Wybory samorządowe zakończyły się skandalem, jaki, nawet pomimo szeregu afer w III RP, rzadko spotykało się w Polsce. Chaos i bałagan, panujące od kilku dni, doniesienia o kolejnych fałszerstwach wyborczych, muszą skłaniać do stawiania postulatów twardych, jak powtórzenie wyborów oraz szczegółowy audyt całej procedury, a być może i ponowne przeliczenie głosów w atmosferze silnej kontroli społecznej. Jednak okupacja siedziby PKW wydaje się działaniem nie tylko pochopnym, ale niestety być może szkodliwym politycznie i społeczne.
Wtargnięcie do PKW nastąpiło zaledwie kilka godzin po tym, jak prezydent Bronisław Komorowski tłumaczył, że żądania dotyczące wyciągnięcia odpowiedzialności ws. wyborów są „odmętem szaleństwa”. Zdaniem prezydenta o braku wiarygodności wyników, a także o odwoływaniu członków PKW nie może być mowy. Zajęcie PKW w tej sytuacji legitymizuje słowa Bronisława Komorowskiego, który zgodnie ze swoją tradycją postanowił uspokajać i przekonywać, że nic się nie dzieje.
Fakt, że po wyborach mamy do czynienia ze skandalem, jest powszechnie uznany. I to nie tylko w mediach czy środowiskach konserwatywnych. Również media tzw. mainstreamowe nie szczędzą słów krytyki pod adresem procesu wyborczego. Ba, nawet ludzie Platformy Obywatelskiej, jak minister Halicki, czy wywodzący się z PO szef NIK Krzysztof Kwiatkowski mówią tym samym, co PiS, językiem. I zdaje się wyczuwają nie tylko skandal, ale i nastroje społeczne. Ludzie mają prawo być, i są, wkurzeni z racji sytuacji, jaka ma miejsce.
Środowiska konserwatywne stają się wtedy najgroźniejsze, gdy ich postulaty naprawy państwa są podzielane przez szersze masy społeczne. Właśnie zachodzi szansa, by na sprawie wyborów samorządowych zbudować szeroki front krytyki obecnej sytuacji oraz działalności PKW. Skutki polityczne porozumienia w tej sprawie mogą być więcej niż znaczące, szczególnie w demokracji, w której nawet najbardziej oczywiste postulaty i tezy potrzebują poparcia społecznego. W tej właśnie sytuacji do gry weszły środowiska i ludzie, którzy zajęli PKW i wysuwają żądania dotyczące natychmiastowego usunięcia wszystkich członków PKW.
Widząc to, co dzieje się w PKW budzą się pytania, i o to, jakie środowiska reprezentują ludzie, okupujący siedzibę Komisji i dlaczego stawiają postulaty, które są nierealne – nikt zdaje się na poważnie nie liczy się z dymisją PKW na kilka dni przed II turą wyborów samorządowych; nie wiadomo nawet jakby miało wyglądać w obecnych warunkach ogłoszenie ostatecznych wyników wyborów.
Najważniejsze być może będą jednak skutki polityczne tego, co właśnie dzieje się w PKW. W oczach szerszych grup społecznych akcja w Komisji może stać się przyczynkiem do ośmieszenia wszelkich racjonalnych i potrzebnych postulatów dotyczących ostatnich wyborów oraz konieczności naprawy polskiego systemu wyborczego.
Wyniki wyborów są wypaczone - to oczywiste. Okupacja PKW przekreśla szanse na skuteczny protest
— w ten sposób protest w PKW skomentował Jarosław Gowin.
Niestety wydaje się, że polityk może mieć rację. Okupacja PKW zapewne zostanie przez tzw. lemingów odrzucona jako przesada, oszołomstwo i radykalizm, podpalanie Polski. Tymczasem racjonalny i spokojny przekaz PiSu, wspartego m.in. przez SLD, a także w pewnej mierze przez, przekaz medialny, miał szanse do nich przemówić.
Oczywiście są sytuacje, w których realia pchają ludzi ku decyzjom gwałtownym, ponieważ uznają oni, że należy działać wbrew okolicznościom i nie zważać na skutki uboczne.
Czy zaszła taka sytuacja? Czy okupacja PKW to w tej chwili najlepsza forma walki o wolną Polskę czy „odmęty szaleństwa”? Niech każdy sam odpowie na to pytanie…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/222890-okupacja-pkw-dobra-forma-walki-o-wolna-polske-czy-odmety-szalenstwa
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.