Owsiak przyznaje: Nie ujawnimy dokumentów, bo tam są tajemnice handlowe! "Problemem jest hejterstwo..."

YT/kreciola.tv
YT/kreciola.tv

Tam są tajemnice handlowe i nikt na świecie nie zgodziłby się na ich ujawnienie. Świadomie zrezygnowaliśmy z okazania tych dokumentów

przyznaje Jerzy Owsiak w rozmowie z serwisem gazeta.pl, komentując wyrok sądu, który nakazał szefowi WOŚP ujawnienie dokumentacji związanej z funkcjonowaniem jego spółek.

CZYTAJ TAKŻE: Pospieszalski ujawnia nowe fakty z przeszłości szefa WOŚP: co Owsiak robił w firmie, która była przykrywką dla wojskowego wywiadu!?

Owsiak pytany o ten wątek mocno się denerwuje i opowiada, że… żadna firma nie zgodziłaby się na ujawnienie swoich dokumentów finansowych.

Proszę pamiętać, że w ciągu 23 lat fundacja dokonała zakupu sprzętu na 592 mln zł. Mamy swój regulamin i mówimy wyraźnie - cena sprzętu jest tajemnicą. Dlaczego? Ponieważ często firmy z różnych pobudek bardzo obniżają cenę - chcą wejść na rynek, oferują supersprzęt i wiedzą, że nasze zakupy są bardzo dobrze odbierane w biznesie medycznym. Kiedy zażądano od nas przedstawienia wszystkich dokumentów z dziesięciu lat, nie zgodziliśmy się. Powiedzieliśmy, że jeśli sąd wyznaczy zawodowego audytora, to je przedstawimy, ale na pewno nie damy tych dokumentów człowiekowi, który zaraz będzie je publikował. Tam są tajemnice handlowe i nikt na świecie nie zgodziłby się na ich ujawnienie. Świadomie zrezygnowaliśmy z okazania tych dokumentów. No i wyrok był tego konsekwencją

— czytamy.

Szef WOŚP mocno narzeka w rozmowie na polskie społeczeństwo - zwłaszcza tych, którzy mają wątpliwości wokół działalności Owsiaka i jego spółek. Dostaje się też niewystarczająco rozgrzanym sędziom.

Proszę sobie wyobrazić, że nasz adwokat kilka lat temu na sali sądowej przez 20 minut opowiadał o formacji SS, która zabijała ludzi. Sędzia słuchał tak, jakby chciał mieć dowód, że ta czapka, w której mnie przedstawiono, to zły symbol. Wydaje mi się, że w Polsce nawet małe dziecko wie, że SS to nie była rurka z kremem. Sprawa zakończyła się pogrożeniem blogerowi. To jest bolesne, ale nie zabija fundacji

— mówi.

Owsiak przekonuje, że jego inicjatywy często muszą się borykać z problemami, jakie stawia biurokracja. Jak sobie radzi?

Był taki Woodstock, kiedy wojewoda na dwa dni przed festiwalem wprowadził takie zmiany, że należało wszystko odwołać. Powiedziałem - daję panu mikrofon i niech pan zamknie ten festiwal. Wtedy zmiękł i stwierdził, że wracamy do starych zasad

— chwali się Owsiak.

Zdaniem szefa WOŚP głównym problemem debaty w Polsce jest „hejterstwo”.

Problemem jest hejterstwo, z którym polskie prawo nie daje sobie rady. Nie ma standardu dla człowieka, który nazywa mnie „hieną cmentarną”. Kiedy dochodzi do sprawy sądowej, sędzia uznaje, że jako osoba publiczna powinienem mieć grubą skórę i większą tolerancję na takie rzeczy. Czy można tolerować siebie w czapce gestapo z ohydnym podpisem i stwierdzeniem, że przywłaszczyłem sobie pieniądze i za nie żyję?

— irytuje się Owsiak.

lw, gazeta.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.