Nowy spot, złamana noga na stoku i troska o prywatność żony i córki. Zaglądamy za kulisy kampanii Andrzeja Dudy

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Julita Szewczyk
Fot. Julita Szewczyk

Złamali nogę Adamowi Kwiatkowskiemu, by Andrzej Duda mógł wykazać się na stoku i pozować do zdjęć - to najnowszy odpór, jaki kandydatowi PiS na prezydenta dali niechętni mu politycy i komentatorzy. Z drugiej strony Dudy zaczęto kpić, że w ogóle pozwala na obecność fotoreporterów podczas swojej kampanii - a że argumenty te podnoszą ci, którzy zachwycali się przez siedem lat postpolityką Donald Tuska przy harataniu w gałę, kampania prezydencka staje się coraz bardziej zabawna.

Podstawowa kompetencja prezydenta - jazda na nartach

— postanowiła zakpić Katarzyna Kolenda-Zaleska z tvn24, wytykając Andrzejowi Dudzie, że podczas kampanii wyborczej zjechał na nartach.

Wystarczy zajrzeć na lokalne portale, by dowiedzieć się, że Duda uczestniczy w memoriale każdego roku, ale w gruncie rzeczy nie to jest istotne - dziennikarka, która przeprowadzała wywiad z Donaldem Tuskiem truchtając u jego boku jest średnio wiarygodna w oburzeniu na wizerunkowe próby ocieplenia wizerunku przez kandydata PiS.

WIĘCEJ: Kampania Dudy przyspiesza. Dosłownie - zobacz zjazd narciarski Andrzeja Dudy w technologii GoPro. [zdjęcia i wideo]

Zabawnie wyglądało oburzenie dziennikarzy i polityków, którzy sugerują, że wypadek na stoku jednego z posłów PiS (Adama Kwiatkowskiego) to medialna ustawka. Problem jest taki, że Kwiatkowski naprawdę złamał nogę na stoku i będzie miał przeprowadzony zabieg. Sugestie, że w sztabie PiS jest aż taka wola zwycięstwa, że poświęcono zdrowie swojego polityka może i są miłe dla otoczenia Dudy, ale w istocie kuriozalne i dobrze pokazujące niepewność w obozie władzy.

Nic dziwnego, że w odpowiedzi internauci zareagowali natychmiast, zestawiając obu kandydatów na stoku.

Rabka i narty to już jednak przeszłość i choć sztab Dudy wygrał wczorajszy dzień w kampanii, wykorzystując aktywność swojego kandydata do maksimum, to w sztabie przygotowane są kolejne pomysły. Już wkrótce zobaczymy nowy spot telewizyjny Andrzeja Dudy i kampanię billboardową. O planach PiS jako pierwsza napisała „Rzeczpospolita”.

Partia przeznaczy na nią dziesięć razy więcej środków niż na emisję grudniowego spotu z życzeniami świątecznymi kandydata. Mediaplan zakłada, że w ciągu dwóch tygodni intensywnej kampanii przekaz dotrze do ok. 25 mln Polaków

— pisze „Rz”.

Przygotowując wraz z Marcinem Wikłą reportaż do nowego numeru „wSieci”, zajrzeliśmy za kulisy pracy kampanii, odbyliśmy szereg rozmów z politykami PiS pracującymi w sztabie i poza nim, odpytaliśmy znajomych i przyjaciół Dudy. Odsyłam do poniedziałkowego „wSieci” - dziś wspomnę o kilku technicznych aspektach, jakie pojawiają się podczas walki Andrzeja Dudy o jak najlepszy wynik w wyborach.

Spot, o którym wspomniała „Rz”, ma pojawić się w największych stacjach telewizyjnych w przyszłym tygodniu. Portal wPolityce.pl zapoznał się z nim - zgodnie z przyjętą w sztabie strategią klip ma dotrzeć przede wszystkim do elektoratu szeroko rozumianej prawicy. PiS idzie za ciosem po konwencji - to naprawdę profesjonalnie przygotowany spot. Obrazki z konwencji Dudy przeplatane są sekwencjami, w których pokazani są harcerze i młodzież, a także Grób Nieznanego Żołnierza i miejsca, w których spoczywają żołnierze AK. Promocję w telewizjach mają uzupełnić billboardy rozwieszone w całej Polsce.

