Sienkiewicz traci nerwy: „Ma Pan moje stanowisko czarno na białym. Nie ma rozmowy na ten temat"

Fot. Youtube.pl
Fot. Youtube.pl

W MSW nie działała żadna tajna grupa, oświadczenia służb w tej sprawie zaprzeczają temu, co jest w artykule. (…) Nie wiem, nic o sprawie inwigilowania szefów służb

— zarzekał się były minister Bartłomiej Sienkiewicz w TVN24.

W jego ocenie „pomysł, że miał współpracować z szefami służb i jednocześnie zlecać ich inwigilację jest absurdalny”.

W oświadczeniu wyraźnie o tym napisałem. Jednak nie to jest istotą sprawy. Istotą jest, że oskarżono byłego urzędnika państwowego o łamanie prawa tego państwa. To jest za poważna sprawa, by można ją było zostawić na poziomie jedynie oświadczenia. Dlatego złożyłem w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Skoro według gazety było przestępstwo, to jedynym organem do wyjaśnienia tego do spodu jest niezależny od władzy wykonawczej organ prokuratorski niech prokuratura to wyjaśni, ja jestem gotowy się stawić

— tłumaczył.

Na wskazanie, że wydano w tej sprawie dwa oświadczenia, w ABW i Policji, zaś tylko w jednym z nich czytamy, że ABW nie występowała o podsłuch nieznanego sądowi numeru telefonu.

Oświadczenie ABW jasno wskazuje, że nie było wnioskowania o podsłuchy NN w tej sprawie. (…) To są dwie odrębne instytucje, więc fakt, że mamy dwa oświadczenia nie jest niczym dziwnym. Po drugie, jeśli jest formułowany zarzut, który sprowadza się do zarzuty dot. przestępstwa, to tę sprawę musi wyjaśnić prokuratura w śledztwie. Dlatego złożyłem zawiadomienie, żeby mieć jasność w tej sprawie

— zaznaczał Sienkiewicz.

Na uwagę, że w tej sprawie nie musiało przecież dochodzić do złamania prawa, bo służby otrzymywały zgodę na podsłuchy były szef MSW tłumaczy:

Ale to trzeba udowodnić, to znaczy najlepiej przed sądem i w świetle polskiego prawa. Bowiem naginanie prawa jest również jego łamaniem.

Na uwagę, że odnosząc się do afery taśmowej Sienkiewicz sam zapowiadał, że będzie nadzorował działania w tej sprawie gość TVN wyjaśniał, że „tę sprawę należało wyjaśnić”.

Właściwa jest w tej sprawie ABW i policja. Ne wykonywały potem prace na zlecenie prokuratury, która zlecała im czynności. Ja do tych czynności nie miałem dostępu. Moim jedynym zadaniem w tej sprawie, było zapewnienie, by te służby pracowały w sposób rzetelny i wyczerpujący. Co było istotą sprawy, to jest wyłącznie sprawa prokuratury

— podkreślał.

Na pytanie, czy ktoś mógł inwigilować szefów służb za plecami szefa MSW, Sienkiewicz oburza się.

Nie mam na ten temat żadnej wiedzy. Pytany o to, bardzo wątpię. (…) To byłby większy skandal, ale sądzę, że nikt by się nie poważył ten nielegalny działań. To są rzeczy, które nie mieszczą się w głowie

— zaznacza naiwnie Sienkiewicz.

Pytany o swoją intuicję dlaczego gazeta Michnika napisała swój artykuł Sienkiewicz wietrzy spisek:

Mam wątpliwości co d tego, na co się on w tej sprawie powołuje. Prawda? Nieprawda? Zobaczymy. Jak to się jednak dzieje, że ten artykuł pojawił się teraz, gdy zostałem powołany na dyrektora Instytutu Obywatelskiego? Nie rozumiem tej koincydencji faktów. Ostatecznie nie jest to jednak pierwsze zdziwienie, jakie od roku sobie zadaję.

Co ciekawe, zazwyczaj elokwentny i spokojny Sienkiewicz na pytanie o to, czy Czuchnowski napisał prawdę traci nerwy.

Ma Pan moje stanowisko czarno na białym, w oświadczeniu i w zawiadomieniu prokuratorskim. Nie ma rozmowy na ten temat

— rzuca buńczucznie.

Zapowiada, że nie zamierza się podawać do dymisji z Instytutu Obywatelskiego, czyli think tanku PO.

Można jednak sądzić, że o sprawie Sienkiewicz jeszcze będzie musiał mówić…

wrp

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.