Bronisław Komorowski w "polskim piekle": Pytanie? Bardzo proszę! Pan jest z "wSieci"?! Nie, nie, nie! NASZA RELACJA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Bronisław Komorowski i Stefan Niesiołowski (fot. wPolityce.pl)
Bronisław Komorowski i Stefan Niesiołowski (fot. wPolityce.pl)

Chociaż spotkanie promujące książkę Bronisława Komorowskiego i Jana Skórzyńskiego „Zwykły polski los” było dobrą okazją do rozmów o III RP, wolności słowa i demokracji – prezydent znów pokazał, że nie ma zamiaru odpowiadać na pytania dziennikarzy, a zwłaszcza przedstawicieli wolnych mediów.

W auli dawnego BUW-u przy Krakowskim Przedmieściu przybyli licznie przedstawiciele środowisk opozycyjnych z czasów PRL, partyjni koledzy urzędującego prezydenta (na czele z wyraźnie zadowolonym Stefanem Niesiołowskim), a także główny bohater wieczoru – Bronisław Komorowski z małżonką Anną Komorowską. Na sali stawili się licznie dziennikarze różnych redakcji, ale akurat dla nich nie przewidziano możliwości zadania pytań głowie państwa. Najwyraźniej Pałac Prezydencki wciąż pozostaje zamknięty dla mediów.

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Impreza odbyła się według ściśle określonego scenariusza – Jacek Fedorowicz (dla młodszych czytelników – ten śmieszny pan w okularach, który serwował skecze w programie satyrycznym „Dziennik Telewizyjny”) w roli wodzireja, prof. Henryk Samsonowicz jako supporter-intelektualista, który miał dowieść, że życie i działalność Bronisława Komorowskiego to symbol całego pokolenia, które walczyło z komunizmem i wywalczyło wolną Polskę (z której oczywiście powinniśmy się cieszyć i tylko za nią dziękować). Po laurkach i oklaskach przyszedł czas na autorów – Jana Skórzyńskiego i Bronisława Komorowskiego. Autor wywiadu-rzeki z prezydentem podkreślił, że biografia prezydenta kończy się na przełomie 1989-1990 roku, ponieważ przewidziana jest również kontynuacja, która opowie już o działalności Bronisława Komorowskiego w wolnej Polsce. Bohater wieczoru – w swoim stylu – zarzucił publiczność barwnymi anegdotami (niektóre z nich wymagały nawet modulacji głosu urzędującego prezydenta) w czym wsparła go małżonka Anna Komorowska, która opowiedziała o swojej wizycie  u męża w czasie internowania.

Po ponadgodzinnym maratonie wspomnień Jacek Federowicz ogłosił, że przyszedł czas na podpisywanie książek. Dziennikarze mogli zwijać manatki… Postanowiłem jednak dołączyć do długiego orszaku czytelników pragnących autografu prezydenta.

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Gdy przyszła moja kolej zapytałem Bronisława Komorowskiego czy mogę zadać jedno pytanie. Pan prezydent z promiennym uśmiechem odpowiedział:

Proszę bardzo…

Gdy jednak podałem nazwę redakcji „wSieci”, którą reprezentuję, Komorowski przybrał marsowe oblicze odpowiadając:

Nie, nie, nie…!

Po czym natychmiast pojawiła się przy mnie jedna z organizatorek, która powtarzała z prędkością karabinu maszynowego słowa rzucone przez prezydenta:

Nie, nie, nie…

Fajnie jest mówić o wolności, demokracji i dialogu, gdy wokół są starzy znajomi kłaniający się w pas i bijący brawa. Szkoda tylko, że grono beneficjentów przemian w tym kraju jest ograniczone do tak wąskiej grupy.

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Bronisław Komorowski po raz kolejny udowodnił, że jest orędownikiem specyficznie pojmowanej wolności słowa - wolności dla nielicznych, gdzie akceptowane są tylko słuszne pytania, a debata obejmuje jedynie przedstawicieli słusznych mediów.

Witajcie w Polsce ponad 25 lat po upadku komunizmu…

CZYTAJ TAKŻE: Panie prezydencie, panie prof. Nałęcz - zapraszamy do polskiego piekła! Przecież w Pałacu odwagi nie brakuje…

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych