Reżyserzy komedii patrzyli z zazdrością  na etiudę, którą odegrała premier Ewa Kopacz przed kompania honorową Bundeswery. Gag za gagiem.

Ewa Kopacz przejściem przed kompanią honorową Bundeswery zagwarantowała sobie przejście do historii. Czy można było gorzej wypaść podczas swojej pierwszej zagranicznej wizyty. Obraz nie kłamie. Jej chód na szpilkach po czerwonym dywanie wyglądał jak parodia pokazów mody. A gdyby Angela Merkel nie złapała jej w pewnym momencie nasza premier wyruszyłaby w nieznane. Idąc przed kompanią nawet nie spojrzała na żołnierzy tylko szklany wzrok wlepiła w bliżej nieokreśloną przyszłość. Oficerowi bundeswery kiwnęła głową z nerwową gracją.

Jak się okazuje nie wystarczy być wyjątkowo pracowitą, a do tego kobietą. Bez odrobiny ogłady, a przede wszystkim bez klasy, która bije od człowieka próżno się pchać na świecznik. Zawsze się będzie nie na swoim miejscu.

Uwagi, że nie wypada się czepiać i należy stosować taryfę ulgową, bo to dopiero początek kadencji pani premier zupełnie do mnie docierają. Ostatecznie ta pani ośmieszyła także „moją osobę” przed Niemcami. Ośmieszyła nas wszystkich.

Nasze środowiska salonowe są bardzo przeczulone na to jak nasi politycy wypadają za granicą. W ich narracji klasykiem obciachu był prezydent Lech Kaczyński, który kłócił się o krzesło w Brukseli. Wiele radości nad Wisłą dostarczyło gdy w niemieckiej prasie określono braci Kaczyńskich „kartoflami”.

Natomiast zupełnie nie raził pijany Aleksander Kwaśniewski w Katyniu. No, zdarza się każdemu. Także sprawa tuza PO Jacka Protasiewicza awanturującego się na lotnisku we Frankfurcie, i krzyczącego po pijanemu „Heil Hitler” do obsługi, nagłośniona była tak pastelowo. Bez zbędnej eskalacji.

Teraz też dominuje narracja … no niby tak… ale …wicie rozumicie.

Jest takie stare porzekadło: Jak nie potrafisz, nie pchaj się na afisz.

Na forach internetowych wrzało. Też dorzuciłem swoją cegiełkę, a jedna z internautek oprawiła to graficznie.

ZOBACZ TEŻ: Szarpanina w Berlinie! Merkel naprowadza Kopacz na właściwą drogę. FILM!