Rewiński o „Chodź szogunie!” prezydenta: „Ten skecz musieli wymyślić Trzaska-Wieczorek z Nałęczem”. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Pyta pan o incydent japoński, ale widziałem również nagranie wystąpienia Komorowskiego, bez kartki, podczas uroczystości wręczenia not identyfikacyjnych rodzinom ofiar terroru komunistycznego. Czytałem też dotyczące tego zdarzenia komentarze dziennikarzy. To są obserwacje wstrząsające

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Janusz Rewiński, aktor i satyryk.

wPolityce.pl: Widział pan występ prezydenta Bronisława Komorowskiego w japońskim parlamencie?

Janusz Rewiński: Widziałem (śmiech)

I jakie wrażenia?

Kiedyś był taki parlamentarzysta w Polsce, co skakał po trybunie sejmowej, nazywał się…

Gabriel Janowski?

Nie, on skakał w kuluarach, bo mu czegoś dodali. A po trybunie to skikał poseł z „Samoobrony”, taki mały kolega śp. Andrzeja Leppera. Wyleciało mi z pamięci, jak on się nazywa i nie chciałbym jego nazwiska używać, bo może mnie podać do Milicji Obywatelskiej, skąd się wywodził. A teraz jest nowa maniera, że się z butami wchodzi na krzesło spikera w innych parlamentach. Więc rozwija się ta umiejętność…

Zajmuje się pan między innymi twórczością kabaretową. Czy nie jest pan zazdrosny, że to nie pan wymyślił słynny dziś skecz z szogunem, tylko prezydent Komorowski?

Myślę, że wymyślili to pani Joanna Trzaska-Wieczorek, albo wybitny specjalista profesor Tomasz Nałęcz. To jest ich autorstwo, oni kierują tym PR-em i tym kim jest pan Komorowski. Kształtują go, pucują. On ostatnio wygląda jak Dirk Bogarde w filmie p.t. „Śmierć w Wenecji”. Radziłbym kawałek puścić…

Czy Bronisław Komorowski to „aktor” dramatyczny czy raczej komediowy?

Czasem dramatyczny. Pyta pan o incydent japoński, ale widziałem również nagranie wystąpienia Komorowskiego, bez kartki, podczas uroczystości wręczenia not identyfikacyjnych rodzinom ofiar terroru komunistycznego. Czytałem też dotyczące tego zdarzenia komentarze dziennikarzy. To są obserwacje wstrząsające. Ten człowiek jest niezwykły. Czy to skrzyżowanie jakichś płynów z jakimiś proszkami, czy jakaś przypadłość wynikająca z geriatrii? Niesamowity jest ten zbieg różnego rodzaju faux-pas.

Może prezydentowi japoński klimat nie służył?

Był taki jegomość, który w Polsce wprowadzał drugą Japonię. Może Komorowski idzie w jego ślady. Też to był wybitny prezydent i klapa. Może więc ta Japonia tak wpływa. A może to wszystko wynika z międzylądowania. Zainteresowałbym się, gdzie samolot pana prezydenta międzylądował. Bo był polityk rosyjski, który miał międzylądowanie w Irlandii i dyrygował orkiestrą. Trzeba by to wszystko prześledzić. Od tego są zawodowcy, służby specjalne. Ta zagadka da się rozwikłać.

Niepokoi się pan stanem prezydenta?

Jestem zaniepokojony od pięciu lat (śmiech). A ten pan, co skakał w Sejmie po trybunie, nazywał się Filipek. To taka „filipika”.

Rozmawiał Jerzy Kubrak

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych