Liczba absurdów w tych wyborach przekroczyła już dawno poziom spotykany w filmach Barei. I końca nie widać. Ale w przeciwieństwie do filmów tego znakomitego reżysera, to, co obserwujemy od niedzieli wcale nie jest zabawne. Bo kogo z Polaków może cieszyć widok rozsypującego się naszego państwa?
Może kiedyś zostanie naprawiony system informatyczny. Może nawet nie popsuje się od razu ponownie. Ba, nawet przetrawi i wydrukuje dane, które zostaną do niego wpisane. Ale to nie zmieni faktu, że znaczna część komisji wyborczych rozeszła się do domów. Gdzie są karty do głosowania wrzucone do urn w tych komisjach? Gdzie projekty protokołów? Czy ktoś tego pilnuje? I kto?
Na te pytanie nie ma odpowiedzi, bo Państwowa Komisja Wyborcza nawet nie wie, ile komisji się rozeszło.
Ważność wyborów zawsze stwierdza Sąd Najwyższy. Czy w takiej sytuacji to zrobi? Co powiedzą sędziowie, gdy jakichś obywatel zaskarży wyniki, stwierdzając, że w tym chaosie mogło dojść do fałszerstw? PKW, oczywiście, trzeba rozgonić na cztery wiatry. A może komuś chodzi o to, żeby tak samo stało się z wynikami tych wyborów?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/222463-czy-wyborom-samorzadowym-grozi-uniewaznienie-lub-sfalszowanie-trudno-pojac-ten-chaos-jesli-jego-celem-nie-jest-cos-paskudnego