Czymś niewiarygodnym była kolejna konferencja prasowa Radosława Sikorskiego. Wniosek jaki z niej można wyciągnąć jest taki, że były szef polskiej dyplomacji… powtórzył rozmowę, przy której go nie było, a następnie stwierdził, że… nie było samej rozmowy. Kuriozum!
A jeszcze o w południe powtarzał, że relacja była prawdziwa…
Marszałek Sejmu rozpoczął jednak spotkanie od przeprosin skierowanych do dziennikarzy.
Chciałem państwa serdecznie przeprosić za to, co miało miejsce dziś rano. Jako były dziennikarz nigdy nie unikałem kontaktu z mediami i to, że skróciłem swoją wypowiedź wynikało z presji czasu
— stwierdził.
Ucieczkę przed dziennikarzami tłumaczył brakiem czasu. Wcześniej bowiem otwierał wystawę poświęconą Nowej Zelandii.
Stworzyło to niefortunną sytuację, która się nie powtórzy. Mam nadzieję na bliższy kontakt z państwem, z mediami, i na lepszą współpracę w przyszłości
— zaznaczył.
W sprawie samych słów o „rozbiorowej” propozycji od Putina, Sikorski mówił, że… „zawiodła go pamięć”!
Co do meritum sprawy – moją intencją nie było ograniczenie dostępu do informacji, tylko jej precyzja. Chciałem nauczony doświadczeniem, że nieautoryzowane wypowiedzi są nadinterpretowane, chciałem dać do dyspozycji tekst autoryzowany
— stwierdził.
Zawiodła mnie pamięć – po sprawdzeniu okazało się, że w Moskwie nie było dwustronnego spotkania Tusk-Putin. Wszyscy wiecie, jak wiele czasu, energii i pasji poświęciłem sprawom Ukrainy. Przez 7 lat czy to Partnerstwo Wschodnie, czy kolejne expose i wizyty…
— mówił.
A to oznacza, że w rozmowie z „Politico” albo zmyślał, albo… po prostu minął się z prawdą. Sikorski zapewniał, że „troszczy się o Ukrainę”.
To jest to, czym żyłem przez siedem lat – gdy teraz widzę, jak Krym został anektowany, a na części wschodniej nadal nie ma pokoju, nadal integralność Ukrainy nie została przywrócona, to mam nadzieję, że państwo zrozumiecie, że chciałem wysłać sygnał, jak wielkim błędem jest polityka Władimira Putina
— ocenił.
Zdarza się człowiekowi zagalopować. Jest mi szczególnie przykro, że w niezręcznej sytuacji postawiłem przewodniczącego-elekta Rady Europejskiej, jak i panią premier Ewę Kopacz
— pokornie przyznał Sikorski.
Wypowiedź Putina - której miało nie być (?!) - nazwał „ponurym żartem”.
Sprawa była ponurym żartem, ale w świetle tego, co się zdarzyło w ostatnich latach, nabrała innego znaczenia… Inaczej mnie się skojarzyło
— oznajmił.
Zaznaczył, że nie sporządzono z niej żadnych notatek, nie powiedziano o niej również prezydentowi Kaczyńskiemu. Nie chciał też mówić, z czyich słów zna przebieg rozmowy, w której Putin miał zaproponować Polsce rozbiór Ukrainy.
Nie brałem udziału w tej rozmowie, więc nie ja informowałem. Raz mnie pamięć zawiodła, nie chcę popełnić tego samego błędu – z ponurych żartów nie robi się notatek
— zakończył.
Kompromitacja pana marszałka. Aż żal było patrzeć. Mamy jedno podsumowanie tego wtorkowego cyrku:
svl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/218983-schizofrenia-sikorskiego-kuriozalne-tlumaczenia-zawiodla-mnie-pamiec-nie-bylo-spotkania-tusk-putin