEJ: Tygodnik „wSieci”: Piramida, WSI i pan prezydent. Białe plamy w życiorysie Bronisława Komorowskiego

Reakcja Bronisława Komorowskiego? Irytacja, a biorąc pod uwagę fakt, że prezydent jest zawsze szalenie miły wobec Olejnik - wręcz furia!

Pani powtarza kłamstwa, bzdury i kalumnie, które były dementowane! Mogę dementować i tysiąc razy, a źli ludzie będą z tego robić bat polityczny! Pożyczyłem Maciejowi Rayzacherowi, który te pieniądze stracił. (…) To ja straciłem pieniądze, ale żadne wielkie kwoty, bo w tym parabanku nie byłem!

— denerwował się prezydent na antenie tvn24.

CZYTAJ TAKŻE: Komorowski oskarża: „Politycy opozycji stają się lobbystami. Dziki atak na rząd, pomaga którejś z firm zagranicznych”

Na szczęście Olejnik zrozumiała złość i nie drążyła tematu, zmieniając pytanie. Komorowski oburzał się więc na „koncert nienawiści i obrażania”, jaki pojawia się przy okazji jego wieców wyborczych.

My przypominamy kluczowy fragment tekstu Stanisława Janeckiego z „wSieci”, który tak mocno zbulwersował głowę państwa:

Z „Notatki służbowej” napisanej 14 kwietnia 1995 r. przez kpt. Piotra Lenarta z jednostki kontrwywiadu Pomorskiego Okręgu Wojskowego wynika, że Bronisław Komorowski i Maciej Rayzacher w 1991 r. oraz na początku 1992 r. przekazali do parabanku Palucha — poprzez „Tomaszewskiego”, który miał wręczać gotówkę ppłk. Januszowi Rudzińskiemu — 260 tys. niemieckich marek. Tłumacząc po kilkunastu latach, jak doszło do zgromadzenia i zainwestowania tak dużej kwoty, w lutym 2007 r. Bronisław Komorowski powiedział „Gazecie Wyborczej”: „Mnie ukradziono wówczas pieniądze, które pożyczyłem od rodziny i powierzyłem p. Rayzacherowi, który je umieścił w jakiejś piramidzie”. Z kolei Maciej Rayzacher w marcu 2007 r. w liście do „Rzeczpospolitej” napisał: „W 1991 r. [Michał Benedyk] zaproponował mi »zainwestowanie« oszczędności w parabank prowadzony przez pana Palucha. Kwoty, które przekazałem przez Benedyka, były wielokrotnie niższe od wymienionej [260 tys. DM], gdyż cały stan posiadania naszej rodziny nie sięgał tej sumy. […] Bronisław Komorowski udzielił mi kilkutysięcznej pożyczki na rzecz mej »inwestycji« i na tym polega jego udział w sprawie”. W oświadczeniach Komorowskiego i Rayzachera widać sprzeczności nie tylko co do kwoty, lecz również tego, kto co i komu pożyczał oraz jakie było przeznaczenie tych pieniędzy. W wypowiedzi dla „GW” w 2007 r. Bronisław Komorowski stwierdził: „To nie miało nic wspólnego z WSI. Tyle że WSI rozpracowywały aferę, w której pieniądze utracili też niektórzy oficerowie”. Nawet gdy WSI oficjalnie prowadziły śledztwo, dotyczyło ono dawnych funkcjonariuszy wojskowych służb oraz wysokich rangą oficerów sztabowych i liniowych, często dobrych znajomych, a nawet kolegów tych, którzy o przebiegu śledztwa decydowali. Takie śledztwo nic więc nie znaczy. A nawet może znaczyć tyle, że kontrwywiad wojskowy, podległy wtedy Bronisławowi Komorowskiemu, mógł niektórym klientom pomagać odzyskać zainwestowane pieniądze, wszak dysponowali nimi dawni ludzie służb. Z raportu w sprawie likwidacji WSI wynika, że tak się właśnie działo. Skoro Komorowski i Rayzacher nie mieli „możliwości żądania zwrotu pieniędzy drogą prawną”, a „generałom udało się odzyskać pieniądze przy pomocy kontrwywiadu wojskowego”, byłoby dziwne, gdyby ta służba nie pomogła przede wszystkim swemu przełożonemu w MON. Ale o tym Bronisław Komorowski milczy. A jeśli wojskowe służby mu pomogły, to czy ta pomoc zrodziła jakieś zobowiązania?

Ale reakcja prezydenta na pytania o jego działalność w latach 90. pokazuje, że warto i trzeba pytać!

CZYTAJ TAKŻE: WSI, Pro Civili i podejrzani Rosjanie. „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego”. Sumliński opowiada o czarnych kartach w życiorysie prezydenta. NASZA RELACJA z promocji książki

svl, tvn24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych