Z kolejnych regionów Polski nadchodzą kolejne niepokojące i szokujące informacje związane z tym, jak były (i wciąż są…) liczone głosy w poszczególnych komisjach i jak duże problemy z systemem informatycznym paraliżują prace komisji.
Sprawę opisuje nawet „Gazeta Wyborcza”. Stołeczny oddział dziennika pisze o skandalicznych procederach na warszawskiej Pradze.
Kandydaci alarmują na Facebooku, że karty z głosami nie były zabezpieczone. Jeden złożył w tej sprawie doniesienie o popełnieniu przestępstwa
— czytamy.
Wypełnione karty wyborcze dosłownie walały się w stercie kartonowych pudeł i plastikowych workach. Skandal opisuje radny Praskiej Wspólnoty Samorządowej Kamil Ciepieńko.
Karty z głosami leżały w sali konferencyjnej. Drzwi do niej są zamykane na zwykły klucz. Zresztą i tak musiały być otwarte, bo cały czas wchodzili i wychodzili radni. Tuż obok znajduje się wydział obsługi mieszkańców, więc do sali mógł wejść praktycznie każdy. (…) Po podliczeniu wyników w urzędzie nagle się okazało, że znaleziono jeden głos, które zadecydował, że tracimy mandat na rzecz PO
— opowiada polityk.
Rzeczniczka dzielnicy tłumaczy jednak, że sala była „zamykana na klucz”. Ale radni dopowiadają kolejne skandale: urny w trzech komisjach nie były zaplombowane, niektóre listy były zdublowane, jeszcze gdzie indziej wydano po prostu za dużo kart. O niepilnowanych „workach z głosami” mówią też mieszkańcy Pragi Południe.
Dariusz Lasocki, radny PiS z Pragi-Południe, złożył w tej sprawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. „Nie może dochodzić do sytuacji, gdy dokumenty wyborcze leżą pod murem jak śmieci. Moim zdaniem doszło do złamania prawa, nie tylko wyborczego, ale też karnego”
— czytamy.
W dodatku masowo napływają sygnały od wyborców, którzy głosowali na danego kandydata, a w wynikach… otrzymał on zero głosów. O jednym z takich przypadków poinformował też Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego.
Podobne sygnały płyną z Gdańska. Również i tam występują olbrzymie problemy z liczeniem głosów. Jak nieoficjalnie dowiedziała się reporterka Radia Gdańsk, są problemy z weryfikacją głosów. Komisje liczyły je ręcznie. Po odblokowaniu systemu, członkowie wprowadzili do niego dane i okazało się, że wyniki… kompletnie się nie zgadzają. Trzeba więc jeszcze raz wszystko przeliczać. To z kolei może spowodować, że wyniki wyborów do sejmików mogą pojawić się dopiero pod koniec tygodnia. Inne z komisji nieoficjalnie mówią nawet o przyszłym tygodniu.
Chaos, bałagan i olbrzymie zaniedbania. Czy te wybory mogą zostać uznane za rzetelne?
lw
———————————————————————————————
Uwaga!
Super oferta dla czytelników tygodnika „wSieci”!
Zamów roczną prenumeratę tygodnika „wSieci”, miesięcznika „wSieci Historii” lub prenumeratę PAKIET (oba tytuły) a otrzymasz w prezencie książkę historyczną z oferty bestsellerów wydawnictwa Zysk i Spółka. Oferta ważna do wyczerpania zapasów!
Tylko dla prenumeratorów ceny niższe niż w kiosku o 30%!
Więcej informacji na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/222630-ale-kosmos-znamy-kolejne-kulisy-liczenia-glosow-karty-wyborcze-w-otwartych-workach-urny-bez-plomb-i-olbrzymi-balagan