TYLKO U NAS. Macierewicz: Po siedmiu latach tłumaczenia, że nie ma zagrożeń, okazuje się, że istnieją GRU, szpiedzy i ludzie groźni dla Polski. NASZA RELACJA

wPolityce.pl
wPolityce.pl

Po 7 latach tłumaczenia nam że nie ma zagrożeń ze strony Rosji, a Putin jest najprzyjemniejszym człowiekiem na świecie, że trzeba być funkcjonariuszem KGB, by dostać dowody związane ze zbrodnią smoleńską, okazało się, że istnieje GRU, wywiad, szpiedzy i ludzie groźni dla Polski

— mówił Antoni Macierewicz podczas dyskusji poświęconej służbom specjalnym, która odbyła się na Uniwersytecie Warszawskim w czwartkowy wieczór.

Spotkanie w szczelnie wypełnionej auli Starego BUW zorganizowało Niezależne Zrzeszenie Studentów UW, a poprowadził je dr Krzysztof Wąsowski.

Fot. NZS UW
Fot. NZS UW

Początkowe ustalenia zakładały, że wraz z Macierewiczem dyskutował będzie Piotr Niemczyk, ten jednak wybrał dyskusję z Markiem Dukaczewskim na antenie tvn24, nie informując nawet organizatorów o swojej nieobecności.

Macierewicz przekonywał, że ostatnie siedem lat w polskiej polityce zostało zmarnowane, jeśli chodzi o skuteczne i propaństwowe działanie służb specjalnych.

Nie jest tak, że przejście przez szkolenia GRU jest najlepszą rekomendacją do służenia Polsce. Mówię o tym z żalem nad zmarnowanymi siedmioma latami, ludźmi i sytuacją. (…) Problem przyzwolenia na penetrację i zagrożenie dla Polski narodził się wraz z funkcjonowaniem przy władzy Donalda Tuska i Bartłomieja Sienkiewicza – człowieka, który był u narodzin służb specjalnych tzw. III RP. W roku 1989-1990 objęła władzę ekipa, która składała się z Milczanowskiego, Widackiego, Zimowskiego, Koniecznego i także właśnie Sienkiewicza i Niemczyka

— przypominał wiceszef PiS.

Macierewicz tłumaczył, że byli to ludzie, przed którymi postawiono reformę i zmianę w cywilnych służbach cywilnych. Wojskowe pozostawiono - jak to ujął - duetowi Bronisław Komorowski - Janusz Onyszkiewicz.

Podjęto wtedy decydujące postanowienie, które po dziś wisi nad Polską i ma swoje konsekwencje. Mianowicie decyzję, że nie likwiduje się komunistycznych służb, a dokonuje się pewnego rodzaju kombinacji akceptującej te służby i dodającej do nich nadzorców i troszeczkę świeżej krwi, trochę ze szczególnej opozycji. (…) Ten eksperyment skończył się katastrofą. To nie starsi ludzie zostali naprawieni i nauczyli się patriotyzmu, tylko odwrotnie: ci nowi zostali przez stary aparat zdemoralizowani. To proces, który tak się musi kończyć, ale w służbach specjalnych dzieje się to z nieprawdopodobnymi konsekwencjami

— przekonywał.

Zdaniem Macierewicza, by szeroko mówić o tym, jak działają służby specjalne, należy pozbyć się złudzeń i mitów, które narosły wokół specsłużb.

Służby specjalne lubią przedstawiać się jako James Bond, ludzie niezwyczajni, którzy mają specjalne zdolności. To wszystko o kant potłuc. To puszenie się i udawanie. Próba zastąpienia rzeczywistego działania sianiem atmosfery strachu

— ocenił.

I dodawał, żartując, że choć „chcą go powiesić na haku” za to, co robi i mówi, to udaje mu się wykonywać dobrą pracę.

Służby specjalne to aparat, którego obowiązkiem jest ochrona interesów państwa i obywateli w takich dziedzinach, które wymagają działania pozaustawowymi prawami obywatelskimi. Mają zezwolenie na łamanie i obchodzenie przepisów w dziedzinie praw obywatelskich – wyłącznie zgodnie z regulacjami, jakie zostały stworzone. (…) **To aparat, który wymaga silnej ręki. Gdy rozwiązałem WSI i tworzyliśmy wywiad i kontrwywiad, przyjęliśmy ludzi młodych, najczęściej po prawie

— wskazał.

Zaznaczył przy tym, że wbrew obiegowym opiniom powołani przez niego ludzie do służb specjalnych są dziś cenionymi fachowcami.

Dla przykładu - zatrudniłem biochemika, który zbudował nam cenione laboratorium. To setki młodych ludzi, którzy dziś są doświadczonymi funkcjonariuszami SKW i mimo błędów i działań zarządzających przeciwko państwu polskiemu, starają się pełnić swoją służbę dobrze

— przekonywał.

Apelował przy tym, by nie wierzyć w tezy, że likwidacja WSI była jedynym takim przypadkiem w historii.

