Komorowski broni słów Kopacz o lojalce! "Nie wiem czy miała dość insynuacji wobec jej osoby czy może miała na myśli zjawiska ze stanu wojennego..."

Czytaj więcej 50% taniej
Subskrybuj
fot. PAP/Jacek Turczyk
fot. PAP/Jacek Turczyk

To jest oryginalny pomysł, aby sugerując, że jest zagrożona demokracja, w pełni z niej korzystać. Sam fakt odbycia tej demonstracji jest pośrednio dowodem

— oceniał na antenie Radia Zet Bronisław Komorowski sobotnią manifestację organizowaną przez Prawo i Sprawiedliwość.

Odnosząc się do słów Mariusza Błaszczaka, który zauważa że zapalanie świeczki w dniu 13 grudnia i przemawianie wcześniej na pogrzebie Jaruzelskiego to znak hipokryzji prezydenta, Komorowski stwierdził:

Gen. Jaruzelskiego to ja słuchałem, kiedy mnie wprowadzano do więzienia 13 grudnia i chyba wiem więcej na temat gen. Jaruzelskiego i stanu wojennego niż pan Błaszczak.

Jednak do działania w stylu: Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek, już się nie odniósł. Za to ochoczo przytaknął Monice Olejnik, która sugerowała, że retoryka PiS-u jest taka: premier Kopacz i prezydent stoją tam, gdzie stało ZOMO, a Jarosław Kaczyński po dobrej stronie.

Pewnie ma na to wyjść, ale to nie ma nic wspólnego z prawdą historyczną

— mówił Komorowski.

Dał też piękny przykład podwójnych standardów, komentując - albo raczej unikając komentarza - ws. skandalicznych słów Ewy Kopacz, która sugerowała Kaczyńskiemu podpisanie lojalki, mimo że już kiedyś zanegował to sąd:

Nie słyszałem wypowiedzi, słyszę tylko dyskusję wokół niej. Wolę wystąpienia pani premier pełne spokoju i łagodności, one są dla niej typowe, nie lubię wypowiedzi polityków PiS-owskich agresywnych w kierunku pani premier Kopacz, jak i do mnie. To niepotrzebne złośliwości i brutalność polityczna. Nie wiem czy w tym przypadku pani premier miała dosyć insynuacji wobec jej osoby czy może miała na myśli zjawiska przymuszania w stanie wojennym

— mówił Komorowski, de facto podtrzymując skandaliczną retorykę Kopacz. Czyżby władza znów wyciągała szafę Lesiaka, jak to mówiła wczoraj w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Staniszkis?

Zdaniem prezydenta maszerowanie 13 grudnia „w obronie wolnych mediów”, jest bezzasadne, bo przecież dziennikarze zatrzymani w PKW… i tak zostali uniewinnieni.

Dziennikarze zostali przez sąd uwolnieni z zarzutów. Tak jest, że jeżeli ktoś jest podejrzany to go wsadzają na 48h, a jeżeli podejrzenie się nie potwierdza to się ich wypuszcza. (…) Szkoda że policja nie zreflektowała się w odpowiednim momencie. Tu jest już dawno po problemie, a marsz był organizowany, jakby oni jeszcze siedzieli w więzieniu

— mówił prezydent.

Chwalił też decyzję biskupów o wycofaniu się z komitetu honorowego marszu:

Biskupi, oni wcześniej byli w komitecie marszu, tylko marsz się zmienił – on kiedyś był marszem pamięci historycznej, a w tym roku związany był głównie z bieżącą polityką. Mnie nie dziwi i oceniam jako prawidłowy krok wycofanie się z komitetu honorowego biskupi. Oni powinni stać na straży tego, aby nie dzielić wiernych, nie dzielić Polaków. A każde uczestniczenie w operacji politycznej, ma na celu pogłębienie Polaków.

Dzwonił pan w tej sprawie?

— dopytywała Olejnik.

Nie musiałem

— odparł Komorowski. Jak interpretować te słowa?

Jako, że większość rozmowy to było komentowanie słów czy to Jarosława Kaczyńskiego (swoją drogą, co o czym oni by rozmawiali gdyby jego nie było) czy kogoś z PiS-u, to prezydent komentował także słowa dotyczące terroryzowania sędziów:

Mam nadzieję, że prezes znajdzie tego sędziego w Polsce, który czuł się sterroryzowany przez NSA, SN czy TK: paznokcie mu zdejmowano czy robiono inne rzeczy. Interpretowanie normalnego spotkania prezydenta po to, żeby stwierdzić, że nonsensowne były pomysły unieważnienia wyborów, to jest nadinterpretacja, widzenie świata poza rzeczywistością. Śmieszność tych zarzutów polega na tym, że ani TK, NSA ani SN nie ma nic do sądów – sądy są niezależne. Nawet gdyby chcieli zrobić krzywdę jakiemuś sędziemu to by nie mogli. To jest nadużycie strasznych słów!

— oburzał się.

Ewidentnie unikał też krytyki pod adresem Radosława Sikorskiego, bo zapytany przez dziennikarkę o to czy marszałek powinien się wytłumaczyć ze swojej kilometrówki, stwierdził:

Podejrzenia w Polsce bardzo łatwo jest rzucić w przestrzeń, tak jak z fałszowaniem wyborów. Trzeba uważać, jeżeli czegoś nie umie się udowodnić. Zawsze jest obowiązek udowodnienia cudzej winy. Obserwując sprawę w Sejmie, wydaje mi się, że najlepiej by było, by prezydium czy konwent spotkali się i (…) zamiast się wzajemnie oskarżać, zastanowili się czy nie warto zmienić przepisów wewnętrznych w sejmie, tak by nie powstawały pokusy do generalnych zarzutów wobec polityków

— mówił. Warto pamiętać jak łatwo ferował wyroki ws. „trzech muszkieterów” z PiS-u.

mc

—————————————————————————————————-

Ekskluzywne, świąteczne wydanie tygodnika „wSieci”, aż 132 strony!

W prezencie dla Czytelników praktyczny kalendarz na cały 2015 rok na biurko!

Tygodnik dostępny również w wersji elektronicznej!

Więcej na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych