Piskorski: Kopacz będzie jak Evita Peron. Zostanie stworzona cała legenda o wrażliwej lekarce z Szydłowca

fot. wPolityce.pl/TVP Info
fot. wPolityce.pl/TVP Info

Jestem przekonany, że Donald Tusk najdalej 1 grudnia odda legitymację partyjną, żeby udowodnić, że przechodzi na pozycję bezpartyjnego fachowca – mówi Paweł Piskorski, prezes Stronnictwa Demokratycznego i były polityk PO .

Jego zdaniem polityczny plan Donalda Tuska zakłada, że po pięciu latach na na unijnym stanowisku były premier wróci, by walczyć o prezydenturę w Polsce.

Jeżeli do tego czasu Ewa Kopacz nadal będzie liderem PO, to cała partia rzuci się z radością na powitanie Tuska. Jeżeli liderem będzie kto inny, to ten powrót może być trudniejszy, a przy Schetynie jako przewodniczącym PO będzie w ogóle niemożliwy. Dlatego podstawowym problemem Donalda jest to, żeby mieć do czego wracać

— mówi Sikorski i dodaje:

Od zawsze wiedzieliśmy, że jeżeli zabraknie Tuska, to Platforma będzie miała kłopot, bo szef rządu zabił wszystkich naturalnych liderów. Ewa Kopacz nie jest takim liderem, bo nigdy nie wywalczyła sobie żadnej samodzielnej pozycji. Awans zawdzięcza Donaldowi. Nawet będąc szefową PO na Mazowszu, nie zaskarbiła sobie ani lojalności, ani posłuszeństwa lokalnych działaczy. To dlatego teraz dochodzi do kakofonii przekazu, walk frakcyjnych, ustawiania się pomniejszych liderów w nowej sytuacji. Ale to wcale nie oznacza, że PO się posypie. Chyba że przegra wybory samorządowe i spadnie poniżej 20 proc. poparcia. Wtedy znajdzie się na równi pochyłej.

— twierdzi polityk. Jego zdaniem Platforma może utrzymać się u władzy nawet jeśli przegra wybory parlamentarne.

Jeżeli w przyszłym roku utrzyma notowania powyżej 
25 proc. i wytworzy atmosferę, 
w której rozszerzenie koalicji rządzącej o SLD będzie naturalne, to po następnych wyborach parlamentarnych, nawet jeżeli je przegra, nadal będzie u władzy i przetrwa w niezłym stanie kolejne cztery lata. A jeżeli Ewa Kopacz nie da sobie odebrać przywództwa w partii, to scenariusz, który Tusk napisał, z całą pewnością się ziści.

— przewiduje Piskorski. Były sekretarz PO uważa, że Ewa Kopacz w najbliższych miesiącach nie będzie się mierzyć z żadnymi poważnymi problemami.

Do końca kadencji zostaną wycofane wszystkie trudne sprawy. To będzie rok nieróbstwa i przeczekiwania. Już została schowana konwencja o przeciwdziałaniu przemocy rodzinnej. Prawdopodobnie do najgłębszej szufladki zostanie schowane in vitro, żeby nikogo nie drażnić. Podobny los spotka wszystkie projekty, które powodują konflikty.

— mówi . Jego zdaniem na pierwszy plan zostaną wysunięte teraz nowe „tematy zastępcze”, inne niż te, do których uciekał się Donald Tusk.

Tym razem tematy zastępcze będą zupełnie inne – poważniejsze. Pierwszy – Platforma broni Polski, zapewnia nam wszystkim bezpieczeństwo. Podejrzewam, że najważniejszym motywem w exposé Ewy Kopacz będzie pakt na rzecz obronności Polski, który zostanie zaproponowany opozycji. Jeżeli opozycja go odrzuci, to będzie antypolska, a jeżeli przyjmie, to zostanie zmuszona do żyrowania pomysłów rządu. To są stare, ale skuteczne chwyty. PO będzie ten pakt obnosić miesiącami, bo nie chodzi o rzeczywiste działania, tylko o gonienie króliczka. Oczywiście będzie temu towarzyszyła retoryka, że zwycięstwo wyborcze PiS równa się wojnie i na gruncie polskim, i za granicą. Dla PiS będzie to bardzo ciężka przeprawa, bo Polacy nie chcą konfliktów, a zwłaszcza zbrojnego z Rosją.

Kolejny temat, który będzie miał za zadanie przykuć uwagę Polaków to, zdaniem Piskorskiego, opiekuńczy wizerunek nowej premier.

Zostanie stworzona cała legenda o lekarce z Szydłowca, która była i jest uosobieniem wrażliwości ludzkiej i społecznej. Przez najbliższy rok będziemy karmieni obrazkami pani premier, która jak Evita Peron będzie obecna wśród ludzi, opiekująca się staruszkami, dziećmi i rozdająca pieniądze. I to jest sprytne posunięcie, bo w ten sposób PO odbije się od potencjalnego ataku PiS, które nie będzie krytykowało Platformy za brak reform rynkowych, tylko za to, że dzieci są głodne i że emeryci nie mają pieniędzy na leki. Co prawda Platforma w ten sposób całkowicie osieroci swój pierwotny wolnorynkowy elektorat, ale on nie ma dokąd pójść. Na PiS się nie przerzuci, my jesteśmy wciąż za słabi, więc co najwyżej zostanie w domu.

— twierdzi Piskorski. Nowemu gabinetowi nie wróży jednak łątwego życia.

Liczba min, którą zostawia odchodząca ekipa Tuska rządowi Kopacz, jest gigantyczna. Nowa pani premier prawdopodobnie zdaje sobie z tego sprawę, ale nie może się odciąć od swego patrona. A opozycja również nie przedstawia adekwatnych do zagrożeń programów.

— podkreśla rozmówca Rzeczpospolitej.

Czytaj też: Piskorski tłumaczy: Graś i Kopacz mają pilnować Platformy do powrotu Tuska

ansa/rp.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.