Państwu często mówi się, że rozwiązanie WSI to jedyny taki wypadek. Irlandczycy rozwiązali swój kontrwywiad, Kanadyjczycy też, Czesi rozwiązali w ogóle służby wojskowe, bo były tak spenetrowane przez Rosjan, że nic nie mogli zrobić. W sytuacji, w której się znajdowała Polska i gdy byliśmy pod okupacją sowiecką przez 50 lat (…), to służby specjalne były aparatem represji wobec Polaków

— mówił Macierewicz, podkreślając konieczność zerwania z dawnymi nawykami, przyzwyczajeniami i prowadzoną przez specsłużby polityką.

Tak się jednak nie stało, co - zdaniem wiceprezesa PiS - odbija się czkawką do dziś.

Problem polegał na tym, że zmiana, która nazywała się pierestrojka polegała na tym, że aparat partyjny został zastąpiony aparatem bezpieki. (…) Ok. 40-50% instytucji gospodarczych, prywatnych, w tym wiele z telewizji i gazet zostało oddane ludzi dawnej bezpieki

— mówił.

I dodawał, na czym polegała główna oś sporu, która pojawiła się przy transformacji ustrojowej w Polsce i zmianach w służbach specjalnych. Na kim oprzeć nowe służby wolnej Polski?

Czy mają to być nowi ludzie czy starzy? Ten spór podzielił nas – my, wraz z Janem Olszewskim, Piotrem Naimskim, Piotrze Woyciechowskim, byliśmy przekonani, że nie ma niepodległego państwa bez własnych służb specjalnych, opartych o nowych ludzi. (…) Częścią tej historii był dramat smoleński – i nieopanowanie przez ludzi lewicy i centrum liberalnego służb. Oni mogą działać tylko wtedy, gdy są trzymani twardą ręką. Wiele dramatów, w tym morderstw, kradzieży i niszczenia państwa, jest winą tych ludzi, którzy nimi kierowali i nie potrafili nad nimi zapanować

— stwierdził.

Macierewicz tłumaczył, że rządzący w zamian za różne korzyści byli w stanie pozostawić te służby same sobie.

Dziś główny szef MSW był podsłuchiwany wraz z całym rządem przez własne służby

— puentował.

Po krótkim referacie Macierewicza zaczęły się pytania od publiczności. Jedno z nich dotyczyło smoleńskiej tragedii i tego, dlaczego ludzie prawicy, świadomi tego, czym jest putinowska Rosja, zdecydowali się wsiąść do jednego samolotu.

To nie jest pytanie do mnie – pan mnie pyta, dlaczego żaden z nich nie pomyślał – tego pan nie wie, i tego ja nie wiem. Wiem na pewno, że drugi samolot, który był przygotowany dla części z nich – bo mieli lecieć drugim - zepsuł się na dwie godziny przed wylotem. Oni zostali postawieni wobec takiego faktu. (…) Poza tym w dziejach świata nie było takiej zbrodni – nigdy tak wielka część elity jakiegokolwiek narodu nie straciła życia w jednej chwili. Nie było takiej sytuacji ani w transporcie lotniczym, ani w transporcie kołowym, ani nawet w czasie wojny. Niech pan weźmie poprawkę na tę niesamowitość

— odpowiadał Macierewicz.

I podkreślał, mówiąc o szczegółach przygotowań do feralnego lotu.

Nieszczęście polega na tym, że do tej zbrodni doszło. Była ona nieprawdopodobnie trudne do przewidzenia, ale i uniknięcia. Ten efekt końcowy polegający na tym, że ci ludzie znaleźli się w samolocie, nie był skutkiem wydarzenia na dzień czy godzinę przed tym, ale był procesem, który był przygotowywany co najmniej przez rok. Bo to rok wcześniej zostało uniemożliwienie kupno nowych samolotów, bo pan minister Klich odmówił zrealizowania tego, co przygotował minister Szczygło. Obarczanie odpowiedzialnością za to tych, którzy zginęli jest szczególną formą troski o nasze dobro wspólne

— stwierdził wiceszef PiS.

Inne z pytań dotyczyło wątków podejrzanych samobójstw i śmierci, których sprawstwo - jak pokazał między innymi film „Służby specjalne” Patryka Vegi - przypisuje się właśnie funkcjonariuszom służb.

Wiele morderstw było dokonanymi przez służby specjalne, ale wiele z nich były wynikiem walki o pieniądze. (…) Nie przypisujmy wszystkich nieszczęść służbom. Zabija się w ostateczności, a rządzi się najchętniej strachem kłamstwem, oszustwem i manipulacją

— mówił Macierewicz.

Na potwierdzenie swoich słów przywołał publikacje mediów, które oskarżyły go o przekazanie do tłumaczenia tajnego raportu WSI kobiecie, która była Rosjanką.

Nic z tego nie było prawdą, a tezę tę powtórzył prezydent, premier, Palikot i główne media. Pan Żakowski napisał nawet list otwarty do mnie jako wiceprezesa PiS, że jestem szpiegiem rosyjskim. (…) To wszystko zostało zainicjonowane przez szefów wywiadu wojskowego

— stwierdził.

