Durczok w szpitalu! Ujawnia się biznesmen, który na niego doniósł: „Z mojego mieszkania zrobiono burdel”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce/"SE"/"Fakt"
fot. wPolityce/"SE"/"Fakt"

Nowe doniesienia w sprawie Kamila Durczoka! W mediach ujawnił się z imienia i nazwiska właściciel mieszkania, w którym przebywał prezenter i szef „Faktów” TVN. Dziennikarz trafił do szpitala, gdzie jest izolowany.

„Super Express” podaje, że osobą, która doniosła „Wprost” na Durczoka jest warszawski biznesmen Zbigniew Tomczak.

Działa w branży budowlanej oraz kosmetologicznej. To on wynajął apartament na warszawskim Mokotowie, w którym wydarzyła się ta historia

— pisze „SE”.

Na łamach gazety, Tomczak tłumaczy co miało być przyczyną sytuacji, która doprowadziła do skandalu.

Miałem dość tego, że z mojego mieszkania zrobiono burdel. Ponadto kobieta, której wynajmowałem apartament, zalegała z czynszem. To dlatego zdecydowałem się ją wyrzucić

— przedstawia w „SE” swoją wersję zdarzeń z 16 stycznia.

Kiedy stałem pod drzwiami mieszkania na klatce schodowej, wybiegł z niego mężczyzna w kapturze. Nie wiedziałem, kto to jest i zaczęliśmy się szarpać. Ściągnąłem mu kaptur i wtedy okazało się, że jest to Kamil Durczok. Puściłem go. Piętro niżej spisali go policjanci

— dodaje.

Tomczak relacjonuje, że policjanci weszli wtedy do mieszkania, ale po chwili wyszli. Dopiero potem Tomczak miał wejść do sypialni, gdzie – jak mówi - zobaczył akcesoria erotyczne, filmy pornograficzne, resztki narkotyków i rzeczy należące do Durczoka. Jednak dopiero 13 lutego przedmioty te pokazał dziennikarzom „Wprost”, a następnie wezwał policję.

Dlaczego tak długo z tym zwlekał? Biznesmen odpowiada, że „policjanci wyszli już z mieszkania” i zapewnia, że do 13 lutego „ nic nie było ruszane w sypialni”. Zaprzecza jakoby chciał się za coś zemścić na Durczoku.

Nigdy się nie poznaliśmy. Szczegóły tej sprawy są w moich zeznaniach

— mówi w „SE”.

W dochodzeniu dotyczącym sprawy rozważane są jednak różne warianty.

Będziemy wyjaśniać, kto i w jakim celu posiadał narkotyki. Nie możemy wykluczyć, że mogła to być próba wymuszenia czegoś od Kamila Durczoka

— zapowiada Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Według „Faktu”, prezenter TVN zostanie przesłuchany.

Będziemy wzywać wszystkich po kolei. Także pana Durczoka

— potwierdza Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Głównej Policji.

Na razie z przesłuchaniem może być problem, bo Durczok przebywa w warszawskim szpitalu, gdzie jest niemal odcięty od świata.

Jak podaje „SE”, dziennikarz trafił na oddział kardiologiczny po tym, jak zasłabł po wywiadzie w radiu TOK FM, gdzie był pytany o tekst „Wprost”.

Według gazety, medycy zabronili Durczokowi czytać doniesienia prasowe i internetowe na swój temat. Ma unikać stresu, a przy jego łóżku czuwa żona. „SE” spekuluje nawet, że napięcia związane z publikacją „Wprost” mogą wywołać u prezentera TVN nawrót choroby nowotworowej.

CZYTAJ TAKŻE: Mainstream chroni Durczoka. A gdyby w mieszkaniu z narkotykami, gumowymi lalkami i płytą zoofilską zamiast szefa „Faktów” spotkano księdza?

JUB/”SE”/”Fakt”


Prawda o mediach w bestsellerowej książce:„Resortowe dzieci. Media (tom 1)”.

Pozycja dostępna wSklepiku.pl. Polecamy!

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych