wPolityce.pl: Po zamachach terrorystycznych w Paryżu rozpoczęła się debata dotycząca bezpieczeństwa Polski. Władze przekonują, że jesteśmy bezpieczni, a terroryzm nam nie zagraża. Jak Pan ocenia takie uspokajające tony?
Prof. Romuald Szeremietiew: Chętnie posłuchałbym archiwalnych już wypowiedzi francuskich władz, gdy pojawiły się akty terroru w innych krajach. Ciekawe co oni wtedy mówili o bezpieczeństwie Francji… Pewnie też zapewniali, że ich kraj jest bezpieczny. Z aktami terroru jest zawsze tak, że jesteśmy bezpieczni, dopóki ktoś nie będzie chciał się dopuścić aktu terroru. Możliwości zapobieżenia zamachowi nie są de facto wielkie. Nie wiem, jak rozbudowane musielibyśmy mieć służby, żeby miały one agenturę we wszystkich potencjalnych środowiskach, które mogą nam zagrozić. Raczej wątpliwe jest, by państwo było w stanie utrzymywać tak gęstą sieć agenturalną.
Jak zatem oceniać uspokajanie władz?
Zapewnienia władz należy brać zawsze, jako formę terapii społecznej. Wiadomo, że media nagłaśniają informacje, więc rząd mówiąc o zagrożeniu szerzyłby strach. Nie przesadzałbym jednak z wagą merytoryczną tych zapewnień. Lepiej, żebyśmy nie musieli sprawdzać, czy Polska jest bezpieczna.
Polsce zagraża nie tylko terroryzm islamski. Były doradca Władimira Putina wskazuje w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, że inwazja na Polskę to kwestia czasu. Jak to oceniać?
Takie słowa i ogólnie wydarzenia na Wschodzie należy traktować bardzo poważnie, szczególnie od czasu, gdy Rosja rozpoczęła politykę agresywną wobec Ukrainy. Nie ulega wątpliwości, że Polska jest rodzajem wroga dla Rosji i przeszkadza w jej planach ekspansji na Zachód. W jej perspektywie Polska powinna zostać usunięta. Należy działać tak, by Moskwie się to nie udało. Jednak należy również pamiętać, że zamachy terrorystyczne i sprawa agresji rosyjskiej mogą mieć ze sobą związek.
Jaki? Skutki zamachów we Francji mogą wpływać na naszą sytuację geopolityczną?
Oczywiście. To, co dzieje się na Zachodzie, może mieć swoje skutki na Wschodzie. Można wręcz spekulować, czy Rosja może mieć związek z tymi zamachami. To jedynie spekulacja, ale jeśli Rosja chce zająć Ukrainę, jeśli chce poczynić kolejne kroki w swej agresji na Europę Środkową, to największym przeciwnikiem Moskwy są Stany Zjednoczone i NATO oraz w mniejszej czy większej mierze kraje Europy Zachodniej. Ci sojusznicy, choć są członkami Sojuszu, nie wyglądają na specjalnie twardych oponentów Rosji. Oni nie prezentują specjalnie twardej postawy, ale pewne minimalne kroki wykonują.
To się może zmienić, jeśli bezpieczeństwo na Zachodzie będzie zagrożone?
Wyobraźmy sobie, że kraje Europy Zachodniej, Wielka Brytania, Francja czy Niemcy, stają się ofiarami serii zamachów. Co się wówczas będzie działo? Zapewne Europa Zachodnia straci natychmiast z oczu cały Wschód i zajmie się sobą, swoim bezpieczeństwem. W tej sytuacji rosyjskie wsparcie w wojnie z terroryzmem byłoby bardzo wskazane. To otworzyłoby wręcz drogę Rosji do realizacji jej planów ofensywnych. Można więc przyjąć, że to wściekli muzułmanie wygenerowali zamachy we Francji, jednak pamiętając, że frakcja Czerwonych Brygad, czy grupa Baader-Meinhof były finansowane również przez sowiecki wywiad, nie można wykluczyć, że w tym kociołku islamskim miesza nie tylko sam islam. Ta sytuacja odbiłaby się na nas. Pytanie, jak będziemy działać i przeciwdziałać wtedy zagrożeniu.
Rozmawiał Stanisław Żaryn
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/229327-szeremietiew-mozna-wrecz-spekulowac-czy-rosja-ma-zwiazek-z-zamachami-we-francji-nasz-wywiad