Waszczykowski o polityce obronnej: „Zamiast poważnych działań mamy podśmiechujki skompromitowanych polityków”. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl/ansa
Fot. wPolityce.pl/ansa

Rząd od trzech lat zapowiada, że wojsko zostanie doposażone, a na zakupy wydamy około 130 mld złotych. Do dziś jednak żaden istotny przetarg nie został zakończony

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Witold Waszczykowski, poseł PiS, były wiceszef MSZ i BBN.

wPolityce.pl: Więcej Europy w Europie zdaje się kolejny raz krzyczeć Bruksela,  tym razem ustami szefa Komisji Europejskiej. Jean-Claude Juncker wezwał, by w reakcji na kryzys wojenny na Ukrainie zbudować wreszcie unijną armię i jednoczyć politykę obronną. To dobry dla Polski projekt?

Witold Waszczykowski: Ten plan to jest zupełna utopia. Armię można budować, gdy ma się wspólną politykę zagraniczną, gdy ma się wspólną definicję zagrożeń. Tymczasem wśród państw Europy tego nie widać. Członkowie UE nie mają tej wspólnoty, nie ma ani polityki zagranicznej, ani wspólnej definicji zagrożeń w Unii. Inaczej zagrożenia definiują kraje Europy Środkowej, nawet w naszym regionie występują rozbieżności, a inaczej kraje Europy Zachodniej, czy Południowej. Te ostatnie kraje nie widzą zagrożenia rosyjskiego. One raczej boją się tego, co idzie z Południa, mowa o imigrantach z Afryki czy rozszerzaniu się agresji Państwa Islamskiego. Jeśli mamy tak dużą rozbieżność w UE dotyczącą definicji zagrożeń to nie ma możliwości stworzenia faktycznie wspólnej polityki zagranicznej. Tym bardziej nie ma mowy o wspólnej polityce obronnej, czy wojsku.

Być może Unia Europejska będzie jednak chciała wprowadzić takie rozwiązania? Czym taki projekt mógłby się skończyć dla Polski?

Gdyby taki projekt powstał i nie był poddany interesom narodowych koterii, czy rozgrywkom, sądzę, że Polska nie przeciwstawiałaby się powstaniu takiej armii. Samo powstanie idealnej armii, która byłaby w stanie obronić Europę jest pożądane, jednak realizacja tego jest bardzo trudna, bardzo trudno wyobrażalna. Na razie mówimy o jakiejś utopijnej wizji. Szczególnie, że Unia ma złe doświadczenia związane z takimi projektami. Od kilku lat istnieje koncepcja powoływania grup bojowych, złożonych z dwóch czy trzech państw. Mowa o kilkutysięcznych oddziałach, które miały służyć w Afryce, Mali, czy innych miejscach. To jednak się nie rozwinęło. Jeśli Unia sobie nie poradziła z takim projektem, dość prostym, który miał służyć nie do działań wojennych, ale operacji pokojowych, to trudno spodziewać się, że będzie w stanie zbudować poważną armię europejską. Budowa takiego wojska jest utopią.

Jest Pan tego pewien? To rzeczywiście tak trudne?

Pamiętajmy, że nawet NATO, którego głównym celem są działania wojskowe, nie ma swojej armii, nie zbudowało armii. Tym bardziej nie będzie miała szans na taki projekt Unia. To, co opowiada Juncker należy brać pod uwagę, jednak trzeba spojrzeć na fakty i szczegóły. Wtedy zobaczy się, że mówimy o utopi.

Wielu ekspertów wskazuje, że projekt euro i wspólnej waluty również jest polityczną utopią, ale jednak komuś się opłaca, skoro istnieje. Może tak być ze wspólną armią?

Należę do tych, którzy wskazują, że strefa euro jest utopijna, że jest utrzymywana na zasadach politycznych przez Francję i głównie Niemcy. I rzeczywiście ta sprawa jest nacechowana polityką. Jednak w przypadku armii jestem niemal pewny, że nic takiego nie powstanie. Być może będziemy świadkami długoletniej debaty na temat stworzenia jakiegoś korpusu ekspedycyjnego. W tej sprawie spodziewam się długich lat rozmów. I nie spodziewam się, by w najbliższym czasie taka koncepcja się zmaterializowała.

W ostatnim tygodniu media skupiały się na kwestii szkolenia wojskowego posłów. Zaczęło się od pytania prof. Pawłowicz w tej sprawie, ale potem debata na ten temat skupiała się głównie na żartach i kpinach. Media, posłowie, marszałek Sikorski robili sobie żarty z kwestii szkoleń wojskowych dla parlamentarzystów. Czy to dobry temat do żartów?

To jest niepoważne. Jednak nie zwalałbym winy na prof. Pawłowicz. Poseł dla bezpieczeństwa kraju ma prawo podjąć dyskusję o tym, kto i jak ma Polski bronić. W tej sprawie odsyłam raczej do takich tuzów intelektualnych i ekspertów od obronności, jak Stefan Niesiołowski. On jako szef komisji obrony powinien zaproponować taką debatę. Wiemy jednak, że on nie jest zdolny, by prowadzić jakikolwiek dyskurs dotyczący polityki obronnej. Drugim niezdolnym do poważnej debaty w tej sprawie, jest skompromitowany marszałek Sikorski. Mamy duży problem. Wielu polityków przestrzegało lata temu, gdy ta koalicja zaczęła prowadzić nieudany eksperyment pod nazwą „profesjonalizacja polskiej armii”. Rząd w ten sposób doprowadził do radykalnego zmniejszenia armii. Wojsko dziś liczy 100 tys. żołnierzy, zaś Wojska Lądowe mają stan liczbowy nie pozwalający ochronić nawet granicy z Obwodem Królewieckim. Nasza armia jest w stanie zabezpieczyć około 150-kilometrowy odcinek granicy.

Rząd zapowiada kolejny skok modernizacyjny.

Do tej pory jednak nie rozpoczęły się żadne zakupy dla wojsko. Rząd od trzech lat, od 2012 roku, zapowiada, że wojsko zostanie doposażone, a na zakupy wydamy około 130 mld złotych. Do dziś natomiast żaden istotny przetarg nie został zakończony. Tu leży klucz do obronności Polski. Armię trzeba traktować poważnie, trzeba zwiększyć jej liczebność, trzeba unowocześnić uzbrojenie. Nie widzę jednak poważnych działań. Zamiast nich widzieliśmy podśmiechujki skompromitowanych polityków, jak Niesiołowski czy Sikorski.

Rozmawiał Stanisław Żaryn


Nowy numer „wSieci” już w kioskach! A w nim m.in. skandaliczne fakty związane z próbą ujawnienia fałszerstwa w katowickiej komisji wyborczej, wywiad z Kazimierzem Michałem Ujazdowskim o manipulacji rządu, możliwe scenariusze wojny z Rosją w 2015 r., a także o polskim scenariuszu kultowego serialu „House of Cards” oraz o mitach na temat wegetarianizmu.

wSieci” - Największy konserwatywny tygodnik w Polsce  w sprzedaży także w formie e-wydania.

Więcej na:http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych