Marek Lasota dla wPolityce.pl: Chcemy dać sygnał z Krakowa dla całej Polski: czas na zmianę! NASZ WYWIAD

PAP/Jacek Bednarczyk
PAP/Jacek Bednarczyk

wPolityce.pl: Zaskoczył Pan nie tylko krakowską opinię publiczną. Jak to się się stało, że radny Platformy Obywatelskiej nagle idzie ramię w ramię z Jarosławem Kaczyńskim i całym prawicowym obozem zmian?

Dr Marek Lasota, kandydat prawicy na prezydenta Krakowa: To dobrze, że zaskoczyliśmy opinię publiczną. Nasza decyzja nie jest z gatunku tych, które rodzą się w ciągu kilku godzin czy dni. Jej zasadniczym celem jest zwycięstwo w Krakowie i zakończenie już dwunastoletniej epoki rządów Jacka Majchrowskiego. Drugi cel to pokazanie, że osoby, środowiska i ugrupowania, które towarzyszyły mi na konferencji prasowej, są w stanie ze sobą współpracować i, co więcej, dać sygnał z Krakowa dla całej Polski, że jeśli myślimy o zmianach, to trzeba zastosować właśnie taki model.

Na konferencji prasowej obok Pana stanęli i Beata Szydło, i Ryszard Terlecki, i Jarosław Gowin. Całkiem niezłe wsparcie jak na początek.

CZYTAJ WIĘCEJ: Czy Marek Lasota zostanie wybrany prezydentem Krakowa?

Współpraca, o której mówimy nie sprowadza się tylko do tego grona, które był pan łaskaw wymienić. Chcemy wyciągnąć rękę do wszystkich środowisk, które utożsamiają się z takim rozumieniem życia publicznego w Polsce, jaki proponujemy. Przekaz jest adresowany w przypadku Krakowa do wszystkich krakowian. Sam przez dwanaście lat byłem radnym w klubie Platformy Obywatelskiej - choć, co podkreślam, jestem bezpartyjny - a karierę samorządową rozpoczynałem od klubu PO-PiS.

Prehistoria, ale czuje się pan trochę sierotą po PO-PiS?

Jeśli nie ma to wydźwięku pejoratywnego - to tak, jestem sierotą po PO-PiS. (śmiech)

A jak pańską decyzję przyjęli koledzy z Platformy?

Trudno mi powiedzieć - miałem z nimi ostatnio tylko kontakt telefoniczny, ale z tych rozmów, które przeprowadziłem, wynika, że wielu z nich uważa nasz projekt za bardzo ciekawą alternatywę dla Krakowa. Oczywiście czują się przy tym rozczarowani moją decyzją i nawet ich rozumiem. Ale moja odpowiedź jest bardzo prosta: już kilka miesięcy temu deklarowałem, że nie będę uczestniczył w kolejnych kampaniach wyborczych PO. Byłem zresztą przekonany, że skupię się na życiu zawodowym, akademickim…

… a nagle zostaje pan kandydatem na prezydenta Krakowa. Jak rozmawiało się z przedstawicielami PiS? To były długie i trudne negocjacje?

Propozycja, która padła - jeszcze jako wstępna - dwa miesiące temu, a później rozwijała się niezwykle intensywnie w ostatnich dwóch tygodniach była zaskakująca. Sposób jej wyartykułowania i moja głęboka refleksja nad tym, jakie pozytywne konsekwencje może przynieść, spowodowały jednak, że się zgodziłem. Rzucam na szalę bardzo dużo - muszę w tej chwili zawiesić moje życie zawodowe, ale sam pomysł i to, co może z niego wyniknąć i dla Krakowa, i dla całej opinii publicznej, wydaje mi się tak interesujący, że postanowiłem przyjąć tę ofertę. Obdarzono mnie dużym zaufaniem, za które dziękuję i postaram się nie zawieść pokładanych nadziei.

Rozmawiał pan bezpośrednio z Jarosławem Kaczyńskim?

Tak. Spotkałem się z nim w miniony piątek w Sejmie.

Jak wyglądało to spotkanie?

Z mojej perspektywy to była bardzo dobra, długa i życzliwa rozmowa. Przedstawiłem panu prezesowi Kaczyńskiemu swoją wizję i wyszedłem po tej rozmowie zbudowany, że mam imprimatur na bardzo interesujący projekt, który - jeśli się powiedzie - będzie też inspirujący dla całego kraju.

Zanim zapytam o pomysł dla Krakowa, chciałem zwrócić uwagę na jeszcze inną rzecz. Piotr Zaremba - na przykładzie pana, jak i Marka Biernackiego - zwraca uwagę, że w obozie Platformy i władzy jest coraz mniej miejsca (o ile w ogóle) dla konserwatystów. Zgadza się pan z tak postawioną tezą?