Tak się rządzi – to jest prawdziwa władza, po co zabijać Macierewicza, skoro go można tak załatwić. To jest prawdziwy sposób działania. Zabija się w ostateczności – gdy mamy do czynienia z prezydentem państwa, które jest w stanie zatrzymać marsz mocarstwa do zdobycia władzy nad światem

— dodawał.

Nawiązał przy tym do smoleńskiej tragedii.

Lech Kaczyński mógł zjednoczyć państwa od Odry po Kaukaz. Wtedy można sięgnąć po śmierć, ale zazwyczaj zabija się w ostateczności

— kontynuował.

Pytany o swoje procesy z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi, odparł:

Miałem wytoczone 32 procesy – wygrałem ostatecznie 29 w WSI w Sądzie Najwyższym.

Nie zabrakło też pytań o bieżące tematy polityczne. Macierewicz odpowiadał między innymi na pytanie dotyczące afery taśmowej. Zwracał przy tym uwagę na groteskę faktu, że nagrany został szef MSW, który w latach 90. zakładał służby specjalne.

Gdyby to było tak, że szefem MSW była jakaś pani w średnim wieku, która nie była związana ze służbami, to powiedzielibyśmy: zdarza się. Ale tym człowiekiem, który był podsłuchiwany i który doprowadził do tego, był człowiek, który te służby zakładał i weryfikował. (…) Spór między nami w ten sposób został jednoznacznie zakończony. Sienkiewicz stał się sam ofiarą swojego błędu, a przy okazji cały naród

— mówił.

I przypominał, co - jego zdaniem - szef MSW ustalali z Markiem Belką na nagranej rozmowie.

On z panem Belką omawiał, jak zniszczyć opozycję, omawiał zamach stanu. Straszne rzeczy – PiS ma 43%, horror!

— żartował wiceszef PiS.

Macierewicz podkreślał również skandaliczny wątek związany z wpuszczeniem do komisji ds. służb specjalnych osoby, która była szkolona przez GRU.

CZYTAJ WIĘCEJ: Tajemnice doradcy komisji ds. służb. Opioła: WSI prowadziła postępowanie wobec płk. Polkowskiego

Gdy Putin przygotowuje wojnę przeciwko Ukrainie, to w tym właśnie w momencie do Sejmu, do komisji ds. służb specjalnych zostaje wprowadzony człowiek po szkoleniach GRU. Do centrum bezpieczeństwa państwa zostaje wprowadzony człowiek szkolony przez GRU. (…) Szkolenie przez GRU polega na tym, że prześwietla się psychikę i naturę danego człowieka i wszystkich jego krewnych. To etap wstępny. Jest takie powiedzenie – ze służb się nie wychodzi. Ono formalnie nie jest prawdziwe, ale ta prawda polega na tym, że narzędziem naturalnym w służbach jest wariograf. Tam się zadaje najbardziej intymne pytania. Istota wariografu nie polega na czymś, że czegoś nie zrobiłeś, ale że musisz powiedzieć prawdę

— mówił Macierewicz.

Jak tłumaczył, jest jedyne wyjście na to, co zrobić ze służbami specjalnymi, by zaczęły działać należycie.

Sytuacja, w której taki aparat przestaje służyć, tylko zaczyna podejmować własne działania, jest sytuacją straszną. Co z tym zrobić? To nie jest takie trudne. Trzeba tych ludzi wyrzucić i przyjąć nowych. To jest trudne, bo oni będą się mścili, a struktury mafijne, redaktorzy telewizyjni i politycy będą opluwali do końca życia, ale wybieraj: albo, albo

— przekonywał.

Nawiązał przy tym do zbagatelizowania przez polskie służby firmy rosyjskiego konsula, który otrzymał zlecenia związane z informatyzacją najważniejszych polskich instytucji.

CZYTAJ WIĘCEJ: Rosyjski konsul informatyzuje polskie urzędy!? I jaka jest rola PKW w tej sprawie?

Winą za ten stan rzeczy obarczył rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego, ale także mainstreamowych mediów.

Nie możemy się zgadzać, że będzie nas pouczał facet szkolony przez GRU w niebieskiej i żółtej

— ironizował.

Macierewicz mówił również o konieczności jednoznacznej kontroli nad służbami. Apelował, by w Polsce specsłużby były kontrolowane przez premiera bądź specjalnego koordynatora w randze ministra.

Nie może być tak, by pod MSW podlegały np. ABW, pod MON podlegał kontrwywiad, a wywiad cywilny jeszcze przez kogoś innego. To jest przekształcenie służby w prywatne wojska poszczególnych ministrów i pogłębienie tego, co i tak jest nieszczęściem Polski, czyli segmentyzacją rządu

— mówił.

Od siebie dodam tylko, że spotkanie było naprawdę ciekawe i przeprowadzone w sympatycznej atmosferze, a zainteresowanie studentów sprawami służb specjalnych i fundamentalnych zagrożeń dla Polski, było naprawdę spore. Czapki z głów na dziewczyn i chłopaków z NZS UW.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.