Sytuacja wokół Polski i Polski jest coraz poważniejsza. Szef MON Tomasz Siemoniak przyznał nawet ostatnio, że „istnieją silne pogłoski”, że w najbliższych miesiącach rozpocznie się kolejna faza agresji Rosji na Ukrainę.
Otwarta wojna na Ukrainie możliwa jest jeszcze w kwietniu
— mówił z kolei Jacek Saryusz-Wolski portalowi Dziennik.pl.
Ta sytuacja będzie dla Polski bardziej niż niebezpieczna. Niestety tego wszyscy się spodziewają. Szczególnie, że w ostatnich miesiącach działalność propagandy rosyjskiej związana z Polską jest coraz większa. W Polsce coraz jawniej działają również putinowskie pudła rezonansowe, pokroju Mateusza Piskorskiego, Janusza Palikota, czy szefów służb specjalnych z komunistycznym rodowodem. Wojna informacyjna przez Rosję od zawsze była wykorzystywana jako narzędzie agresywnych działań, a o rozpoczęciu wojny informacyjnej przeciwko Polsce mówią najważniejsi ludzie w kraju, z szefem BBN czy marszałkiem Sejmu na czele. Zagrożenie dla Polski jest więc realne, a o jego skali przekonywał m.in. Jacek Saryusz Wolski w cytowanym już wywiadzie. Europoseł PO zaznaczył, że siły rosyjskie na Ukrainie liczą już tyle, co połowa polskiej armii. Biorąc pod uwagę wojsko stacjonujące u naszych granic, w Obwodzie Królewieckim, taka liczba żołnierzy w pobliżu Polski stanowi dla nas realne zagrożenie. Tym bardziej dziwi atmosfera, jaką wokół spraw wojskowości widać w Polsce.
Posłowie, media, władze wykazują nagłe zainteresowanie upowszechnianiem szkoleń wojskowych. Za sprawą nieco rozpaczliwego apelu szefa MON, by Polacy zgłaszali się na szkolenia w centrum uwagi znalazła się sprawa przeszkolenia wojskowego. Jednak myli się ten, kto sądzi, że III RP podchodzi poważnie do tej sprawy. W całej sprawie czuć ducha żartów i infantylizmu elit. Władze, posłowie, rządzący, wojskowi, media biorą z chęcią udział w show dotyczącym szkolenia wojskowego polityków. Ponoć to śmieszne i humorystyczne. Marszałek Sikorski też tak sądzi, wskazując z mównicy sejmowej, że „najlepsi posłowie mają szanse na służbę w grupach szturmowych”. Posłów to rozbawiło. Później twórczo rozwijali tezy, wskazując, kogo chcieliby widzieć w moro, kto z kim nie może biegać po poligonie, komu nie dawać broni itd. Niczym małpki realizowali zlecenie mediów, głównie TVNu. Cyrk na Wiejskiej pełną gębą.
Tymczasem z wypowiedzi szefa MON i europosła Saryusz-Wolskiego wynika jasno, że już za miesiąc może się rozpocząć marsz dziesiątek tysięcy żołnierzy rosyjskich. Tak będzie, jeśli Rosja rozpocznie próbę zdobycia Ukrainy. Gdzie wojsko się zatrzyma, trudno powiedzieć. Szczególnie, że kryzys struktur bezpieczeństwa w Polsce jest faktem. Wojsko nie ma nowoczesnego sprzętu, który zabezpiecza nasze potrzeby, nie mamy obrony przeciwlotniczej, brak nam ludzi, którzy są w stanie zabezpieczyć terytorium kraju. Wciąż nie jest jasne, kto ma dowodzić polskimi Siłami Zbrojnymi w czasie wojny i jakimi siłami ma dysponować. Służby specjalne wydają się również pogrążone w kryzysie. Wciąż nie jesteśmy przygotowani do zagrożeń związanych z wojną hybrydową. Ba, społeczeństwo nie jest nawet świadome co powinno robić w chwili zagrożenia.
Media informując o kolejnych odcinkach afery taśmowej, donosząc o podsłuchiwaniu Prezydenta RP, ministrów itd. wskazują, że polskie państwo nie jest w stanie zagwarantować bezpieczeństwa nawet ludziom elity. W 2010 roku też nie było. Trudno czuć się bezpiecznym w takim kraju. III RP zdaje się jednak zadowolona, trzęsąc się ze śmiechu z ćwiczeń wojskowych posłów. Ludzie, którzy powinni przygotować kraj na zagrożenie, bawią się w najlepsze. Jakby powiedział prezydent Komorowski III RP gotowa, że „ho, ho”!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/236286-ludzie-wladzy-przyznaja-otwarta-wojna-na-ukrainie-mozliwa-w-kwietniu-a-iii-rp-gotowa-ze-ho-ho