CZYTAJ WIĘCEJ: Piotr Zaremba: Kto na prawo, kto na lewo. Przypadki dwóch Marków: Biernackiego i Lasoty

Coś w tym jest. I to wcale nie od dzisiaj. Przypominam sobie swoją rozmowę sprzed roku z nieżyjącym już Kostkiem Miodowiczem. Pracowaliśmy na tej samej uczelni, mijaliśmy się: gdy on kończył zajęcia, ja zaczynałem swoje i zawsze chwilę gawędziliśmy przed budynkiem Ignatianum. Doskonale pamiętam, gdy wspominał o tym, jak coraz trudniej jest mu w Platformie. On kandydował i uważał się za posła partii centroprawicowej, a jego światopogląd było coraz trudniej godzić z tym, jak wygląda opinia publiczna i decyzje polityczne w PO i rządzie. Myślę, że to dobrze ilustruje problem, o którym pan mówi. To poczucie pewnego zaniepokojenia w szeregach Platformy, a zwłaszcza wśród tej niemałej części starającej się dobrze służyć Polsce, zwłaszcza na szczeblu regionalnym.

I rozumiem, że do nich również adresujecie państwo swoją ofertę?

Oczywiście. Wczoraj jasno powiedzieliśmy, że budujemy komitet, który oprócz zwycięstwa w wyborach prezydenckich w Krakowie chce pokazać coś, co roboczo nazwałem przerzucaniem mostów. Podziały polityczne w Polsce są głębokie i byłbym naiwny sądząc, że uda się je zasypać w ciągu jednej kampanii. Ale jeżeli uda się przerzucić choć kilka mostów nad tym rowem, to stanie się coś bardzo ważnego i bardzo dobrego.

Myśli pan też o zmianach na szczeblu ogólnopolskim?

Tak daleko nie sięgam moimi planami, natomiast zrobiłem sobie roboczo parafrazę znanej maksymy Ex oriente lux, ex occidente lex (Światło (pochodzi) ze wschodu, prawa z zachodu - dop. maf). W moim rozumieniu brzmi to: Ex Cracoviae lux, ex Varsaviae lex – niech w Krakowie zacznie się, jeżeli ma się zacząć, coś dobrego. Natomiast jestem w pełni świadomy różnic programowych, światopoglądowych dzielących partie i środowiska – tak działa demokracja, ale trzeba skończyć tę formułę publicznego dyskursu, która dla przeciętnego obywatela staje się nie do zniesienia. Jestem głęboko przekonany, że ona wpływa bardzo demobilizująco na Polaków – dla wielu z nich państwo staje się synonimem czegoś złego, co w istocie przeszkadza, a nie służy rozwojowi indywidualnemu i społecznemu w skali miasta, powiatu, gminy, etc. Z mojego punktu widzenia – a moje pierwsze wykształcenie to filologia polska – trzeba zacząć od języka, od zmian leksykalnych, zdefiniować pewne pojęcia, nawet mimo dzielących różnic. To słowo tworzy rzeczywistość. Podkreślam jako miłośnik słowa pisanego i mówionego, że to słowo stworzyło świat. I to słowo ma szansę je zmienić.

Czy Jarosław Kaczyński i PiS to gwarantują? Do tej pory kojarzeni są z hermetycznym środowiskiem, raczej zamkniętym na nowe postaci i otwarcie na centrum.

Myślę, że wczorajsze rozpoczęcie kampanii w Krakowie jest przykładem tego, że mamy do czynienia z wolą otwarcia. I ja tak rozumiem tę propozycję kandydatury, w tych kategoriach widzę pracę mojego sztabu. To wszystko ma udowodnić, że takie otwarcie jest możliwe.

Zostawmy to. Jak chce pan zmienić Kraków i dlaczego chce skończyć z rządami Jacka Majchrowskiego?

Nie usłyszy pan – za co z góry przepraszam – konkretów programowych. Na nie przyjdzie czas, zgodnie z tym, co przyjęliśmy w naszej strategii wyborczej. Hasłem, jakie przyjęliśmy jest: „Kraków! Czas na zmianę!”. W mojej ocenie problemem Krakowa jest coś, co nazwałem poczuciem, że tutaj od kilku lat czas się zatrzymał.

Z perspektywy Warszawy w Krakowie czas zawsze płynął trochę wolniej.

Ma pan rację. (śmiech) To immanentna cecha Krakowa, ale chodzi mi jednak o coś innego – widać wyraźnie, że w Krakowie zabrakło pomysłu, co dalej z miastem zrobić. Użyję pewnej metafory – Kraków bardzo potrzebuje świeżego powietrza; dosłownie i w przenośni. Krakowianie chcą zaczerpnąć haustu świeżego powietrza, ale by to mogło nastąpić, konieczna jest zmiana. Drugie nasze hasło to pomysł na Kraków obywatelski. Dlaczego samorząd uznawany jest za władzę, która jest arbitralna, rozstrzyga, decyduje i niespecjalnie liczy się ze zdaniem mieszkańców i odpowiada na ich głosy? Musimy przywrócić Kraków jego mieszkańcom. Dlatego podkreślam – zmiana będzie dotyczyła nie tylko tego, co się zmieni, ale również tego, jak sprawuje się władzę. A na konkrety związane z programem, co solennie obiecuję, przyjdzie czas niebawem.

Rozmawiał Marcin Fijołek

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.