To odpowiedź PiS na badania, z których wynika, że Duda nie ma jeszcze poparcia wszystkich tych, którzy wspierają obóz zjednoczonej prawicy (PiS-SP-Polska Razem). Plan sztabu zakłada, że w najbliższym czasie Duda dotrze do pułapu poparcia partii, a w ostatnich tygodniach kampanii zawalczy o elektorat niezdecydowany lub skupiony dziś przy Bronisławie Komorowskim. Jedno nie wyklucza zresztą drugiego - elektorat Komorowskiego jest przynajmniej w deklaracjach konserwatywny, więc sztab PiS chce upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu.

Po raz pierwszy od wielu miesięcy pozytywne sygnały płyną też z samego sztabu. Powody są dwa - pierwszy to jego skład, a drugi to elastyczność samego kandydata.

Pracujący przy kampanii politycy PiS przyznają półgębkiem, że w kampanii łatwiej pracuje się po zepchnięciu na drugi plan osób decyzyjnych skupionych przy byłym rzeczniku partii; odblokowano zamrożone dotąd pomysły, polepszyła się atmosfera i wreszcie można poczuć zespołowość. Dobrze było to widać podczas organizacji konwencji. Również dlatego - jak pisał najbardziej sumiennie pilnujący kampanii Dudy Paweł Majewski - dziś mało kto tęskni w partii za Adamem Hofmanem.

Ale złapanie głębokiego oddechu to nie tylko sprawa korekty w medialnym zapleczu partii - zupełnie inaczej wyglądają też relacje personalne. Duda jest dla Joachima Brudzińskiego czy Marcina Mastalerka bardziej kolegą niż zwierzchnikiem i mentorem, a to z kolei przekłada się na konkrety - kandydata na prezydenta szybciej niż szefa PiS daje się namówić na piarowe ruchy i gesty. Dla przykładu – podczas podróży Dudabusem po Mazowszu Brudziński wpada na pomysł skręcenia do lokalnego baru na ciepłą przekąskę. Fotoreporterzy są zachwyceni – zdjęcia z Dudą zamawiającym u zaskoczonej sprzedawczyni kubek kawy, obiegają niemal wszystkie media. Co bardziej dociekliwi węszyli ustawkę i przepytywali Bogu ducha winną kobietę serwującą posiłki, musieli jednak obejść się smakiem - zgodnie z prawdą sprzedawczyni przyznała bowiem, że o wizycie polityków nic nie wiedziała. Równie spontanicznie wyglądał pomysł z zamontowaniem kamery GoPro na kasku zjeżdżającego ze stoku Dudy. Z kolei w piątek zdecydowano, by udać się na Śląsk i spotkać z górnikami jeszcze przed wizytą Bronisława Komorowskiego. Wszystko po to, by być o krok przed urzędującym prezydentem i jego drużyną. Ruszyła też strona kandydata - przygotowana zaskakująco profesjonalnie jak na dotychczasowe wysiłki internetowe PiS.

Z Jarosławem Kaczyńskim takie próby „ocieplenia wizerunku” i szybkich ruchów często się nie udawały – a jeśli już do nich dochodziło, to po długich namowach i jeszcze dłuższym przygotowaniu. Duda jest w tych kwestiach o wiele bardziej elastyczny. Jak na razie, mimo często spontanicznego charakteru kampanii, obyło się bez wpadek, a sztabowcy potrafią wykorzystać też pomysły dorzucane z zewnątrz.

Przykładem był pomysł na Dudabus. Pierwsze kilkadziesiąt powiatów Duda odwiedził bowiem jeżdżąc do ich mieszkańców partyjną skodą, którą do tej pory poruszał się Jarosław Kaczyński. Z informacji wPolityce.pl wynika, że pomysł na zamianę pisowskiego samochodu na autokar z podobizną kandydata podsunął sztabowi PiS Jacek Kurski. Ten prosty zabieg połączony z falą popularności po sobotniej konwencji przyniósł ogromne zainteresowanie kampanią kandydata PiS – frekwencja obecności mediów w „Dudabusie” była stuprocentowa, nie było wolnego fotela, Duda nie mógł odpędzić się od dziennikarzy, którzy ustawili się w kolejce po rozmowę, a o trasie autokaru mówiło się we wszystkich stacjach telewizyjnych i radiowych.

