Ministerstwo zdrowia nieoczekiwanie zmieniło kurs w sprawie dostępności pigułki wczesnoporonnej bez recepty. Choć jeszcze niedawno zapewniało, że w trosce o zdrowie pacjentek, pigułki dopuszczone przez Komisję Europejską do wolnej sprzedaży, w Polsce będą dostępne dopiero po konsultacji z lekarzem, nagle zmienił zdanie.
Sławomir Neumann, wiceminister zdrowia, który kilka dni temu twierdził, że KE daje poszczególnym krajom wolną rękę, z czego Polska skorzysta, nie dopuszczając pigułki bez recepty, teraz twierdzi, że zostaliśmy zmuszeni do sprzedaży pigułki „po” bez recepty mocą prawa Unii Europejskiej.
Jesteśmy członkiem Unii Europejskiej. Firma skorzystała z tzw. rejestracji centralnej, czyli na wszystkie kraje UE. W decyzji Komisji Europejskiej jest dopuszczenie tego leku dla wszystkich krajów UE. Wyjątek jest taki: jeżeli prawo danego kraju jest uchwalone wcześniej, ustawowe, i mówi, że są jakieś ograniczenia, to prawo to może być wtedy w poszczególnych krajach inaczej stosowane
— mówił Neumann w RMF FM, dodając, że „nie ma dzisiaj w Polsce ustawy, która ograniczałaby sprzedaż środków antykoncepcyjnych, czyli nie ma możliwości ustawowego ograniczenia tego na receptę i prawo wchodzi wprost”.
**My będziemy teraz oczywiście analizować całą sytuację, bo ona jest jak gdyby nowa”
— powiedział wiceminister zdrowia. Stanowczo sprzeciwił się także głosom nazywającym ten środek „trutką na dzieci”. O tym, że pigułka „po” jest zakamuflowana aborcją mówił m. in. Jarosław Gowin.
Również europoseł Bolesław Piecha - lekarz ginekolog - wyliczał szkodliwe skutki dla zdrowia kobiet i ich przyszłego potomstwa, wskazując na ogromne pole do nadużyć. Zdaniem Piechy, mamy tu do czynienia z lobbingiem politycznym i biznesowym.
Mam nieodparte wrażenie, że chodzi i o jedno i o drugie. Ten polityczny to oczywiście pochodzący z różnych grup lewackich, feministycznych i innych, liberalnych obyczajowo. Z drugiej strony chodzi o interesy firm farmaceutycznych
— podkreślił w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
Mimo głośnego sprzeciwu ekspertów i lekarzy, Neumann upiera się, że „pigułka po” jest dla zdrowia kobiet nieszkodliwa, a lek nie wywołuje poronienia:
Nie jest to prawda. (…) przytoczę zdania lekarzy, ekspertów, którzy brali udział w ocenie tej tabletki, w ocenie tego produktu - i w Europie, i konsultanta krajowego ginekologii w Polsce, który mówi wyraźnie, że jeżeli kobieta, dziewczyna będzie w ciąży, to ta tabletka już nic nie pomoże
— mówił Sławomir Neumann, później przyznając, że różne są interpretacje od kiedy należy stwierdzać ciążę.
(…) niektórzy twierdzą, że ciąża jest już właściwie, jak dochodzi do stosunku, i wtedy wszystko, co się robi, nawet używanie prezerwatywy, jest czymś, co powinno być zabronione, bo to już jest prawie naruszanie ustawy. Realnie jest tak: jeżeli kobieta zajdzie w ciążę, to ta tabletka nie pomoże - i na to są ekspertyzy, dokumenty, dowody medyczne badań. To nie jest pigułka aborcyjna - ona jest pigułką antykoncepcyjną
— mówi, a debatę na ten temat nazywa „zastępczą”.
(…) dającą możliwość mówienia o swoim sumieniu, etyce i religii. Mało jest w tym stanu rzeczywistego, tabletki i antykoncepcji
— powiedział.
(…) żebyśmy też nie skończyli z tą debatą w ten sposób, że pojawią się pomysły, na zakaz sprzedaży środków antykoncepcyjnych w Polsce
— apelował.
Jak widać, grupy lobbingowe skutecznie pilnują swoich interesów.
źródło: rmf24.pl/Wuj / mall
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/229884-neumann-powtarza-argumenty-lobbystow-pigulka-po-nie-jest-zakamuflowana-aborcja-ani-trutka-na-dzieci