To tyle, jeśli chodzi o pozytywy. Co z potencjalnymi problemami? W otoczeniu Andrzeja Dudy obawiają się tego, jak z kampanijnym maratonem poradzą sobie najbliżsi kandydata - chodzi o żonę i córkę. Obie bardzo cenią swoją prywatność i reagują alergicznie na pomysły mocniejszego zaangażowania w kampanię wyborczą – konsekwentnie odmawiają wywiadów lub choćby wypowiedzi, a niechęć tylko wzmogły pierwsze reakcje tabloidów.

Nazajutrz po weekendowej konwencji pod liceum, w którym małżonka Dudy uczy języka niemieckiego czekali dziennikarze i paparazzi, próbowano też zasięgać języka w samej szkole. Córka zaś nie mogła uwierzyć, że kabaretowe przedstawienie z liceum (którego fragmenty pozostały w serwisie YouTube) można było rozdmuchać do rozmiarów skandalizującego artykułu w „Fakcie”. Reporter dziennika miał podczas przejażdżki Dudabusa w zasadzie tylko jedno pytanie - czy Kinga otworzy bloga poświęconego modzie jak córka Tuska.

To osoby, którym naprawdę nie zależy na sławie i źle się z tym czują. I to nie jest łatwy dla nich czas - są odzierane z prywatności w sposób bezwzględny. Tego typu potraktowanie młodej osoby skutkuje tym, że ona czuje się osaczona, a tabloidowe publikacje poza próbą zaszkodzenia kandydatowi powodują też obawy - wariatów przecież nie brakuje

— mówi wPolityce.pl osoba dobrze znająca rodzinę Dudy.

A to przecież dopiero początek kampanii - liczba akcji, w których obie panie trafią na celownik tabloidów i politycznych przeciwników będzie rosła wprost proporcjonalnie do szans kandydata, takie są wilcze prawa kampanii. Wszystko to sprawia jednak, że nie ma mowy - przynajmniej na razie - o rodzinnej sesji zdjęciowej w magazynach lifestyle’owych czy kobiecych. Zresztą po wizerunkowych wpadkach Ewy Kopacz i jej bliskich może to i lepiej - przynajmniej przez pewien czas ten sposób walki o wyborcę stracił na wartości.

Sporo zamieszania w sztabie Dudy wywołało też przemówienie, które prof. Andrzej Nowak miał wygłosić podczas konwencji. Kandydat na prezydenta odetchnął z ulgą, bowiem tylko problemy zdrowotne historyka sprawiły, że efektownej konwencji nie przykrył w mediach apel o wysłanie Jarosława Kaczyńskiego do Sulejówka. Oczywiście prezesa nikt nigdzie przegoni, ale sugestie krakowskiego profesora zmartwiły otoczenie Dudy, bo osobom nieprzychylnym łatwiej dziś budować opozycję między kandydatem PiS na prezydenta i szefem partii.

Niechęć do intryg powoduje, że Andrzej Duda jest słabszy w wewnątrzpartyjnych gierkach i podchodach. A to - jak wskazują moi rozmówcy - może z czasem okazać się minusem w kampanii.

To człowiek, który jest lojalny, nastawiony na wypełnienie konkretnego zadania, ale czasem w polityce potrzeba bezwzględności. Dla przykładu - on nie skorzystałby w kampanii z opcji pt. „dziadek z Wehrmachtu”

— słyszymy w otoczeniu Dudy.

W sztabie dominują jednak niewidziane od dawna w PiS entuzjazm, energia i wiara w zwycięstwo. Kolejne udane pomysły dodają tylko animuszu, którego i tak jest pod dostatkiem. Prawdziwy test czeka jednak Dudę i jego sztab, gdy przyjdą pierwsze problemy, ostre i brudne ataki ze strony Platformy, a w kampanię na poważnie zaangażuje się Bronisław Komorowski.

I w tym sensie rację miał Adam Hofman, przestrzegając przed czarną propagandą i komentując, że otoczeniu Dudy udała się studniówka, ale dopiero czeka je matura. Jak na razie przygotowania do niej wyglądają jednak bardzo obiecująco.

CZYTAJ TAKŻE: Sztab PiS powinien wysłać z Nowogrodzkiej bukiet kwiatów do Nałęcza, Kopacz i Sobieniowskiego. Nikt nie zbudowałby szybciej i lepiej pozycji Andrzeja Dudy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych